Strona główna • Puchar Świata

Wąsek najlepszym z Polaków na półmetku TCS. „Najlepsza dziesiątka w zasięgu”

W noworocznym konkursie Pucharu Świata w Garmisch-Partenkirchen punktowało dwóch reprezentantów Polski. Najlepszym z Biało-Czerwonych był szesnasty Paweł Wąsek, a na 29. miejscu sklasyfikowany został Piotr Żyła. 

–  Biorąc pod uwagę dzisiejsze skoki i to, że nie były one idealne na progu, tylko zdarzały się tam błędy, to jest to naprawdę w porządku. Fajnie funkcjonowało przejście do fazy lotu i sam lot. To mnie trochę uratowało, bo odbicie szwankowało – mówił o swoich środowych skokach Wąsek, który przegrał w pierwszej serii pojednyk z Naokim Nakamurą, natomiast awansował do finału jako jeden ze szczęśliwych przegranych.

– Wydawało się, że będą super warunki do skakania, a wiatr trochę jednak kręcił, szczególnie na buli. Czasem wiał z tyłu, czasem pod narty. Nie było idealnie, ale i tak nie były to mocne podmuchy, więc wszystko było w granicach bezpieczeństwa – relacjonował konkurs Polak, który w swoich próbach uzyskał odległości 127 i 132,5 metra.

Wąsek po dwóch etapach Turnieju Czterech Skoczni zajmuje 11. miejsce w klasyfikacji generalnej ze stratą 11,4 pkt. do dziesiątego Kristoffera Eriksena Sundala. 

– Po dwóch konkursach jestem dalej w grze. Cieszę się, że w dwóch konkursach udało mi się punktować. Najlepsza dziesiątka dalej jest w zasięgu i będę o to walczył – podkreślił, ciesząc się przy tym z atmosfery turnieju. – Dla takich konkursów chcemy skakać. Chcemy, żeby kibice przychodzili i cieszyli się każdym dalekim skokiem. My wtedy też mamy dodatkową motywację, chęć pokazania się z jak najlepszej strony, żeby bawić się razem z nimi. Fajnie, jakby każdy konkurs tak wyglądał – przyznał. 

Mniej powodów do zadowolenia miał Piotr Żyła, który zakończył konkurs na 29. miejscu po skokach na 120 i 128,5 metra. 

– Spodziewałem się czegoś innego, ale jakoś to nie idzie w tym roku. Teraz jedziemy do Innsbrucku i chciałbym tam oddawać w zawodach już takie moje normalne skoki – przyznał. – Szczerze, nie wiem, co nie zagrało. Mam jakieś przemyślenia, ale nie chcę się tym dzielić ani dużo mówić, bo potem rzadko coś z tego wynika. Zachowam to dla siebie i mam nadzieję, że wyciągnę właściwe wnioski na Innsbruck – zaznaczył 37-latek, który do serii finałowej w Garmisch-Partenkirchen awansował dzięki wygranej w parze z Jakubem Wolnym. 

– Chodzi o to, żeby fajnie skakać, a nie ledwo się załapać do trzydziestki, jeszcze jak Kubie też nie wyszło. Na pewno byłoby dużo lepiej, gdybyśmy skoczyli po 135 metrów i każdy byłby zadowolony – skwitował. 

Żyła nie ukrywał także, że dobre skoki kolegi z kadry są pewną motywacją dla całego zespołu. 

– Paweł bardzo fajnie pokazał i w Oberstdorfie, i w Garmisch-Partenkirchen, że nie jest daleko do dziesiątki. To pokazuje nam, którzy mamy jakieś problemy, że się da – przyznał. – Ja mam już swoje plany i cele na kolejne konkursy i mam zamiar je zrealizować. 

Kolejnym przystankiem Turnieju Czterech Skoczni będzie rywalizacja w Innsbrucku. Rozpoczną ją piątkowe kwalifikacje, które są zaplanowane na 13:30.