„Z niecierpliwością czekam na Rukę” – przełomowa inauguracja Zniszczoła
Aleksander Zniszczoł po raz pierwszy w karierze rozpoczął starty w Pucharze Świata od punktowanych pozycji. W Lillehammer 30-latek zebrał czternaście „oczek”, plasując się kolejno na 23. i 25. miejscu.
– Było ciekawie. Przyleciałem do Norwegii z dużym zainteresowaniem, bez celów wynikowych. Chciałem spokojnie wejść w sezon i zobaczyć, w którym miejscu jestem i gdzie mogę być przy danych skokach. Teraz coś się wyklarowało. Jestem na dobrej drodze do tego, aby osiągać sukcesy podobne do ubiegłorocznych i walczyć o czołowe lokaty – komentuje Aleksander Zniszczoł w rozmowie ze Skijumping.pl.
Wiślanin podczas pobytu w Skandynawii nie mógł rozgryźć rozbiegu olimpijskiej skoczni Lysgaardsbakken w Lillehammer.
– Nie radziłem sobie tutaj z najazdem, nie umiałem się wpasować w rytm obiektu, przez co skoki nie były takie, jakie mogą być. Może jeden poszedł na świeżości, po przyjeździe do Lillehammer. Pierwsza próba treningowa była zapoznawcza, a druga dała miejsce w czołowej „10”. Widać, że się da i z niecierpliwością czekam na Rukę – nie ukrywa podopieczny Thomasa Thurnbichlera.
– Czuję, że trzymam emocje w ryzach. Zamierzam tak dalej postępować. Nie można przesadnie wybiegać naprzód czy denerwować się tym, że na początku zimy nie wyszły mi zawody czy skok. Będą kolejne, to dopiero początek. Za inaugurację Pucharu Świata medali nie dają – dodaje Zniszczoł.
30-latek ma za sobą najlepszy sezon w karierze. Ten, który rozpoczął się w Lillehammer, ma przynieść kolejny przełom.
– Postawiłem przed sobą cel i dążę do niego. Bardzo będę się starał, żeby go osiągnąć – mówi tajemniczo Zniszczoł.