Strona główna • Norweskie Skoki Narciarskie

Norwegowie grzmią po sobocie w Ruce. „Igrają z ludzkim zdrowiem”

Robert Johansson

Przebieg sobotnich zmagań na skoczni Rukatunturi nie przebiegł bez echa w Norwegii. Wietrznych i loteryjnych kwalifikacji nie przeszli Halvor Egner Granerud i Robert Johansson, którzy nie szczędzili krytyki pod adresem jury zawodów. Uwagi dotyczące bezpieczeństwa zawodników wskazał również czwarty skoczek konkursu, Kristoffer Eriksen Sundal.

Halvor Egner Granerud, fot. Tadeusz Mieczyński
Kristoffer Eriksen Sundal, fot. Tadeusz Mieczyński

Przez większość soboty organizatorzy Pucharu Świata w Ruce musieli mierzyć się ze zbyt silnym wiatrem. Na rozegranie serii treningowej potrzeba było 125 minut, z kolei kwalifikacji - ponad półtorej godziny. W efekcie konkurs indywidualny rozpoczął się z półgodzinnym opóźnieniem. Wówczas jednak warunki się uspokoiły i zawody przeprowadzono bez większych przeszkód.

O szczęściu w kwalifikacjach nie mogli mówić Norwegowie. W gronie 13 skoczków, którzy nie uzyskali awansu do konkursu, znalazło się dwóch podopiecznych Magnusa Breviga. Ostatnie miejsce w eliminacjach zajął Halvor Egner Granerud, który z problemami w locie wylądował na 70. metrze.

- Jestem szczęśliwy, że wylądowałem na własnych nogach - stwierdził dwukrotny zdobywca Kryształowej Kuli w rozmowie z NRK: - To okropne. Nad bulą wieje boczny wiatr i nie wiesz, z czym będziesz musiał się zmierzyć. Trzeba po prostu wrzucić pełny gaz. Spróbowałem, ale wtedy wiatr złapał mi narty. Pozostała kwestia awaryjnego lądowania.

- Cała sytuacja wyglądała dość niebezpiecznie - skwitował Granerud, który z identyczną sytuacją musiał się zmierzyć w serii treningowej: - Nie czułem się bezpiecznie. Są możliwości trafienia gorszych warunków niż wskazują na to pomiary. To jak wskoczenie do suszarki bębnowej.

Jeszcze ostrzejszy w swoich wypowiedziach okazał się Robert Johansson. 34-latek swój kwalifikacyjny skok ukończył na 94. metrze i zajął pięćdziesiąte drugie miejsce, tym samym kończąc swój udział w sobotnich zmaganiach w Ruce.

- To szaleństwo, że zostałem puszczony - przyznał multimedalista olimpijski w rozmowie norweskim nadawcą publicznym: - Igrają z ludzkim zdrowiem, wypuszczając nas w takich warunkach. Mamy kontrolę nad ciałem, ale ostatecznie to oni mają zapewnić nam pewność bezpieczeństwa. W ten sposób straciłem udział w zawodach. To po prostu g****.

Na zarzuty Johanssona odpowiedział dyrektor Pucharu Świata, Sandro Pertile: - Skoki narciarskie to sport uprawiany na świeżym powietrzu. Jeżeli sportowcy nie są w stanie zaakceptować, że warunki dla każdego z nich mogą się różnić, to może powinni zmienić dyscyplinę na ping-pong albo coś innego. Rozumiem frustrację zawodników. Moim zdaniem wszystko przebiegło prawidłowo.

- Jestem dumny z mojego zespołu. Bez wątpienia to były jedne z najbardziej wymagających zawodów, które przeprowadziliśmy w ostatnich pięciu latach odkąd zostałem dyrektorem cyklu. To, czego dziś dokonaliśmy, to profesjonalizm na wysokim poziomie - dodał Włoch.

- Musiałbym usłyszeć opinie pozostałych zawodników. Spotkałem się z częścią z nich w kabinie pomiarowej, między innymi z Kristofferem Eriksenem Sundalem. Żaden z nich nie wypowiedział się na temat braku bezpieczeństwa. Wypowiedź Johanssona odczuwam jako frustrację. To część sportu i ja to rozumiem - twierdzi Pertile.

Wbrew słowom dyrektora Pucharu Świata, swoje niezadowolenie z przebiegu kwalifikacji wyjawił również czwarty zawodnik konkursu na Rukatunturi, Kristoffer Eriksen Sundal: - Skok kwalifikacyjny był okropny. Będąc szczerym, nie czułem się bezpiecznie. Nie czułem się pewnie, kiedy siedziałem na belce startowej. Nikt nie jest w stanie nam zagwarantować bezpiecznych warunków w trakcie całego lotu - skwitował Norweg w rozmowie z NRK.

- Przeprowadzenie kwalifikacji było kompletnie niepotrzebne. Mogliśmy od razu przejść do pierwszej serii konkursowej i uznać ją za priorytet, aby warunki były bardziej sprawiedliwe i bezpieczniejsze dla wszystkich - zapewnił Sundal: - Organizatorzy mówią, że się starają, ale oni trochę grają z ryzykiem i w każdej chwili mogłoby się to źle skończyć. Nawet najlepsi mogą popełnić błąd, kiedy jest tak wietrznie jak dziś.