Pozytywne nastawienie Thurnbichlera przed Wisłą. „Chcę więcej zawodników w czołowej dziesiątce”
W piątek 6 grudnia na skoczni im. Adama Małysza w Wiśle rozpocznie się kolejny etap Pucharu Świata 2024/25. Z pozytywnym nastawieniem do rywalizacji na polskim obiekcie podchodzi trener kadry Thomas Thurnbichler.
– Oddaliśmy w tym roku w Wiśle wiele skoków, jesienią mieliśmy tu dwa obozy. W zeszłym roku nie mieliśmy takich możliwości ze względu na przebudowę, więc nie mieliśmy wtedy tej „domowej” przewagi. W tym roku jest inaczej, bo ją mamy. Mogliśmy zobaczyć, że chłopaki doskonale znają tę skocznię, znają ten rytm. To się przekłada na dużą pewność siebie w ich skokach – przekazał po czwartkowych treningach Austriak. – Skocznia nieco się zmieniła. Faza lotu nabrała tu większego znaczenia przez tę nową trajektorię. Przeciwstok jest delikatniejszy i dłuższy, a tym samym wygodniejszy dla zawodnika – dodał, odnosząc się do zeszłorocznej przebudowy obiektu.
– Komitet organizacyjny wykonał niesamowitą robotę. Mnie bliżej było do spekulacji o konkursie hybrydowym, gdy sprawdzałem prognozę pogody. Zgromadzili jednak potrzebny śnieg, skocznia jest w naprawdę dobrym stanie. Przez noc dołożą jeszcze trochę śniegu, popracują ratrakiem i skocznia będzie świetnie przygotowana do skakania – mówił trener przed piątkowymi kwalifikacjami, który do Wisły zabrał ze sobą dziewięciu zawodników.
– Obserwowaliśmy wszystkich zawodników w jesiennym okresie. Podczas dwóch obozów mieliśmy wszystkie zespoły w jednym miejscu, także juniorów. Ta dziewiątka pokazała najbardziej stabilny i jednocześnie najwyższy poziom – tłumaczył wybór sportowców i dodał: – Teraz będą walczyć o to, by znaleźć się w najlepszej piątce na kolejne konkursy.
W dziewiątce wyłonionej przez Thurnbichlera znaleźli się m.in. dawno niewidziani w Pucharze Świata Kacper Juroszek i Andrzej Stękała.
– Nie oddali oni zbyt wielu skoków w ostatnim okresie, ale w czwartek mogłem zobaczyć, że Andrzej i Kacper skaczą na dobrym poziomie. Myślę, że są w stanie zdobyć punkty, jeśli wykorzystają swoje możliwości – zaznaczył szkoleniowiec.
Wisła to domowy obiekt Aleksandra Zniszczoła, który po Lillehammer i Ruce może mówić o najlepszym początku sezonu w karierze.
– Olek musi po prostu kontynuować trwający proces. Widzieliśmy to w zeszłym roku. To zawsze trudne, by wejść w pierwsze konkursy z dużą pewnością siebie. Szczególnie że lato też nie było dla niego idealne. Im bardziej pozostanie w naturalnym dla niego procesie, tym lepsze wyniki będzie uzyskiwał i tym więcej pewności siebie będzie zdobywał – mówił o swoim podopiecznym Thurnbichler.
– Chcę mieć więcej zawodników w czołowej dziesiątce niż mieliśmy podczas ostatniego konkursu w Ruce. Świetnie by było, gdyby to było przynajmniej dwóch lub trzech zawodników. Wiem, że to możliwe, bo chłopaki robią postępy. Doskonalimy się też w kwestii sprzętu, więc to mój główny cel – mieć więcej zawodników w TOP10 – zaznaczył Thurnbichler.
Korespondencja z Wisły, Kinga Marchela