Strona główna • Amerykańskie Skoki Narciarskie

Kevin Bickner: Decyzja o zmniejszeniu limitów najlepszym była słuszna

Niegdysiejszy lider amerykańskiej reprezentacji, Kevin Bickner, w swojej karierze zrobił sobie już dwie jednosezonowe przerwy. Mimo że ostatni sezon nie był dla niego szczególnie udany, tym razem nie rezygnuje z walki o powrót do wysokiej formy.


Wszystkie starty ostatniej zimy, jakie zaliczył w Pucharze Świata, kończył w piątej dziesiątce. Podczas mistrzostw świata w lotach zajął 37. pozycję, najwyżej w Pucharze Kontynentalnym został sklasyfikowany w Innsbrucku, gdzie dwa razy był 18. - Ostatnią zimę oceniłbym jako sezon powolnego postępu. Moje poprzednie sezony nie były wspaniałe i czułem, że muszę niemal uczyć się tego sportu na nowo. Więc moje wyniki nie były rewelacyjne, ale mogłem zobaczyć skoki narciarskie z nowej perspektywy i czuję, że wykonałem postęp - mówi nam trenujący na co dzień w Norwegii Amerykanin.

- Miałem wiele chwil zwątpienia i zniechęcenia. Jestem pewien, że większość sportowców je ma. Czasami wystarczy zły trening lub problem, który trudno rozwiązać, aby wydawało się, że to nigdy się już nie naprawi. Ale musisz być proaktywny i pracować nad problemem krok po kroku. Może to być powolny proces. A zaczynając świeżo po przerwie zeszłego lata, miałem wiele dni, w których zastanawiałem się, czy powrót do sportu był właściwą decyzją - opowiada Bickner.

Co zadowoli Amerykanina w ciągu najbliższej zimy? - Moim celem na następną zimę jest ciągły postęp. Dopóki każdy sezon jest lepszy od poprzedniego, jestem zadowolony. Chcę być konsekwentny w moich skokach i robić wszystko, aby moja technika stale się poprawiała. Jeśli tak się stanie, ostatecznie osiągnę wyniki, z których będę mógł być zadowolony - wyjaśnia

- Współpraca USA i Norwegii jest całkiem fajna. Mamy własny zespół, tak jak oni, ale dzielimy się zasobami, bierzemy udział we wspólnych obozach treningowych i podróżujemy razem jak jedna drużyna. Nasi trenerzy współpracują, a nasze dwa zespoły spędzają ze sobą dużo czasu. Myślę, że dla drużyny USA bardzo pomocne było to, że że mieć taki kontakt z jednym z najlepszych zespołów w skokach narciarskich - uważa 27-letni skoczek.

Bickner dwukrotnie w swojej karierze urządzał sobie roczne przerwy w startach. Pod tym względem jest pewnym ewenementem. - Nie żałuję przerw, jakie zrobiłem w swojej karierze. Jestem pewien, że gdybym ich nie zrobił, moje skoki ucierpiałyby jeszcze bardziej. Biorąc pod uwagę, że zespół USA musi spędzać znacznie więcej czasu poza domem niż większość innych zespołów, odbija się to na zdrowiu psychicznym. Trzeba dokładnie zaplanować zrównoważony sposób na tak długie przebywanie poza domem, a kiedy byłem młodszy, nie miałem wiele do powiedzenia w tej sprawie. Nie da się odnieść sukcesu w sporcie, który przestaje sprawiać przyjemność, i tak właśnie się stało..

- Jeśli chodzi o moją drugą przerwę, myślałem, że jestem już na emeryturze. Zająłem się innymi rzeczami w swoim życiu, Ale myślę, że potrzebowałem tej przerwy, żeby zacząć tęsknić za skokami narciarskimi. Po tym, jak zobaczyłem postępy mojej byłej drużyny podczas współpracy z norweskim teamem, postanowiłem, że chcę spróbować jeszcze raz i zobaczyć, czy pomoże mi to odzyskać szczyt formy - opowiada zawodnik pochodzący z Lake Forest, w stanie Illinois.

Kevina Bicknera zapytaliśmy też o kontrowersyjną, ubiegłoroczną decyzję FIS dotyczącą zmniejszenia limitów startowych dla najmniejszych nacji.- Moim zdaniem decyzja była słuszna. Oczywiście nie jest to najpopularniejsza decyzja wśród najlepszych drużyn, ale jej celem był rozwój tego sportu. Fajnie jest, gdy kraj z którego pochodzisz dominuje we wszystkich zawodach, ale problem w tym, że w innych krajach maleje zainteresowanie. To jest złe dla całego sportu. Ważne jest, aby zaangażować jak najwięcej państw. Pomaga to utrzymać popularność skoków narciarskich i zwiększyć ją w nowych krajach. Z mniejszą liczbą sportowców z najlepszych krajów, w zeszłym sezonie widzieliśmy o wiele większą różnorodność w wynikach. Mniejsze nacje częściej osiągały wyniki w pierwszej trzydziestce. To był cel tej decyzji. Myślę, że to zadziałało.

Kevin Bickner od sezonu 2015/16 przez pięć kolejnych zim notował punkty do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Najwyższe, piętnaste miejsce, wywalczył w 2017 roku w Vikersund. Pozycja ta byłaby znacznie wyższa gdyby nie upadek w drugiej serii. W pierwszej próbie skokiem na 244,5 m Amerykanin ustanowił wówczas rekord swojego kontynentu. W jego dorobku znajdują się cztery lokaty w czołowej "10" konkursów Letniego Grand Prix, stawał też po razie na podium zawodów FIS Cup i Letniego Pucharu Kontynentalnego.