Uniwersjada w Turynie bez skoków narciarskich, ale ze skoczniami w tle
W dniach 13-23 stycznia w Turynie odbywa się 31. edycja Zimowej Uniwersjady. Sportowcy-studenci rywalizują w 96 konkurencjach w 11 dyscyplinach, wśród których nie ma tym razem skoków narciarskich. Nasza dyscyplina jest jednak obecna na imprezie w wymiarze czysto symbolicznym. Reprezentują ją skocznie narciarskie, które w 2006 roku były arenami olimpijskimi, a obecnie na ich terenie zlokalizowana jest strzelnica biathlonowa.
Ostatnie międzynarodowe zawody na Trampolino Olimpico miały miejsce w 2009 roku. Konkurs na dużej skoczni w ramach Letniego Grand Prix wygrał Simon Ammann, a drugi był Adam Małysz. Potem skocznie zaczęły popadać w ruinę. Ratunkiem dla nich miało być ich włączenie do programu Zimowych Igrzysk Olimpijskich w 2026 roku, które odbędą się na Półwyspie Apenińskim. Konkursy skoków zostaną jednak rozegrane w Predazzo, nadzieja zwolenników utrzymania przy życiu olimpijskich obiektów tym samym ostatecznie umarła.
Po latach planów, analiz i konsultacji znaleziono przeznaczenie dla terenu, na którym w 2006 roku Lars Bystoel i Thomas Morgenstern sięgali po tytuły mistrzów olimpijskich w skokach narciarskich. Kompleks Stadio del Trampolino w Pragelato został zamieniony w stadion biathlonowy i jest jedną z aren trwającej właśnie Uniwersjady.
- Mamy świadomość, że po utracie szansy na igrzyska olimpijskie 2026 skocznia już nigdy nie zostanie otwarta – tłumaczył trzy lata temu wiceburmistrz Pragelato, Mauro Maurino. - Teraz musimy pomyśleć o przyszłości. Jej demontaż jest niemożliwy: oprócz tego, że byłby skomplikowany w odniesieniu do stabilności wzniesienia, kosztowałby miliony euro. Pierwszy szkic projektu jest taki: część skoczni pozostanie na swoim miejscu jako rodzaj pomnika w igrzysk w Turynie 2006. A pozostała część zostanie przebudowana, nadal stanowiąc bazę sportową. Oprócz tras biathlonowych myślimy też o ściance wspinaczkowej. Do tego wszystkiego istnieje pomysł nowego przystosowania pobliskiego małego wyciągu do narciarstwa alpejskiego, tak aby można było korzystać ze stoku także latem, zjeżdżając po sztucznej nawierzchni.
Dlaczego skocznie w Predazzo były w stanie na siebie zarabiać, a te w Pragelato nie? Jak twierdzą przedstawiciele lokalnych władz, przede wszystkim chodzi o tradycje sportowe poszczególnych regionów i różnice w ich kulturze. Predazzo znajduje się w regionie Trydent-Górna Adyga, gdzie skoki narciarskie są zdecydowanie bardziej popularne od okolic Piemontu. W Pragelato, jak mówią osoby odpowiedzialne za rewitalizację terenów skoczni olimpijskich, nigdy nie było zainteresowania skokami ani żadnej koncepcji zaszczepienia takiej pasji w młodych mieszkańcach tego regionu. Nie bez znaczenia jest też siła ekonomiczna obu tych regionów.
W 2006 roku podczas igrzysk olimpijskich nie doczekaliśmy się polskich medali na skoczni, teraz pod skocznią polscy biathloniści wywalczyli już dwa krążki. Amelia Liszka zdobyła srebro w biegu indywidualnym na 12,5 kilometra, a Anna Nędza-Kubiniec i Jakub Potoniec wybiegali i wystrzelali brąz w mieszanym biegu sztefetowym. Skoki narciarskie po raz ostatni gościły w programie Zimowej Uniwersjady dwa lata temu, gdy ta odbywała się w Lake Placid. Wówczas cały worek medali przywieźli polscy skoczkowie i skoczkinie.