„Wierzę w tę drużynę, każdy ciężko pracuje” — Thomas Thurnbichler na półmetku 73. TCS
Podobnie jak w Oberstdorfie, najlepszym z Polaków w noworocznym konkursie na Grosse Olympiaschanze (HS142) był Paweł Wąsek, który zajął 16. miejsce. Do finałowej serii zawodów w Garmisch-Partenkirchen awans wywalczył również Piotr Żyła. Na czterdziestej piątej pozycji konkurs ukończył Dawid Kubacki, a tuż za nim uplasował się Jakub Wolny. Aleksander Zniszczoł został zdyskwalifikowany za nieregulaminowy kombinezon.
— Paweł oddał dwa solidne i równe skoki, ale nie starczyły one na czołową dziesiątkę. Pozostałym zawodnikom nie udało się dobrze pokazać. Olek miał świetną serię próbną, ale skok konkursowy nie wyszedł, oprócz tego został zdyskwalifikowany. Piotrek z pewnością nie nawiązał do swoich występów z dnia poprzedniego. Z Dawidem i Kubą jest tak samo, na ten moment w konkursach nie ma dobrych skoków — podsumowuje trener Polaków.
Paweł Wąsek na półmetku 73. Turnieju Czterech Skoczni zajmuje jedenaste miejsce. Po dobrym występie w Oberstdorfie, gdzie zamknął czołową dziesiątkę, rywalizację na Garmisch-Partenkirchen również ukończył z punktami. — Paweł stara się ciągle poprawiać, idzie małymi krokami do przodu. To jest potrzebne w trakcie sezonu, który jest przecież dynamiczny. Musisz być stale gotowym i próbować się rozwijać przez cały czas, a on to robi, więc może być dobrym przykładem dla innych — mówi Thomas Thurnbichler.
— Na pewno w porównaniu do poprzedniego sezonu pozytywem jest fakt, że dobre skoki mają miejsce. Wierzę w tę drużynę. Każdy bardzo się stara i ciężko pracuje, dlatego ufam, że wszystko się ułoży — kontynuuje Austriak.
Turniej Czterech Skoczni jest pierwszą większą imprezą tego sezonu. Szkoleniowiec przyznaje, że może być to wyzwaniem dla skoczków. — Presja wzrasta w trakcie turnieju i myślę, że można ją porównać nawet do tej podczas mistrzostw świata czy zawodów w Polsce. Oczywiście mamy narzędzia i ludzi, którzy pracują z zawodnikami w tym obszarze, ale to oni muszą poradzić sobie z zachowaniem chłodnej głowy.
W mediach trwają dyskusje na temat sprzętu i jego roli w rezultatach poszczególnych drużyn. Thomas Thurnbichler zapytany o ten aspekt, odpowiada: — Kiedy patrzę na nasz sprzęt, jestem w 100% pewny, że pozwala nam on na rywalizację i to pokazują pojedyncze skoki na poziomie między szóstym a dziesiątym miejscem — mówi Tyrolczyk i dodaje: — Mogę powiedzieć, że mamy dobry sprzęt. Jesteśmy dość blisko najwyższych prędkości, nie odbiegamy od nich tak bardzo, jak w zeszłym sezonie. Kombinezony działają przy dobrych skoków, mamy też dobry system związany z nartami. Zasadniczo, nie widzę tu problemu.
— Myślę, że był to gorący temat w mediach, bo wspomnieliśmy o sprzęcie, ale jedyne, co powiedzieliśmy, to to, że ciężka praca wykonywana w Austrii od dekady, teraz zaczyna procentować. Zainwestowali dużo pieniędzy w sprzęt, prowadzą prace naukowe, mają centrum technologiczne z wieloma ludźmi, ale także świetny system. Od klubów, po edukację czy drużyny. To jedna wielka współpraca, wszyscy działają zgodnie z wizją. Teraz panuje harmonia wśród trenerów i myślę, że każdy jest zadowolony z miejsca, w którym jest, nie ma już wewnętrznych kłótni. To wszystko razem prowadzi do tego, że są prawdopodobnie trochę z przodu w pewnym aspekcie i bardzo wyraźnie stali się czołową reprezentacją — tłumaczy Thurnbichler.
Skoczków czeka dzień przerwy przed rywalizacją w Innsbrucku. Jakie plany na czwartek ma reprezentacja Polski?
— Zawodnicy odpoczną, a trenerzy usiądą i troszkę pomyślą – odpowiada główny szkoleniowiec Biało-Czerwonych.