Sześciu Polaków z punktami. „Z konkursu na konkurs będzie łatwiej"
Sześciu Polaków punktowało w niedzielnym konkursie indywidualnym na skoczni im. Adama Małysza w Wiśle. Najlepszym z Biało-Czerwonych ponownie był Paweł Wąsek, który ponownie ukończył zawody na 11. miejscu.
– Żal trochę tej dziesiątki, szczególnie że po prostu zabrakło telemarku w pierwszej serii. Mogłem zgarnąć wtedy więcej punktów za styl i wtedy by ta czołowa dziesiątka była. Jednak jest to jeden z łatwiejszych błędów do poprawienia, także się cieszę – mówił świeżo po konkursie Wąsek. – Bardzo dobrze się tu czułem i miałem dużo frajdy ze skoków. Dużo pewności siebie było w tych skokach, także to krok do przodu. Zawsze jednak jest ten stres, emocje chcą dotrzeć do głowy i przebić to, na czym trzeba się skupić. Myślę jednak, że całkiem dobrze sobie z tym przez ten weekend poradziłem. Na pewno te oczekiwania wokół rosną. Ja też od siebie oczekuję coraz więcej, ale myślę, że to normalne – tłumaczył 25-latek, który zanotował dwa skoki na 127. i 131. metr.
Tuż za nim uplasował się Aleksander Zniszczoł, który przed własną publicznością oddał skoki o długości 128,5 i 131 metrów.
– Zawsze chce się więcej, ale nie mogę powiedzieć, że to jest nieudany weekend. Jestem zadowolony z dzisiejszych skoków i z tego, jak wyglądały technicznie na progu, trochę mniej z telemarku, bo to odebrało mi miejsce w czołowej dziesiątce. Jak najbardziej mogę być zadowolony z całego weekendu – podsumowywał swój występ wiślanin. – Najważniejsze jest, że skaczemy na takie odległości, na jakie skaczą inni z reprezentacji z czołówki. Teraz wszystko jest możliwe. Trochę szczęścia do wiatru, lepszy telemark w moi przypadku i możemy zajmować lepsze miejsca. Teraz nabieramy pewności i myślę, że z konkursu na konkurs będzie łatwiej. Te skoki będą pewniejsze, bez nadmiernej kontroli i potem można dokładać te cegiełki. Pokazaliśmy dzisiaj, że potrafimy – podkreślił.
Niewiele dalej za kolegami z kadry znalazł się Jakub Wolny. 29-latek oddał skoki o długości 127,5 i 127 metrów, co przełożyło się na osiemnastą lokatę w niedzielnych zmaganiach.
– Bardzo fajnie się to ułożyło. To, że wczoraj zdobyłem kilka punktów, pozwoliło mi psychicznie się przełamać i uwierzyć w siebie. Zrozumieć, że to wcale nie jest takie trudne, tylko wystarczy normalnie skoczyć. Trochę się stresowałem, bo chciałem dobrze skoczyć. Na pewno też jednak po tych kwalifikacjach, gdzie dość dobrze skoczyłem, miałem dużo więcej pewności siebie i luzu. Mam jeszcze problem z tym, że nieco spóźniam te skoki, ale jeżeli uda mi się nad tym popracować to zrobi to dużą różnicę – wyjaśnił.
Jedno "oczko" za Wolnym, na 19. miejscu, zameldował się Dawid Kubacki. Polak uzyskał w swoich próbach 125,5 i 124 metry.
– Myślę, że wyciągniemy z tego dnia delikatne pozytywy. Patrząc na siebie, mogę powiedzieć, że z dnia na dzień ten postęp był. Małymi kroczkami, bo małymi kroczkami, ale najistotniejsze jest to, że on był – tłumaczył 34-latek. – To wszystko robi się coraz bardziej stabilne i nic do tego nie trzeba dokładać. Przy tej stabilizacji trzeba łapać coraz więcej swobody w tym, co się robi i to będzie pozwalało na to, żeby ta technika się poprawiała. Będzie też wtedy coraz więcej energii z progu. Nie trzeba dodawać tu kolejnych elementów, bo to może tylko popsuć sprawę – dodał.
Nieco dalej, bo na 25. miejscu, sklasyfikowany został Kamil Stoch, który w niedzielę skakał na odległości 126 i 125,5 metrów.
– To zdecydowanie nie taki weekend, jaki chciałem, żeby był. Trzeba się też jednak pogodzić z tą sytuacją. Na tę chwilę nie radzę sobie trochę z utrzymaniem dobrej pozycji najazdowej. Tracę równowagę tuż przed progiem, wszystkie skoki są bardzo mocno spóźnione i nie ma w nich dobrej rotacji – mówił o swoich problemach 37-latek. – I ten skok kwalifikacyjny, i ten w pierwszej serii, to były solidne próby. Taka dobra baza. Nawet ten w drugiej serii konkursowej był lepszy niż wczoraj, także coś poszło do przodu, ale to zdecydowanie nie to, co chciałbym zrobić. Wierzę, że będę w stanie oddawać takie skoki, na jakie mnie stać, a stać mnie zdecydowanie na lepsze skoki niż te, które prezentowałem tutaj – podkreślił.
Za kolegą z reprezentacji, na 26. lokacie, znalazł się Piotr Żyła. Powracający po kontuzji Polak oddał skoki na odległość 125 i 126,5 metrów.
– Nie wiem, czy te skoki pokazują mój poziom. Wydawało mi się, że będą one lepsze, ale jak widać, takie są te skoki na ten moment. Wczoraj nie do końca dobrze mi te kwalifikacje zrobiły, bo później sobie źle to poukładałem. Nakręciłem się na lepszy wynik – przyznał. – Zima jest i trzeba skakać. Jeśli trener będzie chciał, żebym pojechał na Puchar Kontynentalny, to bym pojechał – dodał w kontekście dalszych planów na zimowy sezon.
Kolejnym przystankiem tegorocznego Pucharu Świata będą konkursy w Titisee-Neustadt. Skoczkowie rozpoczną tam rywalizację konkursem duetów, który zaplanowany jest na piątek 13 grudnia. W sobotę i niedzielę rozegrane zostaną konkursy indywidualne.
Korespondencja z Wisły – Kinga Marchela i Marcin Hetnał