Klemens Murańka zakończył karierę!
Drużynowy medalista Mistrzostw Świata w Narciarstwie Klasycznym 2015 żegna się ze skokami narciarskimi. Klemens Murańka w wieku 30 lat postanowił zakończyć sportową karierę.
Skijumping.pl: Dlaczego tego lata nie startujesz w żadnych zawodach?
Klemens Murańka: Zdecydowałem się zakończyć karierę. Oczywiście nie stało się to z dnia na dzień. Przymierzałem się do tego przynajmniej od dwóch-trzech sezonów. Uznałem, że z roku na rok coraz trudniej znaleźć mi motywację. Między innymi z powodu problemów z pobolewającymi biodrami, w przypadku których miałem ograniczony zakres ruchomości. Ciągnąłem tak od 2019 roku, borykając się z takimi kłopotami. Mój organizm fizycznie i psychicznie odmówił posłuszeństwa, a skoki nie sprawiały mi na tyle dużo przyjemności, abym dalej to kontynuował.
W ostatnich tygodniach brałeś jednak udział w zgrupowaniach. W mediach społecznościowych widziałem meldunki z treningów w Zakopanem czy Innsbrucku.
Na ten sezon znalazłem się w podhalańskiej grupie bazowej. Starałem się zmobilizować, zacząłem się odchudzać i normalnie trenowałem. Szukałem też odpoczynku psychicznego i wytchnienia, aby nabrać rozpędu w nowym okresie przygotowawczym. Na początku sezonu porozmawiałem z Krzysztofem Miętusem, trenerem bazowym, że potrzebuję więcej pola do manewru i poprosiłem o to, by nie skupiać się tak bardzo na mojej wadze, abym mógł ciężko trenować i schudnąć przed samą zimą. Taki był plan, że da mi to swobodę i oddech psychiczny. Z biegiem czasu, mimo luźniejszego podejścia do mojej wagi, trudno było mi znaleźć motywację. Stwierdziłem, że nie ma to sensu i wolę zakończyć. Starałem się znaleźć chęć do podjęcia działań, ale nie udało się niczego wykrzesać.
Od najmłodszych lat funkcjonowałeś jako nadzieja polskich skoków narciarskich. W styczniu 2008 roku, kiedy w Zakopanem zostałeś najmłodszym uczestnikiem kwalifikacji do zawodów z cyklu Pucharu Świata, miałeś raptem 13 lat…
Teraz, z perspektywy czasu, potrafię to ocenić. Ma to swoje plusy i minusy. Otwarcie mogę powiedzieć, że minusem była presja, którą na mnie narzucono. Wszyscy widzieli we mnie młodego i utalentowanego skoczka, zawsze miałem przyklejoną łatkę następcy Adama Małysza. Siedziało mi to z tyłu głowy i też wywierałem na sobie presję. Na pewno było to dla mnie uciążliwe. Głowa nie wytrzymała tempa narzuconego w świecie skoków narciarskich. To wszystko nie było dobre. Dziś, jako ojciec swojego dziecka, które oddałoby skok na odległość 135 metrów w Zakopanem, nie dopuściłbym do takiego zamieszania, stworzonego przez media.
To z minusów, a plusy?
To nie było tak, że skoki zawsze były nieudane. Zdarzały się dobre, ale nie wybiłem się na szczyt jak chociażby Stefan Kraft, z którym rywalizowałem za młodu i wygrywałem większość zawodów. On rozwijał się spokojnie, miał przestrzeń mentalną i ruszył na głębokie wody. Ja na nich byłem tylko w okresie młodzieńczym. Plusem całego zamieszania wokół mnie było to, że jako junior trochę się wzbogaciłem. Miałem wielu sponsorów, dobre pieniądze, a w wieku 16 lat miałem wybudowany dom. Jako 19-latek miałem wykończony trochę mniejszy dom. W. Wieku 20 lat zamknąłem się z dwoma wybudowanymi domami i tylko pod kątem finansowym mogę powiedzieć, że skorzystałem z tej otoczki. Pod kątem sportowym? Nie było żadnych korzyści.
Jak generalnie postrzegasz swoją karierę?
Nie odchodzę ze skoków narciarskich niespełniony. Ta kariera nie była bujna i na najwyższym możliwym poziomie, ale mam drużynowy medal mistrzostw świata z Falun. W niektórych konkursach potrafiłem nawet ocierać się o podium Pucharu Świata, jak w Willingen w 2021 roku czy w Engelbergu w 2013 roku. Do tego oddawałem pojedyncze super skoki.
Wiążesz swoją przyszłość zawodową ze skokami?
Co dalej będę robił? Na dzisiaj nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Na pewno chcę odpocząć od skoków. Może kiedyś spróbuję przekazać swoje doświadczenie młodzieży jako trener. Skoki narciarskie nie są mi potrzebne, by być szczęśliwym człowiekiem. Mam rodzinę, mam dzieci i teraz mogę z nimi częściej przebywać. Mogę sobie pozwolić na wszystko, mogę wszystko zjeść i nikt nie patrzy mi na talerz. W skokach było to bardzo uciążliwe. W ostatnich latach miałem trudności z utrzymaniem wagi. Był to na pewno jeden z powodów zakończenia kariery. Teraz jestem naprawdę szczęśliwym człowiekiem.
Jak zamierzasz spożytkować wolny czas?
Celem mojej rodziny jest urlop w ciepłych krajach. Będzie to coś innego, jakiś inny bodziec. Dotąd trzeba było harować i pilnować się dietetycznie, pod kątem wchodzenia w sezon zimowy. Teraz będziemy mogli gdzieś wyjechać. Cieszę się na myśl o tym.
Z Klemensem Murańką rozmawiał Dominik Formela