„Najwyraźniej efekt widać u Pawła Wąska” – Arvid Endler dba o lot polskich skoczków
Arvid Endler to jedna z nowych postaci sztabu dowodzonego przez Thomasa Thurnbichlera. Niespełna 30-letni Niemiec w reprezentacji Polski został specjalistą ds. szkolenia fazy lotu. Drużynowy mistrz świata w akrobatycznym lataniu w wingsuicie – w wywiadzie, który w całości ukaże się wyłącznie w Niezbędniku Kibica 24/25, opowiedział nam o swojej nietypowej pasji i ścisłej współpracy ze skoczkami narciarskimi.
Specjalista zza naszej zachodniej granicy już wcześniej miał możliwość podszkolenia naszych reprezentantów podczas zajęć w tunelu aerodynamicznym w Sztokholmie, a także przy okazji sporadycznych wyjazdów na zgrupowania i zawody. W tym roku Endler na stałe przeniósł się do Polski, by na pełen etat pomóc naszym kadrowiczom w doskonaleniu fazy lotu.
– Wingsuiting był moim marzeniem odkąd miałem 12-13 lat. To właśnie wtedy zobaczyłem pierwsze filmiki pokazujące ten sport. Od razu sobie pomyślałem, że chciałbym spróbować. W wieku 18 lat wstąpiłem do armii i nadal miałem z tyłu głowy plan zostania wingsuiterem. Gdy udało mi się odłożyć trochę pieniędzy i znaleźć wolny czas, rozpocząłem treningi skydivingu oraz paralotniarstwa. Żeby móc uprawiać wingsuiting, trzeba najpierw zaliczyć minimum 200 skoków ze spadochronem. Ze względu na to, że służyłem w wojsku, byłem cały czas mocno zajęty. W 2017 roku zobaczyłem reklamy tunelu aerodynamicznego w Sztokholmie, który miał być wkrótce otwarty. Byłem zdeterminowany, żeby tam pojechać i spróbować swoich sił. W styczniu 2018 roku rozpoczęła się moja przygoda z wingsuitingiem. W tym samym roku wykonałem swoje pierwsze próby w wingsuicie z samolotu – przedstawia się Endler, który niebawem na stałe podjął pracę w sztokholmskim tunelu, z którego od lat regularnie korzystają różne reprezentacje w skokach narciarskich.
– Do wingsuitingu przede wszystkim trzeba mieć doskonałą świadomość ciała, dobry zmysł równowagi, orientację w przestrzeni, siłę i wytrzymałość. Istotna jest także umiejętność koncentracji, refleks i zdolność podejmowania szybkich decyzji. Dla skoczków narciarskich istotne jest, aby wiedzieli, jak niewielkie korekty w pozycji ciała wpłyną choćby na ułożenie rąk czy nóg w locie. Większość wymienionych przeze mnie umiejętności przydatna jest również w skokach narciarskich. Nie wiem, czy skoczek narciarski ma czas na myślenie w trakcie samego skoku. Podczas wingsuitingu zawsze mam czas na rozmyślanie, bo nawet najkrótszy lot trwa 30-40 sekund. Ale uważam, że w trakcie skoku narciarskie zawodnik i tak musi podjąć kilka decyzji, w zależności od odczuć, warunków wietrznych czy wysokości lotu – porównuje obie dyscypliny nowy współpracownik Thomasa Thurnbichlera.
Przeczytaj także: Specjalista od latania pomoże Polakom. „Praca na pełen etat"
– Każdy zawodnik jest inny, więc do każdego z nich muszę podchodzić indywidualnie. Na przykład Olek Zniszczoł ma naturalne czucie powietrza w locie. Myślę, że największym wyzwaniem w pracy z kadrą skoczków jest znalezienie tego, co jest najważniejsze do poprawy. Czasem widzę w skoku kilka szczegółów, które można zmienić, ale kluczowe jest wskazanie tego, który da najlepszy efekt. Dodatkowo trzeba to dobrze wyjaśnić zawodników, dlaczego to może pomóc i w jaki sposób to osiągnąć. Czasem wszystko opiera się na odczuciach. To, co działa w przypadku jednego skoczka, może nie zdać egzaminu w przypadku innego. To profesjonaliści i poświęcają temu całe życie. Tutaj decydują naprawdę małe rzeczy, szczegóły. Jest to bardzo trudne, gdy chce się coś zmienić, bo zawodnicy są przyzwyczajeni do wykonywania czegoś w dany sposób przez wiele lat – kontynuuje Niemiec w rozmowie ze Skijumping.pl.
– Chyba najwyraźniej efekt mojej pracy widać u Pawła Wąska, jeśli porównamy jego skoki w pierwszych zawodach Letniego Grand Prix i w kolejnych. Dużo pracowaliśmy wtedy nad fazą lotu, starałem się mu dać jak najwięcej wskazówek. Bardzo cieszyły mnie potem jego dobre wyniki i mam nadzieję, że miałem na to jakiś wpływ – dodaje specjalista ds. szkolenia fazy lotu.