„To były przyzwoite starty” – Kubacki najlepszym Polakiem w Courchevel
Za nami pierwsze zawody tegorocznej edycji Letniego Grand Prix. Z grona Polaków w Courchevel najlepiej spisał się Dawid Kubacki, który ukończył zawody kolejno na trzynastej i siódmej pozycji. Mistrz świata z Seefeld przyznaje, iż osobiście chciał przyjechać na konkursy do Francji i znajduje pozytywy w swoich występach.
Wtorkowy konkurs na Tremplin du Praz Dawid Kubacki ukończył na trzynastej pozycji. Dzień później udało się wywalczyć siódmą lokatę. Czy to był lepszy występ? - Nawet wyniki wskazują, że w środę było ciutkę lepiej. W moim odczuciu oceniam tak samo. Niestety, nastąpiła powtórka z rozrywki i oba skoki w konkursie były po prostu spóźnione. Nie jest to ten timing, który pozwalałby mi odlecieć.
- Myślę, że to były przyzwoite starty. O to mi chodziło w tych zawodach i przyjeździe do Francji, żeby po prostu sprawdzić się podczas zawodów. Zobaczyć, na jakim etapie jestem w tej chwili przygotowany. Jak to działa, jak to się sprawdza, czego brakuje. Myślę, że tutaj odpowiedzi są dość klarowne, bo po tych kwalifikacyjnych skokach, kiedy jeszcze z rana noga zdążała na progu, to wyglądało całkiem dobrze. Zatem ten potencjał jest, ale trochę jeszcze trzeba popracować, żeby te timingi zaczęły się coraz częściej pojawiać - przyznaje brązowy medalista igrzysk olimpijskich w Pekinie.
W ostatnich latach Dawid i inni czołowi skoczkowie naszej kadry nie startowali we Francji. Z czego zatem wynika występ mistrza świata z Seefeld w tym roku? - Przyjechałem do Courchevel z tego względu, że po takim sezonie jaki mieliśmy w tym roku, dobrze jest zacząć nowy cykl od dobrego startu. Nie czekać z tymi skokami startowymi na przyzwoitym poziomie do jesieni. Takie było po prostu moje zdanie. Jak dostałem zapytanie czy chcę tu jechać, to powiedziałem, że tak. Lubię tutaj przyjeżdżać, jest tutaj fajnie. Tym razem trochę pogoda nie rozpieszczała, wiatr też nie. Jest jak jest
- Myślę, że trochę pozytywów z tych zawodów mogę wyciągnąć. Nie było na pewno super dobrze, ale jest to jakaś baza, jakaś informacja, coś nad czym można już dalej pracować. Ja z takim założeniem tutaj przyjechałem. Już po fakcie okazało się, że Wisły w sierpniu jednak nie będzie, więc ta przerwa od startów dla tych zawodników, których tutaj nie było, będzie dość długa - stwierdza czterokrotny triumfator Letniego Grand Prix.
W wyniku przeniesienia zawodów w Wiśle, terminarz skoczków na wrzesień i październik stał się napięty. - Myślę, że trzeba zachować na pewno zdrowy rozsądek i patrzeć na priorytety. Tak naprawdę przez miesiąc będziemy mieli Letnie Grand Prix weekend w weekend. Tutaj warto rozważyć, czy któregoś ze startów nie odpuścić i nie poświęcić go na treningi. To też będzie zależało od tego, w jakiej będziemy dyspozycji, w jakiej ja będę dyspozycji, na co sobie będę mógł pozwolić.
- Jeżeli ta dyspozycja będzie naprawdę dobra, to wtedy można jechać na zawody i po prostu testować podczas rywalizacji i tam dopatrywać się tych niedociągnięć, które jeszcze są. To jest tak naprawdę najlepszy sprawdzian tego, w jakiej jest się formie. Jeżeli będzie tak troszkę w kratkę, albo całkiem dobrze, ale będę wiedział nad czym mam pracować, to jakiś start pewnie będzie odpuszczony. Ale to czas pokaże, to nie jest jeszcze nic stuprocentowo poukładane. Wydaje mi się jednak, że Rasnov pewnie będzie pod takim większym znakiem zapytania niż cała reszta - zapowiada Kubacki.
Informacją tygodnia jest zatrudnienie Alexandra Stoeckla na stanowisku dyrektora sportowego ds. skoków narciarskich i kombinacji norweskiej w PZN. Jak przyznaje triumfator Turnieju Czterech Skoczni, skoczkowie mieli już szansę na pierwszą wizytę z Austriakiem: - Miałem okazję się z nim już spotkać. To tak naprawdę było pierwsze takie spotkanie i my też nie wiemy do końca jak ta współpraca będzie wyglądała. Mamy zarys nad czym on będzie pracował, czego pilnował. To wszystko wyjdzie w praniu po prostu, bo to jest osoba, która ma spinać całość tego teamu. Łącznie ze skokami, wszystkie grupy, kombinację norweską i być takim łącznikiem między nami, między grupami, a związkiem. Po to, żebyśmy się dogadali w kwestii co jest nam potrzebne, na co nam związek nie chce pozwolić, a co jednak może trzeba by było przepchnąć, żeby było dobrze. Myślę, że taka osoba jest potrzebna. Taką funkcję pełnił zresztą obecny nasz prezes Adam Małysz.
Za niespełna 6 lat Courchevel będzie gościć olimpijskie konkursy w skokach narciarskich. Czy Dawid Kubacki może wtedy zasiąść na belce startowej jako zawodnik? - Poczekaj, 2030 rok... To ja już będę miał cztery dychy. Jak dożyję, zobaczymy (śmiech)!
Korespondencja z Courchevel, Dominik Formela