Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Wypatrywanie Wisły i współpraca ze Stoecklem. Thurnbichler po inauguracji Grand Prix w Courchevel

W ubiegłym tygodniu pięciu polskich skoczków zaliczyło pierwszy sprawdzian w ramach tegorocznej edycji Letniego Grand Prix. W Courchevel żaden z naszych reprezentantów nie wskoczył na podium, a najlepiej prezentował się Dawid Kubacki, który zajął 13. i 7. miejsce. Thomas Thurnbichler podsumował kontrolny występ we Francji, a także odniósł się do kwestii problemów ze skocznią w Wiśle i transferu Alexandra Stoeckla do Polskiego Związku Narciarskiego (PZN).


– Warunki w Courchevel były naprawdę zmienne i niestabilne, nad skocznią przechodziła też burza. Do tego widzieliśmy dużo zmian belek startowych. Na koniec zawsze i tak musimy jednak wykonać naszą robotę. Drugiego dnia zawodów wyglądało to lepiej, szczególnie w przypadku Dawida Kubackiego, który oddał dwa powtarzalne skoki. Nadal ma sporo potencjału do wykorzystania, a i tak znalazł się w czołowej „10”. Nie był daleko od podium – powiedział Thomas Thurnbichler, który w tym roku rozpoczął trzeci sezon pracy w Polskim Związku Narciarskim (PZN).

Poza Kubackim – dwukrotnie punkty na francuskim obiekcie zdobyli też Aleksander Zniszczoł, Kacper Juroszek, Jakub Wolny, a do tego raz Paweł Wąsek, który pierwszego dnia został zdyskwalifikowany za nieprzepisową bieliznę skokową.

Przeczytaj także: „Nieprawidłowa bielizna” Pawła Wąska. Trener Thurnbichler wyjaśnia

– Ta skocznia nie sprzyja technice Olka Zniszczoła. Jego mocne strony nie mogły zostać wykorzystane w warunkach, które panowały, z wysokim lotem nad bulą i mocnym wiatrem w plecy. Nadal dało mu to jednak czołową „10”. Jestem też naprawdę zadowolony z postawy Kacpra Juroszka i Kuby Wolnego. Kuba ma za sobą dwa naprawdę trudne lata. Moim zdaniem to był jego najlepszy pucharowy występ w ciągu tego okresu. Skacze dobrze technicznie, także podczas zawodów. Miał problemy z timingiem na progu, więc brakowało pełnej energii w jego skokach. Kacper? Teraz czas na naukę latania, dalszą pracę zaczniemy skupiając się najbardziej na tym elemencie. Przed nami treningi w tunelu aerodynamicznym w Sztokholmie. Mam nadzieję, że poprawimy to do zimy. Kacper ma potencjał, a w jego skokach jest dobra energia. Jeżeli da sobie radę w powietrzu, wówczas może być blisko najlepszych – dodał austriacki szkoleniowiec.

– Generalnie, podsumowując, widzę tendencję, która mówi nam, że mogliśmy uwolnić trochę więcej energii na progu. Mamy trochę za dużo kierunku, co wynika z odbicia. Musimy to teraz poprawić, widzimy to i będziemy nad tym pracować – zapewnił 35-latek.

Zawody w Courchevel były pierwszymi, przy okazji których kontrolerzy z ramienia Międzynarodowej Federacji Narciarskiej i Snowboardowej znakowali kombinezony startowe specjalnymi mikrochipami, co ma ograniczyć manipulacje przy strojach ze strony ekip.

– Nie jest to ewolucja czy rewolucja. To po prostu zasada. Dla Christiana Kathola to dobra droga, by kontrolować kombinezony. Nadal muszą rozgryźć, jak uczynić ten proces nieco szybszym i zebrać doświadczenie. Jest jak jest. To po prostu kolejna zasada, której musimy się trzymać – skwitował Thurnbichler.

Przeczytaj także: FIS latem oznaczy kombinezony. Sandro Pertile wyjaśnia

Drugim przystankiem Letniego Grand Prix 2024 będzie Wisła. Zawody na zmodernizowanym obiekcie im. Adama Małysza (HS134) musiały zostać przełożone z sierpnia na wrzesień z powodu osunięcia przeciwstoku. Z tego powodu jedna z dwóch dużych skoczni w Polsce będzie wyłączona z użytkowania w najbliższych tygodniach.

– Niebawem czeka nas zgrupowanie w Trondheim, więc w najbliższym okresie nie jest to tak istotne, natomiast mam nadzieję, że wkrótce skocznia w Wiśle będzie dla nas gotowa. To trudny obiekt do skakania. Szczególnie w pierwszym sezonie mojej pracy w Polsce dużo trenowaliśmy w Wiśle. Trzeba tam skakać naprawdę czysto technicznie, co znacząco ułatwia pracę nad właściwą i stabilną techniką. Liczę na to, że jesienią skocznia będzie gotowa, abyśmy mogli na niej dużo poskakać. Wielka Krokiew w Zakopanem to także fajny obiekt treningowy, ale to skocznia, który wybacza nieco więcej błędów niż Wisła – odniósł się główny trener polskiej reprezentacji skoczków narciarskich.

Przeczytaj także: Letnie Grand Prix w Wiśle przełożone na wrzesień! Znamy program zawodów

W trakcie inauguracji Letniego Grand Prix w Courchevel zakomunikowano, że Alexander Stoeckl wesprze Biało-Czerwonych. 50-letni Austriak, który przez ostatnie trzynaście lat prowadził norweskich skoczków, został dyrektorem sportowym ds. skoków i kombinacji norweskiej w Polskim Związku Narciarskim (PZN), podpisując umowę do końca sezonu 2025/26 – z możliwością przedłużenia.

– Od dłuższego czasu byliśmy z Aleksem w kontakcie. Cieszę się, że wszystko zostało oficjalnie potwierdzone, iż pracuje z nami. Współpracujemy od początku sierpnia, a wcześniej wspierał nas różnymi pomysłami. Generalnie naszym wspólnym celem powinno być stworzenie strategii, która całościowo pozwoli rozwinąć skoki narciarskie w Polsce. Myślę, że nie mogliśmy dostać lepszej osoby niż Alex, mając na uwadze jego wiedzę. Pracował na różnych poziomach skoków narciarskich, od juniorów po Puchar Świata. To jeden z najbardziej utytułowanych trenerów. Nie mogę się doczekać dalszej współpracy. Znamy się naprawdę długo, połowę mojego życia. Alex był trenerem, wraz z moim ojcem, w Tyrolskim Związku Narciarskim. Był też moim trenerem na etapie juniorskim – skomentował Thurnbichler transfer Stoeckla do Polski.

Przeczytaj także: Alexander Stoeckl dyrektorem sportowym ds. skoków i kombinacji w PZN!