Akademia Lotnika PZN rusza w Polskę! Adam Małysz przetestował skocznię
Już w najbliższą środę – 30 października – odbędzie się pierwsze wydarzenie pod szyldem Akademii Lotnika, za którą odpowiada Polski Związek Narciarski. W nadchodzących tygodniach kilku miastach naszego kraju pojawi się mobilna skocznia narciarska, na której pierwsze skoki oddał już czterokrotny mistrz świata, Adam Małysz.
– Dostaliśmy na to dofinansowanie od ministerstwa. Teraz ruszamy fizycznie, ale sam projekt zrodził się dość dawno. Wykluł się kilka lat temu, ale dopiero od wiosny sprawa się urealniła, kiedy przedstawiłem temat ministrowi. Nareszcie ruszamy! – mówi nam Adam Małysz, prezes Polskiego Związku Narciarskiego.
– To bardzo fajny projekt. Mamy mocne wsparcie nie tylko ze strony ministerstwa, ale i różnych samorządów, które są tym bardzo zainteresowane. Na jeżdżącej skoczni będzie mógł skoczyć w zasadzie każdy, maluch i dorosły. Oczywiście, kierujemy to w stronę młodzieży szkolnej. Myślę, że w przyszłości jeszcze bardziej rozwiniemy skrzydła. Zaczynamy od kilkumetrowej skoczni mobilnej. Dla dzieci ma być to frajdą. Skoki narciarskie to dość sport ekstremalny, ale chcemy udowodnić, że można go uprawiać niemal w każdym wieku i prawie wszędzie – kontynuuje 46-latek.
– Skokom narciarskim byłoby bardzo ciężko przebić się w regionach, gdzie nie ma gór i jest większy problem ze śniegiem. Choć w tych czasach wystarczy mróz i można wyprodukować śnieg. Akademia Lotnika w kontekście całorocznego skakania na sam początek jest bardzo fajna. Jeżeli ktoś się tym zarazi i będzie chciał to robić w przyszłości, to dziś nie ma ograniczeń. Wychodzimy na przeciw tym, którzy chcą spróbować skoków. Można złapać bakcyla, przenieść się na południe, a może i w innych regionach Polski powstaną kiedyś skocznie? Na sam początek, w ramach rozpowszechnienia dyscypliny, taki projekt był nam bardzo potrzebny – dodaje czterokrotny zdobywca Kryształowej Kuli.
Popularyzatorami wiedzy o skokach w ramach trasy mobilnej skoczni mają być Jakub Kot czy Wiktor Pękala. – Kuba od jakiegoś czasu bierze już udział w takich szkoleniach, treningach czy zabawach. Umie przekazać wiedzę dzieciakom. Wiktor od jakiegoś czasu też pracuje w telewizji i wie, z czym to się je. To nie będzie tylko jeżdżąca skocznia, ale i cała wioska, w której dzieci dowiedzą się o przygotowaniach do skoku. Będzie trzeba przejść kilka etapów przygotowań, jak zawodowi skoczkowie. Kiedy dziecko poradzi sobie z tym procesem, wówczas dostanie certyfikat zezwalający do wykonania pierwszej próby na tej skoczni – przybliża szczegóły Małysz.
Dlaczego skoki narciarskie na poziomie profesjonalnym w Polsce są obecne w zasadzie tylko na Podhalu i w Beskidach? – Musi być zainteresowanie i angażujące się samorządy. Kilka lat temu powstała mała skocznia w Kielcach, ale tam jest problem z naborem. Dlatego ruszyliśmy ze szkoleniem trenerów i nauczycieli, aby zachęci ich do sportów zimowych. Nie tylko do skoków narciarskich, ale i do biegów, narciarstwa alpejskiego czy snowboardu. Zależy nam na wyciągnięciu młodzieży z pomieszczeń i sprawieniu, by chciała spróbować swoich sił. Czasami zainteresowanie kilku osób wystarcza na starcie. Są już miejsca, gdzie rodzice budują prywatną skocznię i odbywają się tam konkursy dla dzieci czy dorosłych. To bardzo fajne, ale zbudowanie skoczni jest kosztowne. Fajnie spróbować skoków, zanim zacznie się na poważnie. Potrzeba nam przede wszystkim małych obiektów. Często w niewielkich lokalizacjach marzy się o skoczniach 90-metrowych czy 120-metrowych. Takie obiekty nie mają racji bytu, na początku najważniejsze są małe skocznie, od 10-metrowych i dalej. Te skocznie muszą być jednak wybudowane dla kogoś. My wychodzimy z inicjatywą. Takie Suwałki, tam najczęściej jest zimno w Polsce. Marzyłoby się postawienie tam skoczni i rozpowszechnienie naszej dyscypliny – wypowiada się wybitny skoczek narciarski.
– Od razu, kiedy powstała realna szansa zbudowania takiej skoczni, przypomniałem sobie o potencjalnych wykonawcach. Ta sama firma budowała mi kamper na Rajd Dakar i wiem, że są w stanie podjąć się niemal wszystkiego. Przyszedłem i dostałem tylko pytanie, czy im pomożemy, jak to ma wyglądać, wówczas chętnie się tego podejmą. 30 października rozpoczynamy w Bielsku-Białej. Oby to był początek czegoś wielkiego! Mam nadzieję, że w przyszłych latach projekt na tyle się rozwinie, że nie będzie już granic w kontekście tego, gdzie dotrzemy ze skokami narciarskimi – kończy Małysz, który w poniedziałek przetestował nowopowstałą konstrukcję.
Wydarzenia z mobilną skocznią
30.10.24 - Bielsko-Biała
7.11.24 - Wrocław
10.11.24 - Szczecin
16.11.24 - Warszawa
7.12.24 - Wisła
18.12.24 - Kraków