Latanie pod wieżą Eiffla, czyli skoki narciarskie w Paryżu [WIDEO]
Paryż jest od kilku dni na ustach, w oczach i umysłach wszystkich sportowych kibiców świata, których bez reszty pochłaniają zmagania w ramach igrzysk olimpijskich. Stolica Francji, jak zresztą większość europejskich stolic, ma swoje tradycje w dyscyplinie, która w programie tych igrzysk jest nieobecna, ale która pojawi się na kolejnych francuskich igrzyskach, tym razem zimowych, jakie w kraju nad Sekwaną odbędą się za sześć lat.
Przed II Wojną Światową w Ameryce Północnej i na Starym Kontynencie pojawiła się moda na stawianie tzw. "lodowych pałaców", czyli krytych obiektów, w których można było uprawiać sporty zimowe. W obiektach takich często znajdowały się skocznie narciarskie, co zrozumiałe, niewielkich rozmiarów. W Stanach takie "pałace" ze skoczniami zlokalizowane były m.in. w Bostonie i Nowym Jorku, w Europie - w Berlinie, Wiedniu czy Londynie, gdzie przeprowadzono nawet mecz narciarski pomiędzy uczelniami Oxford i Cambridge. W 1930 roku taka kryta skocznia stanęła również i w Paryżu. Cały obiekt nosił nazwę "Kryta Szwajcaria". Być może nazwę nieco zastanawiającą z tego punktu widzenia, że Francuzi mają swoje piękne Alpy i niekoniecznie muszą się oglądać na Szwajcarię.
Po wojnie moda na kryte obiekty do uprawiania sportów zimowych jakby zmalała, pojawiła się za to inna. Na całym świecie, bo poza Europą i Ameryką Północną, także i w Azji, zaczęły wyrastać jak grzyby dżdżystą jesienią skocznie na stadionach sportowych. Najbardziej po dziś dzień znany przykład takiej skoczni to ta, która w 1961 roku stanęła na londyńskim stadionie Wembley. Ale inspirowana była obiektami powstałymi wcześniej, między innymi, tym który stanął w 1955 roku w Paryżu, w pobliżu Porte Maillot. Jak informuje portal Skisprungschanzen.com "zimą 1955 roku na Porte Maillot w Paryżu powstała tymczasowa skocznia narciarska z potężną drewnianą konstrukcją rozbiegu i zeskoku. Do czerwca 1955 r. odbywały się tam także zawody letnie na słomianych matach. Dzięki 225 reflektorom mogły odbywać się tam również nocne imprezy. Na skoczni startował słynny Arnfinn Bergmann, ówczesny złoty medalista olimpijski z 1952 roku."
W 1980 roku w dzielnicy St. Denis powstała 23-metrowa skocznia dla dzieci, pokryta igelitem. Jeden z najlepszych francuskich skoczków narciarskich XXI wieku Vincent Descombes Sevoie miał okazję skakać na niej jako sześciolatek. - Pamiętam długą i wyczerpującą podróż do Paryża. To było coś niezwykłego - przed skokiem spojrzeć na Wieżę Eiffla - wspominał po latach. Obiekt powstał w Parku Krajobrazowym Courneuve staraniem Club de Ski Paris, którego prezesem był wtedy wybitny aktor Alain Delon. Oprócz miejscowych trenowały tu też dziecięce ekipy z zagranicy, głównie z Niemiec. Skocznię wykorzystywano do połowy lat 90, potem nietypowy dla krajobrazu Paryża obiekt został rozebrany.
Czy dziś cokolwiek zachowało się po skoczni? Przed rokiem miejsce jej funkcjonowania odwiedził polski "skoczniołaz" Mateusz Stóf, który relacją z wyprawy podzielił się na Facebooku: "Sama charakterystyka skoczni mówi o niej wiele. Posiadała bardzo stromy najazd oraz stosunkowo łagodny zeskok. Na samym szczycie góry jest miejsce, gdzie niegdyś stały filary wieży najazdowej. Z progu został jedynie profil (bez żadnych elementów). Zeskok był wyłożony igelitem, jednak on również został ściągnięty, ale... pomimo, że skocznia została wyburzona w 1996 roku to do dziś po ,,obiekcie" walają się stare maty igelitowe. De facto w niewielkiej ilości (cztery duże maty), ale pierwszy raz się spotkałem z takim typem igelitu. Nie posiada on nitek, a jedynie bardzo cieknie a'la plasterki. Jest on w kolorze jasno-niebieskim. Obiekt posiadał przeciwstok, aby można było bezpiecznie zatrzymać się po wylądowaniu. Z moich obserwacji mogę powiedzieć, że niestety poza igelitami i profilem to po skoczni nie zostało już absolutnie nic, ani podpór, ani desek, jedynie to po prawej stronie od zeskoku mamy pozostałości schodów prowadzących niegdyś na najazd obiektu oraz wyróżniające pasma trawy po kilku latach bycia pod igelitem. Jednak co ciekawe, na pierwszy rzut oka faktycznie widać, że jest to skocznia narciarska."