"Chcę zdobyć punkty Pucharu Świata". Chiński podopieczny Kojonkoskiego z jasnym celem na ten sezon
Jak wyliczył Adam Bucholz, 6888 dni czekali Chińczycy na awans ich zawodnika z kwalifikacji do konkursu głównego Pucharu Świata. Podopieczny Miki Kojonkoskiego Song Qiwu zajął dziś na skoczni w Ruce 37 miejsce.
- Szczerze mówiąc, nie jestem zadowolony z mojego występu - powiedział nam po konkursie reprezentant Państwa Środka. - Mam za sobą trudny okres, borykam się z różnymi problemami na skoczni, kwestie technologiczne w moim przypadku też nie są jeszcze do końca dograne. Za tydzień wystartuję w Zhangjikaou w Pucharze Kontynentalnym, następnie prawdopodobnie skoncentruję się na dalszym treningu - informuje skoczek.
- Moim celem na ten sezon są punkty Pucharu Świata, ale kiedy wrócę do zawodów tej rangi, jeszcze nie wiem. Dużo będzie zależeć od mojej formy i innych okoliczności. Nastąpi to zapewne najwcześniej w styczniu. Na Turniej Czterech Skoczni raczej się nie wybiorę, to zbyt wymagająca impreza, ale tak jak mówię, w Pucharze Świata zamierzam nie tylko jeszcze wystąpić, ale chciałbym w nim zapunktować - deklaruje Song.
- Nadal mieszkam i trenuję w Finlandii, w Kuopio. Najczęściej ćwiczę z Miką Kojonkoskim, czasem z fińską reprezentacją. Mika jest bardzo, bardzo dobrym trenerem, najlepszym na świecie. Ale pewnych kwestii tak szybko nie przeskoczymy. Wciąż brakuje mi doświadczenia, skoki trenuję bowiem dopiero od około pięciu lat - mówi reprezentant Państwa Środka.
Przypomnijmy pokrótce ciekawą historię krótkiej kariery Chińczyka. Mika Kojonkoski wypatrzył 17-letniego Songa podczas naboru do grupy skoczków, jaki przeprowadził w 2018 roku w Państwie Środka i ściągnął go do Finlandii. Chińczyk w swojej ojczyźnie uprawiał bieg na 400 metrów przez płotki, ale szybko okazało się, że ma także predyspozycje do skakania na nartach. Po ledwie rocznym okresie treningu były biegacz wystartował już podczas mistrzostw Finlandii, które w listopadzie 2019 roku odbyły się w Rovaniemi. Skoczył na odległość 60,5 m i zajął 43 miejsce w gronie 45 uczestników.
Niemal od początku znajdował się w gronie kilku najlepszych przedstawicieli grupy Kojonkoskiego, ale paru kolegów z teamu w lokalnych zawodach osiągało jednak lepsze wyniki. Po powrocie do ojczyzny, który to stał się koniecznością wskutek pandemii wirusa SarS-CoV2, szybko odskoczył poziomem od całej reszty. Podczas krajowych zawodów demolował swoich rywali. 2 stycznia 2021 na skoczni w Laiyuan skokiem na odległość 141,5 m o 13 metrów poprawił dotychczasowy rekord kraju. W marcu 2021 zdobył cztery złote medale mistrzostw Chin, w obu konkursach indywidualnych, a także w mikście i zawodach drużynowych.
Pod koniec czerwca 2021 roku podopieczni Kojonkoskiego wrócili do Kuopio, które stało się teraz bazą wypadową dla drużyny walczącej o kwalifikacje olimpijskie najpierw poprzez FIS Cup, a potem przez Puchar Kontynentalny. Qiwu na europejskich skoczniach nie radził sobie tak dobrze, jak na krajowej arenie, nie skakał na miarę lidera swojej drużyny, niemniej to właśnie on w Rasnovie zdobył pierwszy punkt PK dla swojej reprezentacji.
We wrześniu 2021 stał się sensacją zawodów LGP w Czajkowskim. Zdobył pierwsze dwa punkty zawodów najwyższego szczebla dla swojej ojczyzny, ale zanim do tego doszło, oddał znakomity skok w prologu, który dał mu piąte miejsce. Przed nim znalazła się tylko trójka Norwegów - Granerud, Forfang i Lindvik oraz Jewgienij Klimow. Nazajutrz w serii próbnej był 12.
Potem doszło jednak do kuriozalnej sytuacji ze zwolnieniem Kojonkoskiego i forma wszystkich Chińczyków, w tym Songa, poleciała na łeb na szyję. Igrzyska olimpijskie w wykonaniu zawodników Państwa Środka wypadły katastrofalnie. W ubiegłym roku skoczek uzyskał jednak zgodę swojej federacji na wyjazd do Finlandii i indywidualne treningi pod okiem Miki Kojonkoskiego. W poprzednim sezonie podopieczny fińskiej trenerskiej legendy zdobył cztery złote medale podczas najważniejszej imprezy sezonu zimowego w Chinach - 14. Zimowych Igrzysk Chińskich w Zhangjiakou. Qiwu był absolutnie poza zasięgiem rywali, a w swoim ostatnim skoku oddanym podczas tej imprezy pofrunął na skoczni normalnej na odległość o pół metra dłuższą od oficjalnego rekordu skoczni - 108 m.