Strona główna • Niemieckie Skoki Narciarskie

Pius Paschke - człowiek o żelaznej cierpliwości

Pius Paschke jest przykładem sportowca o rzadko spotykanej determinacji i konsekwencji w działaniu. Jego uporem można by obdzielić kilku innych skoczków. Regularne występy w Pucharze Świata zaczął dopiero w sezonie 2017/18, licząc sobie 27 lat.  Na "salony" dostał się zatem w wieku, w którym Matti Nykaenen żegnał się już ze skocznią.

Niemiec wcześniej błąkał się po zawodach niższej rangi, a w konkursach zaliczanych do najważniejszego cyklu uzbierał przez kilka lat łącznie cztery punkty. Co więcej, w zimowym Pucharze Kontynentalnym też nie robił furory. Do czasu wspomnianej zimy 2017/18 ledwie trzy razy stawał na podium, ani razu nie był to jego najwyższy stopień.

-  Nie powiem, czasami było ciężko, gdy na dłużej utknąłem gdzieś w 2. lidze i trudno było mieć nadzieje na szybki awans - tłumaczył w jednym z wywiadów.  - Nigdy jednak nie uważałem swojej drogi za wyboistą. Byłem szczęśliwy, że mogę uprawiać sport, który kocham. Swojej sytuacji nigdy nie traktowałem jako ciężaru, a raczej jako nieustaną możliwość doświadczania piękna skoków - dodawał.

Przełomem w karierze Niemca był letni sezon 2017 roku. Wówczas zajął trzecie miejsce w klasyfikacji Letniego Pucharu Kontynentalnego, co pozwoliło mu zimą po raz pierwszy w życiu na dłużej zagościć w cyklu PŚ. Ta historia powtórzyła się rok później. - Niezwykle ważne było dla mnie to, że wywalczyłem sobie starty w Pucharze Świata przez Puchar Kontynentalny. W moim wieku była to jedyna szansa, by się tam dostać i cieszę się, że ją wykorzystałem. Wszystko zaczęło dobrze funkcjonować od pierwszego weekendu, a z biegiem czasu wyglądało to jeszcze lepiej. Gdy zacząłem uznawać lokaty w trzeciej dziesiątce za satysfakcjonujące, okazało się, że mogę uzyskiwać jeszcze lepsze wyniki - opowiadał.

Zdobył w końcu niepodważalne miejsce w kadrze Stefana Horngachera. Sezon 2019/20 zakończył na 21 miejscu w klasyfikacji generalnej, rok później był już 15. Razem z kolegami wygrał dwa konkursy drużynowe. W grudniu 2020 w Planicy był członkiem srebrnej drużyny mistrzostw świata w lotach, w marcu w Oberstdorfie razem z zespołem zdobył upragnione złoto. Ale wówczas, gdy wydawało się, że nieobliczalny podchodzący powoli pod status weterana zawodnik zrobi kolejny krok w przód, nastał regres. Przez dwie kolejne zimy znajdował się poza trzydziestką klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Pojechał co prawda na igrzyska do Pekinu, ale wystąpił, zresztą z marnym powodzeniem, tylko w jednym z konkursów. Nie było go w składzie drużyny, która przywiozła z Chin brązowy medal.

Ale wywieszenie białej flagi byłoby mocno nie w jego stylu. Latem 2023 roku Niemiec powtórzył dobrze znany sobie schemat. Miejsce w pierwszej kadrze znów wywalczył sobie dzięki dobrym występom w Letnim Pucharze Kontynentalnym i pomimo obciętych limitów dla najlepszych ekip zapewnił sobie wyjazd do Ruki. Ubiegłej zimy był już zawodnikiem ścisłej światowej czołówki. Zanotował najpierw swoje pierwsze podium, potem premierowe zwycięstwo w zawodach najwyższego szczebla. Na koniec sezonu zajął 10. miejsce w klasyfikacji generalnej. Ale zdarzały mu się też dołki formy, których teraz chciałby uniknąć. - Moim celem jest skakanie na obecnym poziomie przez całą zimę. Często zdarzały mi się spadki dyspozycji w styczniu czy w lutym, tym razem chciałbym tak skakać do marca - mówił niedawno w rozmowie z portalem Br.de aktualny lider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.

Co oprócz cierpliwości było kluczem do osiągnięcia obecnej, bardzo wysokiej formy? Trening mentalny. - Myślę, że Pius bardzo się poprawił w kwestii odporności psychicznej. Nie jest już tak nerwowy jak wcześniej. Robi to, co do niego należy i wszystko działa jak trzeba - ocenia trener Niemców Stefan Horngacher. Paschke od dziesięciu lat współpracuje z trenerem mentalnym, Thomasem Ritthalerem, który wyposażył swojego podopiecznego w umiejętności zarządzania stresem i radzenia sobie z presją.

- Mam nadzieję, że na dobre przyzwyczai się do żółtego plastronu. Zdajemy sobie sprawę, z tego, że nie zawsze będzie tak dobrze jak jest teraz, ale zrobiliśmy wszystko, by jego wysoka forma utrzymała się jak najdłużej - zapewnia Horngacher. Prywatnie Pius Paschke jest żonaty i ma dziecko, ale nie wypowiada się publicznie o swojej rodzinie. Sam opisuje siebie jako "introwertyka" i "człowieka rodzinnego". Po ukończeniu szkoły sportowej w 2011 roku dołączył do bawarskiej policji, której funkcjonariuszem jest po dziś dzień.