Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

„Pokazał się stres” – Aleksander Zniszczoł o inauguracji w Courchevel

Aleksander Zniszczoł po sierpniowym etapie Letniego Grand Prix 2024 ma na swoim koncie 46 punktów, co daje mu 12. miejsce w klasyfikacji generalnej cyklu. 30-latek w pierwszym konkursie w Courchevel zajął dopiero 17. pozycję, natomiast dzień później zameldował się w czołowej „10” – finiszując na 8. lokacie.


– Po wtorkowym konkursie nie chciałem rozmawiać, czułem się źle. Wiem, na co mnie stać. O środzie możemy rozmawiać, ale też do końca nie jestem zadowolony z tych rezultatów. Treningi pokazywały, że jestem na wyższym poziomie – mówi Aleksander Zniszczoł, który choćby w środowych kwalifikacjach zajął 7. miejsce, a we wtorkowej serii treningowej był 6.

Ósma pozycja w drugich zawodach to dla Zniszczoła wyrównanie życiowego wyniku w Courchevel. – Wiem, że skocznia w Courchevel jest dla mnie bardzo wymagająca, ponieważ za progiem jest wysoki lot, a później zeskok szybko się zbliża i przy trudnych warunkach, gdzie średnio radę sobie z warunkami na poziomie 30 punktów rekompensaty, nie ma za bardzo metrów. Szczególnie we wtorek byłem rozgoryczony, bo liczyłem na dużo więcej – nawiązuje do obu startów we Francji.

Najlepszy polscy skoczek minionej zimy zwrócił uwagę na sferę mentalną, która dała się we znaki przy okazji sierpniowego powrotu do rywalizacji – po przeszło czteromiesięcznej przerwie.

– To był pierwszy start latem. Szczerze powiedziawszy, pokazał się stres. Żona mówiła mi, że jestem na to za stary, ale chyba każdy tak ma, że pierwszy występ stoi pod znakiem zapytania i wkrada się stresik. We wtorek skoki nie były dobre. W środę przyjechał do mnie przyjaciel i od razu poczułem się lepiej, a skoki wracały do normy. Nie byłem stuprocentowo zadowolony, ale był to niezły poziom – podsumowuje.

Letnie Grand Prix na dobre rozkręci się we wrześniu, kiedy zawody w Wiśle (13-15 września) rozpoczną serię czterech weekendów z konkursami zaliczanymi do klasyfikacji generalnej cyklu.

– We wtorek w ogóle nie czułem się obecny na zawodach, byłem rozkojarzony. W środę pokazały się emocje i wyglądało to lepiej. Trzeba wpaść w rutynę i złapać właściwy rytm, aby wejść w stan zawodów – kończy Zniszczoł.