Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

„Trzeba mi skoków” – Piotr Żyła nadrabia zaległości treningowe

Letnie mistrzostwa Polski w Zakopanem były dla Piotra Żyły jedynym sprawdzianem w ramach przygotowań do zimy 2024/25. 37-latek ominął tegoroczną edycję Letniego Grand Prix ze względu na zabieg artroskopii kolana, któremu musiał poddać się w sierpniu. Na rozbieg wrócił niedawno, we wrześniu. W miniony weekend na Średniej Krokwi był szósty indywidualnie, a drużynowo zgarnął złoto razem z kolegami z wiślańskiego klubu.


– Nie wiem, co się podziało, że po czwartkowym wieczorze poleciało trochę dalej… Wtedy był dramat, miałem problemy z tym rozbiegiem. Brakuje mi jednak skoków. W Wiśle skakałem fajnie na szybkim rozbiegu, a po przyjeździe na Średnią Krokiew był dramat… I tak jestem zadowolony, że w miarę się pozbierałem. Ze skoku na skok pozycja była coraz lepsza i stabilniejsza. Ważne, żebym opuszczał skocznię usatysfakcjonowany i tak jest. Może to nie brzmi super, bo to szóste miejsce na mistrzostwach Polski, ale cieszę się, że mogłem wystartować i poprawiałem się – powiedział Piotr Żyła na temat czwartkowej sesji treningowej u podnóża Tatr i piątkowego konkursu indywidualnego.

Złoto w rywalizacji indywidualnej nieoczekiwanie zgarnął 19-letni Klemens Joniak z kadry B.

– Nie miałem okazji trenować z nim razem. Widujemy się na siłowniach, ale każda grupa robi swoje. Wiedziałem, że skacze, ale… nie spodziewałbym się wygra i to jeszcze z przewagą. Mi w ogóle trudno cokolwiek powiedzieć, bo długo nie skakałem i nie miałem do nikogo porównania. Ogromne gratulacje! – słyszymy na temat sensacyjnego mistrza kraju.

Od powrotu dwukrotnego mistrza świata na skocznię minął miesiąc. Od tego czasu Żyła trenuje tylko na polskich obiektach.

– Teraz tak naprawdę jestem w normalnym treningu. W Szczyrku i Wiśle skakałem dość dobrze, oddawałem bardzo fajne skoki. W Zakopanem… śmiałem się z siebie. Czułem bezradność. Nie umiałem sobie dojechać i skakałem po 80 metrów. Raz doleciałem do 90. metra to był sukces… Wiedziałem, że potrzebuję czasu – podsumował ostatnie próby na 105-metrowym obiekcie w Zakopanem, które poprzedziły jesienne skoki treningowe w Beskidach.

– Treningi, a zawody to co innego. Dochodzi dodatkowy bodziec. Fajnie było wystartować i sobie to przypomnieć. Wszystko jest już w porządku. Nic mnie nie boli, aż dziwnie <śmiech>… Cieszę się, że wszystko jest dobrze. Nawet przy zapinaniu nart mnie już nic nie boli, dotąd nie bardzo umiałem kucać na tę nogę, a teraz jest komfortowo. Mogę zginąć nogę, jest pełna ruchomość. Trzeba mi skoków, ale niekoniecznie już na torach porcelanowych. Raczej czas na lód – zaciera ręce dwukrotny triumfator zawodów z cyklu Pucharu Świata.

Puchar Świata 2024/25 rozpocznie się 22 listopada w Lillehammer – od mikstu. Nadchodząca edycja zakończy się 30 marca w Planicy.

– Miesiąc do sezonu to sporo czasu. Jak pokazuje mój przykład, z dnia na dzień można dużo zrobić. Do zimy jeszcze sporo czasu. Jak będzie wyglądał plan startowy? Czas pokaże. Mi niespecjalnie podoba się wylot do Japonii. Już chyba się poddaję w kontekście tej półkuli ziemskiej <śmiech>… Trudno powiedzieć. Wszystko zależy od dyspozycji. Jeżeli forma będzie dobra, to można jeździć i się bawić. A jeżeli nie? To trzeba siedzieć w domu, na bujany fotel i kibicować innym <śmiech>… – kończy Żyła.