Poruszający wpis Marity Kramer. „Straciłam ogień"
Nie tak Marita Kramer wyobrażała sobie wejście w sezon 2024/25. 23-latka urodzona w holenderskim mieście Apeldoorn w czterech startach zgromadziła tylko 26 punktów do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, a w minioną niedzielę nie przebrnęła nawet kwalifikacji na olimpijskiej arenie w Zhangjiakou. Wylot do Państwa Środka miał dla niej jednak wyjątkowe znaczenie.
– Oczywiście nie jestem zadowolona z moich obecnych wyników i miałam nadzieję na lepszy początek sezonu. Przylot do Pekinu w miniony weekend był szczególnie dziwny. Trudno było mi przetworzyć fakt, że stanęłam w miejscu, w którym chciałam być w 2022 roku – nie ukrywa Kramer, która nie poleciała na ostatnie igrzyska z powodu pozytywnego testu wyniku na COVID-19. Z tego samego powodu zawodniczka rok wcześniej straciła weekend w Rasnovie, co na mecie sezonu 2020/21 kosztowało ją Kryształową Kulę.
– W zeszłym sezonie naprawdę zaczęłam zdawać sobie sprawę, że coś się we mnie zmieniło. Na skoczni nie czuję się sobą. To tak, jakbym straciła dostęp do systemu, który kiedyś sprawiał, że wszystko działało. Są dobre dni, kiedy robię kroki do przodu i widzę promyk nadziei. Ale przez większość czasu nie czuję nic – kontynuuje skoczkini, która po raz ostatni stanęła na pucharowym podium 3 grudnia 2022 roku w Lillehammer.
– Tęsknię za tą małą dziewczynką, która skakała na nartach z szerokim uśmiechem, uprawiając ten sport po prostu dlatego, że kochała latać – wspomina reprezentantka Austrii pochodząca z Holandii.
– Moje nastawienie nie jest już takie samo jak kiedyś. I naprawdę wierzę, że aby występować na najwyższym poziomie, potrzebujesz tego ognia w sobie. Tego wielkiego ognia, tych wielkich marzeń, które pchają cię dzień i noc, bez względu na wszystko. To właśnie odróżnia wybitnych sportowców od wszystkich innych. Gdzieś w ciągu ostatnich kilku lat straciłam ten ogień – rozkłada ręce zdobywczyni Kryształowej Kuli za sezon 2021/22.
– Oczywiście, pracuję nad tym i daję z siebie wszystko, aby to zmienić. Ale jak widać, nadal nie jestem tam, gdzie chcę być. Dobra wiadomość? Czuję, że głęboko we mnie wciąż jest iskra. Jest mała, ale jest. I w sercu wierzę, że to jeszcze nie koniec – dodaje.
– Dam sobie przestrzeń i czas, których potrzebuję, aby to przepracować. Nie ma gwarancji, że w pełni rozpalę ten ogień, ale nie jestem gotowy się poddać. Do wszystkich moich sponsorów i wszystkich, którzy nadal we mnie wierzą, bez względu na wszystko. Mam nadzieję, że pewnego dnia będę mogła się odwdzięczyć. Lecimy dalej – zakończyła wpis Kramer.
W najbliższy weekend Kramer będzie miała okazję zaprezentować swoje umiejętności na Gross-Titlis-Schanze w Engelbergu.