Strona główna • Niemieckie Skoki Narciarskie

Na dwóch deskach w stolicy Niemiec, czyli Berlin i skoki narciarskie

Podobnie jak takie nizinne stolice jak Warszawa, Praga, Paryż czy Wiedeń tak i Berlin posiadał w przeszłości swoje skocznie narciarskie. W stolicy Niemiec odbędzie się dziś jedno z najważniejszych sportowych wydarzeń roku - finał EURO 2024, a my przy tej okazji podążymy śladem narciarskich tradycji Berlina.


Wszystko zaczęło się w styczniu 1924 roku, kiedy Berliński Klub Narciarski Pallas gościł na zawodach w Bad Freienwalde. Młody berlińczyk, Helmut Tornow, odważył się skoczyć z tamtejszej skoczni narciarskiej. Uzyskał dziewięć metrów, ale ważniejsza od odległości była siła pasji, która w nim się narodziła. Rozpoczął gorączkowe zabiegi u władz swojego klubu o postawienie skoczni w Berlinie. Jeszcze w tym samym roku w dzielnicy Zehlendorf stanął obiekt nazywany Chatą Wuja Toma. Zawody w skokach regularnie odbywały się tu do 1931 roku. W styczniu 1929 roku, podczas czwartego otwartego konkursu Północnoniemieckiego Związku Narciarskiego (NSV) wokół skoczni narciarskiej w Zehlendorf zgromadził się ogromny tłum widzów: policja naliczyła wówczas niewiarygodną liczbę 20 000 osób. Najdłuższy skok oddany w (na?) Chacie Wuja Toma wynosił 18 metrów. 

Pewnego letniego dnia 1931 roku skocznia w Zehlendorf zniknęła. W dość tajemniczych okolicznościach. Północnoniemiecki Związek Narciarski pisał w oświadczeniu: "Dwunastometrowa drewniana wieża została rozebrana do fundamentów. Ani właściwy centralny urząd administracyjny miasta Berlina, ani NSV, któremu powierzono administrację, nie zostały o tym w żaden sposób wcześniej poinformowane. Firma Adolf Sommerfeld AG w porozumieniu z działem ogrodnictwa w Zehlendorf, nie informując nikogo, poświęciła skocznię narciarską na rzecz nowego toru saneczkowego.". Cóż, zdumiewający akt samowoli...

NSV zaczął szukać nowej lokalizacji pod budowę skoczni, ale zanim przejdziemy do tego wątku, cofnijmy się o kilka lat. W 1926 roku przy ulicy Kaiserdamm w Berlinie powstał Pałac Śnieżny, hala o długości 220 metrów i wysokości 20 metrów, w której znalazły się stoki alpejskie, tory saneczkowe oraz jedna z pierwszych na świecie krytych skoczni narciarskich, posiadająca punkt K usytuowany na 15 metrze. Pałac Śnieżny funkcjonował przez rok, w 1927 roku podobny obiekt, również ze skocznią powstał w Wiedniu. Wracając do lat 30... W 1932 roku Klub Narciarski Pallas z pomocą finansową NSV wybudował skocznię w dzielnicy Grunewald. Był to już znacznie większy obiekt pozwalający na skoki w okolicy 30 metra. Duży udział w jego powstaniu miał Helmut Tornows, ten od którego zaczęła się historia skoków w Berlinie. Pierwsze duże zawody rozegrano tu w 1933 roku z udziałem 18 skoczków. W Grunewaldzie skakano do lat 40., ale z czasem skocznia zaczęła niszczeć i pustoszeć. Rozebrano ją w latach 50. 

Ale na tym bynajmniej nie zakończyła się historia berlińskich skoków. Wręcz przeciwnie. W latach powojennych mekką sportów zimowych w stolicy Niemiec stało się sztuczne wzniesienie na Teufelsbergu. Była to około 120-metrowa góra utworzona z 28 milionów metrów sześciennych gruzu z czasów II Wojny Światowej. Stała się błogosławieństwem dla narciarzy. Powstał tam wyciąg narciarski, tory saneczkowe a także skocznie. Pierwsza, 25-metrowa stanęła w latach 50. Jej profil zaprojektował Heini Klopfer, jeden z twórców skoczni mamuciej w Oberstdorfie. W 1962 roku wybudowano drugą, tzw dużą skocznię, która dwa lata później po przebudowie zyskała punkt K-50 metrów. Posiadała maty igelitowe, co umożliwiało jej całoroczne wykorzystywanie, a z czasem zyskała także sztuczne oświetlenie.

Gościła tak wybitne postacie jak mistrzowie olimpijscy, w skokach - Jiri Raska i kombinacji norweskiej - Georg Thoma. Zawody na Teufelsbergu odbywały się regularnie do 1969 roku. W 1999 roku zrujnowana już infrastruktura skoczni narciarskiej została rozebrana przez nadleśnictwo Grunewald.  -  Bez naszej wiedzy wszystkie budynki na Teufelsbergu zostały zburzone. W wieży tymczasem wciąż znajdowały się różne rzeczy cenne dla klubu, takie jak trofea i tym podobne – wspominał Wolfgang Schley, który jest członkiem SC Pallas od 1963 roku. Dziś tereny dawnych berlińskich skoczni porastają lasy, tylko najwytrwalszym udaje się zidentyfikować lokalizacje, w których dawni berlińczycy uprawiali swoje narciarskie pasje.