Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

„Wierzę, że w Ruce będzie inaczej” – Kubacki po pierwszych startach

Dawid Kubacki, podobnie jak Kamil Stoch, zdobył punkty tylko w jednym z dwóch konkursów indywidualnych w Lillehammer. Mowa o sobotnich zawodach, które mistrz świata z 2019 roku ukończył na 26. pozycji. W niedzielę 34-latek był dopiero 33.


– Nie przegrałem z warunkami, nie można tego tak nazwać. Skakaliśmy w miarę równych warunkach, nie było wielkich zmian kierunku wiatru czy jego siły. Jeżeli wiaterek pomoże w odpowiednim miejscu, to jest lepiej, ale na pewno nie zrzucałbym na warunki. Mój jedyny skok konkursowy nie był jeszcze tak stabilny, jak rano w kwalifikacjach. Przy tych warunkach skocznia nie wybaczyła błędu i zabrakło prędkości, aby odlecieć. Brakowało jej też na najeździe. To kolejny element, na którym miałem za zadanie skupić się w pierwszej serii. Chodziło o zwężenie kolan. Niby prędkość była trochę lepsza, ale to nie był aż taki przeskok, jakiego bym się spodziewał. Do tego błąd na progu i skończyłem zawody po pierwszej serii – relacjonuje podopieczny Thomasa Thurnbichlera.

– Na dole byłem trochę zdziwiony, bo teoretycznie wydawało się, że energia z progu była, ale ona była skierowana w trochę niewłaściwym kierunku. Było to wykonane z delikatnego przysiadu, lekko z tyłu do przodu i przez to traci się naturalną rotację, która pomaga odlecieć na dole – kontynuuje Kubacki, który w niedzielnych kwalifikacjach zajął 15. lokatę.

– Świadomość tego, że źle rusza mi się z belki i nie mogę się właściwie poskładać, to tylko część sukcesu. Jeszcze trzeba umieć to zrobić, a trudno wypracować każdy najmniejszy element wytrącający z równowagi, kiedy nie jest się w wybitnej dyspozycji. Kilka skoków w Lillehammer to za mało w moim przypadku – nie ukrywa zdobywca Złotego Orła z sezonu 2019/20.

– Z mojej perspektywy, skoki na ostatnich dwóch zgrupowaniach były dużo lepszej jakości. W Lillehammer nie poradziłem sobie z belką. Nie mogłem się z nią dogadać, do samego końca. Trzeba z tego wyciągnąć wnioski i pracujemy dalej. Wierzę, że w Ruce będzie zupełnie inaczej – kończy indywidualny medalista olimpijski z Pekinu.