Koudelka nie wystąpi we wszystkich konkursach PŚ. „Nie patrzę optymistycznie na loty narciarskie"
Wyjątkowo mocno doświadczany przez kontuzje i urazy Roman Koudelka, mający za sobą najlepszy sezon od kilku lat, wciąż miewa ze zdrowiem pod górkę. Kontuzjowane wcześniej kolano dało o sobie poważnie znać podczas Letniego Grand Prix w Hinzenbach.
Pierwszego dnia rywalizacji w Austrii reprezentant Czech wywalczył wysokie, dziesiąte miejsce. Nazajutrz oddał dobry skok w pierwszej serii, ale do drugiej już nie przystąpił. - Już pierwszego dnia zawodów zaczęło mnie boleć kolano. To było dziwne uczucie, nigdy wcześniej nie doświadczyłem czegoś takiego. Dlatego z punktu widzenia bezpieczeństwa zdecydowaliśmy się pominąć drugą serię. Wróciłem do domu i od razu umówiłem się na badanie w Centrum Medycyny Fizykalnej, które również pomogło mi psychicznie. Okazało się, że to chrząstka, z którą wcześniej miałem problemy. Po Hinzenbach miałem około dwutygodniową przerwę, potem pojechaliśmy skakać do Polski i na szczęście nie czułem wtedy żadnego bólu - opowiada Koudelka.
Problemy z kolanem wymusiły zmiany w okresie przygotowawczym. - To lato pokazało mi, że nie muszę wykonywać tylu skoków, co w przeszłości. Że lepiej skupić się na jakości i wykonać maksymalnie cztery próby. Nawet jeśli próbujesz coś zmienić, nie musisz wykonywać sześciu czy siedmiu skoków. To była dla mnie największa zmiana i dzięki niej mogłem bardziej oszczędzić kolano. Mieliśmy bardziej wyścigowy rytm - uważa skoczek.
Koudelka przez początkową część sezonu będzie jedynym Czechem rywalizującym w Pucharze Świata. Zawodnik, co ciekawe, dostrzega plusy takiego stanu rzeczy. - Nie mam nic przeciwko, a wręcz przeciwnie. Mam w domu dwójkę dzieci. Jak wracam z treningu i jestem zmęczony, to one chcą, bym się nimi zajął i nie mam wówczas dużo czasu na regenerację. Dlatego raczej lubię być sam w swoim pokoju i być panem swojego czasu - zdradza skoczek, który już zapowiada, że nie wystąpi we wszystkich pucharowych konkursach. - Przed nami między innymi loty, na które nie patrzę zbyt optymistycznie. Myślę też, że nie pojedziemy do Ameryki, do Lake Placid, nie wiadomo jak będzie z Sapporo w Japonii. W każdym razie przeskaczę cały początek, a potem zobaczymy.
Reprezentant Czech nie może się nachwalić treningu przygotowywanego przez trenera Gaja Trceka. - Nieustannie dokonuje innowacji. Kiedy widzi, że już potrafię wykonać jakieś ćwiczenie i staje się ono dla mnie trochę rutynowe, wymyśla kolejne, którego bym się po nim nie spodziewał. W zeszłym roku tańczyłem, teraz rzucałem kółkami do celu. "Bzdury" - powiedzą niektórzy, ale właśnie takie ćwiczenia popychają nas do przodu - uważa Koudelka.
Dla Koudelki ostatni sezon był najlepszym od czterech lat. Z dorobkiem 163 punktów zajął 33. miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. W Willingen i Trondheim zajął dziewiąte miejsce. W TOP10 konkursu pojawił się po raz pierwszy od sezonu 2019/20. To duże osiągnięcia, biorąc pod uwagę jego ciągnące się przez ostatnie lata permanentne problemy zdrowotne.
W 2011 roku Koudelka doznał bardzo poważnie wyglądającego upadku na skoczni w Harrachovie. Uderzył głową w zeskok z taką siłą, że jego kask doznał pęknięcia. Gdy opuszczał zeskok na toboganie, wydawało się, że epilog tego zdarzania może być mało optymistyczny. Niecały miesiąc później ukończył jednak Turniej Czterech Skoczni na, do dziś najwyższym w jego karierze, piątym miejscu (wynik ten wyrównał siedem lat później). Od października do połowy grudnia 2013 roku z kolei większość czasu spędził, leżąc w łóżku z powodu dolegliwości odcinka szyjnego kręgosłupa. Na nogi stanął dzień po Bożym Narodzeniu i pojechał na Turniej Czterech Skoczni. Jeszcze tamtej zimy był w stanie skutecznie walczyć o czołową "20" podczas igrzysk w Soczi, zająć szóste miejsce podczas domowych mistrzostw świata w lotach, a na koniec sezonu zbliżyć się do podium w zawodach Pucharu Świata.
Ale jego najpoważniejsze problemy ze zdrowiem zaczęły się latem 2020 roku. Najpierw na skoczni w Villach naruszył więzadło w stawie skokowym i doznał urazu ramienia, następnie w Zakopanem znów uszkodził kontuzjowane wcześniej kolano. Zimą wrócił na kilka pucharowych konkursów, ale szybko okazało się, że owe kolano nadal nie jest w pełni sprawne i niezbędna jest kolejna operacja. Latem 2021 roku przez trzy miesiące przechodził rehabilitację w słoweńskiej Lublanie. Sezony 2021/22 i 2022/23 mógł uznać za zupełnie nieudane. Ale nie poddał się. Słoweński trener tchnął w czeskiego weterana nowe życie.
Lider i filar reprezentacji Czech w przeszłości jedenastokrotnie stawał na podium zawodów Pucharu Świata, pięciokrotnie był to jego najwyższy stopień. Ostatnie "pudło" Czecha, zarazem ostatnie zwycięstwo, miało miejsce w marcu 2016 roku w Wiśle. Również jedenaście razy stawał na podium indywidualnych konkursów Letniego Grand Prix (a także dwukrotnie był trzeci drużynowo). Wygrał raz, w Hinzenbach, gdzie triumfował w 2014 roku. Jest czterokrotnym olimpijczykiem i ośmiokrotnym uczestnikiem klasycznych mistrzostw świata. W 2015 roku w Falun otarł się o medal, zajmując na mniejszej skoczni czwarte miejsce. Jest mistrzem świata juniorów z 2007 roku.