Strona główna • Puchar Świata

"Spełnienie marzeń" - Maximilian Ortner zaskoczony swoim sukcesem

Sensacyjne rozstrzygnięcia w norweskim Lillehammer. Zwyciężył szósty na półmetku Pius Paschke. Ale wiekszą niepodzianką jest trzecie miejsce Maximiliana Ortnera, który do składy ekipy austriackiej wskoczył w ostatniej chwili za kontuzjowanego Daniela Hubera.


Skoczek z Feldkirchen po raz pierwszy w karierze wystąpił w konkursie Pucharu Świata poza Austrią. Do tej pory miał na koncie zaledwie 3 pucharowe punkty zdobyte w jednym konkursie w Bischofshofen w styczniu 2023 roku. Potem dwukrotnie próbował swoich sił na austriackich skoczniach ale w obu przypadkach odpadał już w kwalifikacjach. Ten sezon zaczął się dla niego fantastycznie. Jeszcze na początku tygodnia nie był brany pod uwagę pod kątem wyjazdu do Norwegii. W sobotni wieczór stanął na podium.

- To jest jak sen. To spełnienie moich marzeń. Przybyłem tu dość późno, wczoraj oddałem swoje pierwsze skoki na śniegu. A dziś zająłem trzecie miejsce. Niesamowite. Wspaniałe  - powtarzał młody Austriak, wciąż lekko oszołomiony tym, co się zdarzyło.

- W środę wieczorem, koło dwudziestej, zadzwonił mój telefon. Patrzę - trener. I trener mówi - "Pakuj się Maximilian. Lecisz do Lillehammer." A ja pytam - "Co? Gdzie? Na Puchar Świata?" A on: "Tak, na Puchar Świata". A teraz stoję tu na podium i wciąż trochę nie mogę uwierzyć. Wiem, że oddawałem naprawdę dobre skoki, ale to? Konkurencja w kadrze austriackiej jest naprawdę ostra. Trudno się dostać do składu na Puchar Świata. Musiałem sobie na to zasłużyć dobrze przepracowaną jesienią. A teraz mam już podium na koncie. Więc jestem z siebie naprawdę dumny.

Dwudziestodwulatek kontaktował się już z Danielem Huberem. - Wymieniliśmy wiadomości wczoraj wieczorem. Życzyłem mu zdrowia a on mi sukcesu. No i jest sukces. Jak oceniłbym dziś przed konkursem swój poziom stresu? W skali od jeden do dziesięć, powiedzmy - siedem.

Spytaliśmy też Maximiliana, czy mógłby z czymś porównać dzisiejszy sukces. - To chyba jest druga najlepsza rzecz, jaka zdarzyła mi się w życiu. To jest po prostu spełnienie moich marzeń. A ta najlepsza? Wybaczcie, nie powiem Wam, to prywatna sprawa - zakończył uśmiechnięty, ale nieco zawstydzony zawodnik.

Zwycięzcą konkursu i zarazem pierwszym liderem tego sezonu został Pius Paschke. To dla niego drugie zwycięstwo i czwarte podium w karierze.

- Jestem w idealnym miejscu. Skaczę obecnie bardzo dobrze i tutaj w Lillehammer oddawałem naprawdę świetnie skoki. Po pierwszej serii po cichu liczyłem na to, że może uda mi się wskoczyć na podium. A teraz stoję tu jako zwycięzca tego konkursu i to uczucie jest po prostu idealne. Odbyłem naprawdę długą drogę w swojej karierze, ale przez całą karierę wykonywałem drobne kroczki, jeden za drugim, które robiły ze mnie coraz lepszego skoczka. Przez wiele lat nie potrafiłem się skoncentrować na czymś konkretnym, zawsze starałem się zmienić wszystko na lepsze. Ale w pewnym momencie zrozumiałem, że muszę się skupić na drobnych elementach. Zacząłem się koncentrować tylko na tym, co naprawdę mogło poprawić moje skoki. No i trafiłem tu, gdzie jestem - powiedział Niemiec.

Korespondencja z Lillehammer, Marcin Hetnał