Strona główna • Puchar Świata

Okiem Samozwańczego Autorytetu: Przyszłość jest tu

Daniel Tschofenig

Bywały już Turnieje bardziej pamiętne, bywały bardziej dramatyczne, bywały z pewnością lepsze dla polskiej publiczności. Ale Turniej Czterech Skoczni 2024/2025 i tak zapisze się w pamięci kibiców. Co zapamiętamy? Cztery skocznie, trzech pretendentów, dwóch Zniszczołów i jednego Tschofeniga.

Scenę dla tego niezwykłego spektaklu ustawiono już w Oberstdorfie. Pierwszy konkurs wyłonił czołową trójkę, która potem już tylko powiększała przewagę nad resztą stawki. O ile jeszcze po Garmisch-Partnekirchen można jeszcze było mieć jakieś złudzenia, to po zawodach w Innsbrucku było już wiadomo, że austriackie trio we własnym gronie rozstrzygnie kwestię zwycięstwa i obsadzi wszystkie miejsca na podium.

Takich dwóch, jak ich trzech, to nie ma ani jednego

Zaczęło się od zwycięstwa Stefana Krafta w Oberstdorfie. Prowadził po pierwszej serii z minimalną przewagą nad Hörlem, a po drugim skoku jeszcze ją powiększył. Tschofenig po pierwszym skoku tracił do niego ponad 11 punktów i w drugiej serii zmniejszył stratę tylko minimalnie. Za to dał popis w Garmisch-Partenkirchen i wysforował się na prowadzenie w kapitalnym stylu. Noworoczne skoki dały mu nie tylko zwycięstwo w konkursie, ale za jednym zamachem prowadzenie w turnieju a także w pucharze świata. Liderem TCS był do pierwszej serii konkursu w Innsbrucku. Tam na czoło powrócił znów Kraft. Hörl nie był liderem ani przez chwilę, ale przez cały czas - czy to drugi, czy trzeci, miał minimalną stratę, pozwalającą wierzyć w zwycięstwo. Może cztery drugie miejsca dały by mu ostateczny triumf - jak rok temu Smokowi. Ale trzy - to było za mało. Tymczasem po trzech konkursach, czyli sześciu z ośmiu skoków, tracił do Krafta jedynie 0,6 punktu. Z kolei Tschofenig do niego zaledwie 0,7. Na półmetku ostatniego konkursu, mogło się wydawać, że jednak Kraft. Różnice nieco się powiększyły, choć nie były takie, jakie w skokach bywają decydujące. Jednak wydawało się, że tracący prawie 4 punkty do Hörla i 6,5 do Krafta młodzian nie da już rady. Że taki stary lis, jak Mocny Stefek nie da siebie wydrzeć zwycięstwa. Tymczasem znów wszystko się odwróciło i młodość zatriumfowała nad doświadczeniem.

I wiecie, tylko jakoś dziwnie się patrzyło na tę celebrację. Cały zespół powinien eksplodować z radości. Tymczasem wielu Austriaków - zarówno skoczków, jak i członków sztabu - miny miało nietęgie, jakby wygrał nie ten, co powinien. Trochę to wszystko wydawało mi się absurdalne. Ta ekipa jest na absolutnym szczycie. Zupełnie zdominowali konkurencję. Nie tylko zgarnęli trzy pierwsze miejsca Turnieju, odstawiając resztę stawki, ale w poszczególnych konkursach zajęli 11 miejsc na podium na 12 możliwych. Kosmos. Euforia. A potem patrzyłem na reakcje tej trójki i żaden nie cieszył się w pełni. Kraft oczywiście miał powody, by czuć rozgoryczenie. On tu nie wywalczył trzeciego miejsca, tylko stracił pierwsze. Hörl wciąż nie mógł przeboleć, że przerżnął Złotego Orła notami za ostatni skok. A Tschofenig jakby bał się cieszyć na 100%, by nie zrobić przykrości kolegom. Szczególnie Kraftowi, którego pewnie 10 lat temu oglądał na tym odjeździe skoczni z rozdziawioną buzią i marzył, żeby od niego dostać autograf. Jak dla mnie to całe to gadanie o team spirit to cienka bajerka. Skoki to sport indywidualny, nie drużynowy. Ale z drugiej strony, co ja tam wiem. Skoro trenerzy wszystkich ekip wpajają zawodnikom taki mental, skoro tak wyjątkowo dbają o to najlepsi na świecie - Austriacy, czy Niemcy, to zapewne musi to działać i pozytywnie wpływać na wyniki.

 

Przyszłość.

Więc przyszłość już tu jest. Ma na imię Daniel i w tym sezonie stanowi wyraźny znak zmiany pokoleniowej. Skoki stały się ostatnimi laty domeną skoczków starszych, doświadczonych, odnoszących sukcesy w raczej starszym wieku. Oczywiście Tschofenig to żaden junior. Era Nieminenów czy Peterków minęła bezpowrotnie. Ale przy Stochach, Kraftach, Fettnerach, Hayböckach, Paschke i Granerudach, nie wspominając już o Ammannie czy Kasaim, Tschofenig wyraźniej wskazuje, że idzie nowe. Już rok temu eksperci wieszczyli, że to może być jego sezon, ale okazało się, że jeszcze nie. Nie był gotowy. Być może teraz przyszła jego wielka chwila. Być może rozpędzony i pozytywnie nakręcony tym sukcesem nie zwolni aż do Planicy? W sytuacji, gdy z Piusa Paschke wyraźnie uszło powietrze, Tschofenig na pewno wyrósł na jednego z głównych faworytów do medali w Trondheim i Kryształowej Kuli. Przeszkodzić mu mogą tylko koledzy z drużyny. Ci, których pokonał właśnie w walce o Złotego Orła.

Daniel Tschofenig jest pierwszym urodzonym w XXI wieku skoczkiem, który wygrał konkurs pucharu świata i pierwszym urodzonym w XXI wieku zwycięzcą Turnieju Czterech Skoczni. Został też 70. w historii liderem pucharu świata. Też pierwszym urodzonym w XXI wieku. Jest zarazem szesnastym liderem pucharu świata pochodzącym z Austrii. Jak widzicie, już można o nim powiedzieć wiele rzeczy. A na koniec tego sezonu lista będzie dłuższa.

Pius Paschke żegna się ze Złotym Orłem i zapewne również z Kryształową Kulą

Sromotna porażka Niemców. Nie da się tego inaczej opisać. I choć już w Engelbergu postawa Piusa Paschke wyraźnie zachwiała nadziejami naszych zachodnich sąsiadów, to przecież były podstawy do umiarkowanego optymizmu. Lider pucharu świata mógł się odbudować, obiecujące pojedyncze skoki mieli też Wellinger z Geigerem. Tymczasem znów rozczarowanie, znów wstyd. Paschke szósty i stracił żółty plastron. Wellinger jedenasty, o reszcie szkoda pisać. Tam za Odrą niejeden fan skoków już chyba rozmyśla, czy by nie zrobić kolejnego Anschlußu. Taki mamy teraz klimat polityczny. Pan Trump w Ameryce a to chce zrobić z Kanady 51. stan, a to głośno snuje rozważania o inkorporacji Grenlandii. Więc czemu by Niemcy mieli znowu nie zająć sobie swego południowego sąsiada? Taka opcja zaczyna wyglądać na jedyną realną szansę, by w końcu wygrać ten nieszczęsny Turniej Czterech Skoczni. Opcja tym bardziej kusząca, że Austriacy właśnie wyprzedzili ich w liczbie wygranych Turniejów. Teraz jest 17 do 16. A przecież, gdy Sven Hannawald jako ostatni Niemiec triumfował w tej prestiżowej imprezie, Austriacy mieli na koncie tylko 9 zwycięstw. Od tego czasu niemal podwoili swój łup, a Niemcy tylko dostają łupnia. Brzmi podobnie, a jaka różnica. A skoro już zacząłem tę wyliczankę, to wrzućmy tabelkę. 

Zwycięstwa w TCS wg. krajów
Lp kraj liczba
1 Austria 17
2 Niemcy/NRD/RFN 16
3 Finlandia 16
4 Norwegia 11
5 Polska 5
6 Japonia 4
7 Czechy/Czechosłowacja 2
7 Słowenia 2
9 ZSRR 1

Mocny Stefek. Jak wspomniałem, dla takiej legendy jak on, trzecia lokata, to nie wygrane miejsce na podium, tylko przegrana impreza. Szczególnie biorąc pod uwagę okoliczności. Pozwolę sobie zająć stanowisko w wiadomym sporze. Jury zachowało się tak, jak powinno. Stefek musiał zaczekać. Puszczać go  w tamtych warunkach, byłoby nie fair, to by go faworyzowało. Obniżyć belkę? Też ingerencja w równe szanse, tym bardziej, że gdyby Jan Hörl mógł skoczyć z niższej belki, to może by ładnie wylądował i pokonał Tschofeniga. Więc poczekanie, aż wiatr wróci do korytarza, było najlepszym rozwiązaniem. Czy to czekanie ugotowało Krafta? Nie powinno. Nie takiego mistrza jak on. On ten turniej przegrał sam. Czy przegrał go tam - na belce skoczni im. Paula Ausserleitnera? Czekając na swój ostatni skok? A może na progu? A może dopiero w powietrzu? A może jednak... tradycyjnie w Garmisch-Partenkirchen? Wiem, jak to mówią starożytni Amerykanie - long shot. Przecież przed tym ostatnim skokiem był liderem, miał - teoretycznie - wszystko w swoich rękach. W dodatku pomimo ósmego miejsca, strata punktowa nie była duża. Wydawało się, że klątwa chyba została przełamana. A jednak, gdy za kilka lat będziemy patrzeć na cyferki w archiwach, to znowu zobaczymy, że w trzech konkursach z czterech stał na podium. A na tej nieszczęsnej Große Olympiaschanze był ósmy. Gdyby tam wygrał, to zapewne przed finałowym skokiem miałby taką przewagę, że na pewno by jej nie roztrwonił. Nie mówiąc o tym, że zwycięstwo na tej jego nemezis dałoby mu niesamowitą pewność siebie. A jednak  - ósme miejsce. No czarna rozpacz. Ja myślę, że ten nieszczęsny obiekt śni mu się po nocach. Ba, jak Stefek idzie spać, to sprawdza, czy ta skocznia nie czai się pod jego łóżkiem, lub nie chowa w szafie za koszulami. Gdybym był dzieciakiem mieszkającym na jego ulicy, to idąc w Halloween zapukać do jego drzwi po cukierki, przebrałbym się właśnie za skocznię w Ga-Pa. A gdybym był wyjątkowo złośliwy, na tegoroczny prima-aprilis wysłałbym mu spreparowanego newsa, że Włosi nie wyrobią się z remontem skoczni na Igrzyska w Cortinie i MKOl przenosi konkursy skoków na obiekty w Garmisch. Wiem, będę się smażył w piekle.

Boki zhywać, hedaktohrze Hetnal

My tu gadu-gadu, a Forfang się przebudził. Tak jak na miejscach 1-3 tasowali się trzej Austriacy, tak na miejscach 4-6 tasowali się Paschke, Deschwanden i Forfang. Ostatecznie Norweg wyprzedził Szwajcara i Niemca i zajął najwyższe miejsce wśród Nieaustriaków. Obyśmy się w tym sezonie nie przyzwyczajali do takiej klasyfikacji...

Paweł Wąsek. Jedyny z naszych skoczków, który może z tego Turnieju wrócić z podniesionym czołem. Najlepszy wynik w karierze wywalczony w Innsbrucku, miejsce w pierwszej dziesiątce Turnieju Czterech Skoczni. W erze pucharu świata dotychczas tylko jeden polski skoczek zajął miejsce w pierwszej dziesiątce tego turnieju i który nie wygrywał w karierze konkursów w światowej elicie i jest nim Andrzej Stękała. Pozostali to Bobak, Fijas, Małysz, Stoch, Żyła, Kot i Kubacki. To dobrze rokuje, bo Stękała ma chociaż podium, a i kariery jeszcze nie zakończył, choć prospekty na to, by potrafił się wydobyć z głębokiego dołka bledną z każdym kolejnym sezonem. Wąsek nie dokonał jeszcze niczego wielkiego, ale pokazał, że coraz śmielej kołacze do ścisłej światowej czołówki. Stylowo skacze nienagannie, niech jeszcze zacznie dokładać po kilka metrów i będzie pięknie. 

Baby Stoch na naszych oczach staje się Panem Pawłem. Czas najwyższy.

Aleksander Zniszczoł i Olek Zniszczoł. Da się oszukać FIS i przemycić dodatkowego zawodnika na konkursy? Da. Aleksander Zniszczoł skakał w treningach i kwalifikacjach, Olek Zniszczoł w konkursach. Aleksander Zniszczoł wypadł netto w treningach i kwalifikacjach lepiej od Pawła Wąska. Ja mam radę dla sztabu szkoleniowego: jak już jesteście tacy sprytni, że zabraliście na Turniej brata bliźniaka Aleksandra, to jeszcze pamiętajcie o tym, żeby Olka wystawiać w treningach i kwalifikacjach a Aleksandra w konkursach, nie na odwrót. 

Jakub Wolny - skakał w kratkę, ale wszyscy, łącznie z nim, czują, że kratkę zainstalowano nisko. Znacznie poniżej oczekiwań. Fatalne skoki w Bischofshofen były już mało reprezentatywne, bo przyplątała mu się infekcja. Ale jak wszyscy, poza Wąskiem, ma turniej do zapomnienia.

Piotr Żyła - delikatnie podrażnił nasze apetyty czternastym miejscem w kwalifikacjach w Oberstdorfie, a potem było już tylko gorzej. Wyjeżdża z turnieju z dwoma punkcikami i dwoma czterdziestymi ósmymi miejscami w austriackich konkursach. 

Dawid Kubacki. Zaraz, zaraz, Kubacki? Aaaaa, faktycznie, on też skakał w tym turnieju.

Mizaru - wersja austriacka. Niestety, ani Pan, Panie Trenerze, ani my - kibice - nie odzobaczymy tego, co widzieliśmy.

 

                      Czołówka PŚ podczas TCS
Lp zawodnik kraj przybytek pkt. wPŚ
1 Daniel Tschofenig Austria 320 965 1
2 Stefan Kraft Austria 292 759 4
3 Jan Hörl Austria 285 916 2
4 Gregor Deschwanden Szwajcaria 194 658 5
5 Johann André Forfang Norwegia 171 357 10
6 Michael Hayböck Austria 150 374 9
7 Pius Paschke Niemcy 133 848 3
8 Maximilian Ortner Austria 119 405 8
9 Paweł Wąsek Polska 118 259 13
10 Anže Lanišek Słowenia 105 331 12
  Jakub Wolny Polska 8 71 30
  Dawid Kubacki Polska 8 57 34
  Aleksander Zniszczoł Polska 2 146 20
  Piotr Żyła Polska 2 23 43
  Kamil Stoch Polska 0 57 34

Mamy zatem Pawła Wąska w pierwszej dziesiątce TCS i pierwszej dziesiątce najlepiej punktujących w pucharze świata podczas TCS, co zwykle bywa tożsame, ale nie musi. 

               Poczet Podiumowiczów 06.01.2025
Lp zawodnik kraj 1. 2. 3. suma wPŚ
1 Pius Paschke Niemcy 5 1 1 7 3
2 Daniel Tschofenig Austria 4 2 4 10 1
3 Jan Hörl Austria 2 6 0 8 2
4 Stefan Kraft Austria 2 1 4 7 4
5 Andreas Wellinger Niemcy 1 0 0 1 6
6 Gregor Deschwanden Szwajcaria 0 3 1 4 5
7 Michael Hayböck Austria 0 1 1 2 9
8 Kristoffer E. Sundal Norwegia 0 0 1 1 7
9 Maximilian Ortner Austria 0 0 1 1 8
10 Karl Geiger Niemcy 0 0 1 1 11

W tablece nikogo nowego, małe przetasowania, Kraft awansował do grupy ze zwycięstwami i tyle.

             Plastikowa Kulka 06.01.2025
Lp zawodnik kraj liczba wPŚ
1 Niko Kytösaho Finandia 10 40
2 Casey Larson USA 6 n
3 Antti Aalto Finlandia 6 38
4 Valentin Foubert Francja 6 28
5 Muhammed Ali Bedir Turcja 5 n
5 Erik Belshaw USA 5 n
5 Felix Trunz Szwajcaria 5 n
8 Roman Koudelka Czechy 5 52
9 Fatih Arda İpcioğlu Turcja 5 46
10 Stephan Layhe Niemcy 5 36
11 Naoki Nakamura Japonia 5 33
12 Władimir Zografski Bułgaria 5 30
13 Aleksander Zniszczoł Polska 5 20

Niko Kytösaho wyszedł na prowadzenie a w tabelce pojawił się pierwszy Polak.

Zasady Plastikowej Kulki możecie znaleźć w tym felietonie.

Cytat zupełnie na temat:

"- Forfang nie na tyle daleko, by pobawić się z Tschofenigiem.

 - Pobawić się może, ale koniec końców, to Tschofenig zabierze zabawki i zejdzie z podwórka, kiedy będzie chciał."

Michał Korościel i Igor Błachut

Cytat zupełnie nie na temat:

"Siedzę na dachu, tutaj nie dojdzie

W piwnicy zostały moje kartofle

Dwóch ludzi na tratwie uwija się żywo

Tonącym po paczce sprzedają piwo"

Kuba Sienkiewicz

 

I tak oto edycja Turnieju Czterech Skoczni przeszła do annałów. Teraz skoczków czeka dłuższa przerwa i powrócą do rywalizacji za dwa tygodnie w Zakopanem. A w Zakopanem tylko trzy rzeczy są pewne: słońce, góry i górale.

Ceterum autem censeo notas artifices esse delendas.

***
Felieton jest z założenia tekstem subiektywnym i wyraża osobistą opinię autora, nie stanowiąc oficjalnego stanowiska redakcji. Przed przeczytaniem tekstu zapoznaj się z treścią oświadczenia dołączonego do artykułu, bądź skonsultuj się ze słownikiem i satyrykiem, gdyż teksty z cyklu "Okiem Samozwańczego Autorytetu" stosowane bez poczucia humoru zagrażają Twojemu życiu lub zdrowiu. Podmiot odpowiedzialny - Marcin Hetnał, skijumping.pl. Przeciwwskazania - nadwrażliwość na stosowanie językowych ozdobników i żartowanie sobie z innych lub siebie. Nieumiejętność odczytywania ironii. Nadkwasota. Zrzędliwość. Złośliwość. Przewlekłe ponuractwo. Funkcjonalny i wtórny analfabetyzm. Działania niepożądane: głupie komentarze i wytykanie literówek. Działania pożądane - mądre komentarze, wytykanie błędów merytorycznych i podawanie ciekawostek zainspirowanych tekstem. Kamil Stoch ostrzega - nieczytanie felietonów Samozwańczego Autorytetu grozi poważnymi brakami wiedzy powszechnej jak i szczegółowej o skokach.

P.S. Kochani, nie karmcie mi tu trolli. Ja też się będę starał.