„Bardzo dobre skoki są we mnie” – Kamil Stoch po falstarcie w Lillehammer
Kamil Stoch po raz drugi z rzędu nie zdobył punktów w zawodach rozpoczynający wyścig po Kryształową Kulę. Trzykrotny mistrz olimpijski w sobotnie popołudnie w Lillehammer (HS140) zajął 35. miejsce.
– Szukając pozytywów, bo tak trzeba robić, skok konkursowy był chyba najlepszy jaki tutaj oddałem. Zdecydowanie brakuje w nich swobody. To wszystko jest takie sztywne, choć staram się wyluzować jak mogę. Nie jest to płynne, widać to gołym okiem. Przez to nie ma energii w tych skokach – analizuje Stoch, który w zawodach doleciał do 122. metra.
– Czuję się bardzo dobrze. Fizycznie nic mi nie dolega, nawet czuję się zdecydowanie lepiej niż przed rokiem na tym etapie. Nawet skoki imitacyjne, które robię, są bardzo dobre. Tam wszystko działa. Trzeba to wszystko powoli przenieść na skocznię, łapać rytm i luz. Mam nadzieję, że w końcu to zaskoczy – kontynuuje zawodnik trenujący indywidualnie pod okiem Michala Doležala.
– Wiem, jaką pracę wykonałem przez całe lato, zwłaszcza przez jesień. Wiem, na co mnie stać, bo oddawałem bardzo dobre skoki i one są we mnie. Trenerzy wiedzą na co mnie stać i sam to wiem. Rozmawiamy ze sobą tylko o detalach, na skupieniu się na danym elemencie i puszczeniu reszty luźno. Na ten moment jedno robię dobrze, a później trochę się blokuję. Jak chcę zrobić coś innego luźno, to kolejny element wychodzi źle. To takie balansowanie. Całościowo nie ma tragedii. Postaram się być konsekwentny – zapowiada.
Kamil Stoch rozpoczyna Puchar Świata, podobnie jak w sezonie 2023/24, z zerowym dorobkiem punktowym.
– Pewnie, że mi żal. Nie wychodzę ze skoczni ucieszony. To zawsze przykre, kiedy kończy się rywalizację po pierwszej serii, ale powiedzmy sobie szczerze... Przez ponad dwadzieścia lat skakania w Pucharze Świata, ile razy zdarzało się zaczynać z wysokiego „C” lub wygrywać zawody? Często było tak, że pierwsze konkursy były na przetarcie, aby znaleźć dobry rytm. Potem coś zaskakiwało i szło. Wierzę, że tak będzie i tym razem – zaznacza.
– I tak cieszę się, że tu jestem. Bardzo ciężko o to walczyłem, żeby dalej startować w Pucharze Świata i robić to na możliwie najlepszym poziomie – kończy 37-latek.
Niedzielny konkurs na Lysgaardsbakken ma ruszyć o godzinie 16:00.