„Musimy nadal pracować, aby się poprawiać” – Thurnbichler po Zakopanem
Tylko trzech polskich skoczków dostało się do punktowanej „30” podczas niedzielnych zawodów z cyklu Pucharu Świata w Zakopanem. Zdecydowanie najmocniejszym punktem Biało-Czerwonych był Paweł Wąsek, który na Wielkiej Krokwi uplasował się na 5. pozycji – wyrównując pucharową życiówkę z Innsbrucku. Kolejnym etapem sezonu 2024/25 bedą loty narciarskie na obiekcie im. Heiniego Klopfera (HS235) w Oberstdorfie.
– Znów jestem bardzo zadowolony z postawy Pawła Wąska, szczególnie po nieudanej serii próbnej, gdzie próbował trochę zmodyfikować pozycję najazdową. Błyskawicznie wrócił do sprawdzonego systemu, robiąc wszystko z dużym zaufaniem. Piąte miejsce sprawiło mi dużo radości. Pokazuje, w jak niesamowitej formie jest w tym momencie. Jest w stanie walczyć z najlepszymi. Myślę, że kolejne takie starty dodają mu pewności siebie – podkreśla trener Thomas Thurnbichler.
– Jego sposób mobilizacji w zawodach jest imponujący, ale dostrzegłem to już w poprzednich sezonach. Paweł jest stworzony do rywalizacji, potrafi się poprawiać w warunkach konkursowych. Teraz dysponuje jednak zupełnie innym fundamentem – dodaje austriacki szkoleniowiec, który prowadzi Wąska od 2022 roku.
W trzeciej dziesiątce niedzielnych zawodów wylądowali Kamil Stoch i Dawid Kubacki. Aleksander Zniszczoł nie dostał się do drugiej rundy, a Jakub Wolny został zdyskwalifikowany za nieregulaminowy kombinezon po krótkim skoku.
– Nadal stawiam plus przy Dawidzie Kubackim. Na początku sezonu popełniane błędy skutkowały brakiem awansu do drugiej serii. Powiedział, że w niedzielę nie czuł się komfortowo z pozycją najazdową na rozbiegu, a jednak sięgnął po punkty. Kamil Stoch wkładał serce w swoje skoki. Nieco bardziej gorzkim akcentem tego weekendu są Kuba Wolny i Olek Zniszczoł. W przypadku Kuby jestem przekonany, że nadal trochę odczuwa skutki upadku, do którego doszło przed mistrzostwami Polski. Niemniej, w przypadku Kuby i Olka planujemy trening z nieco większą prędkością, by odnaleźć stare odczucia i nakreślić jasne zadania, które mają do wykonania. Wtedy od razu będą w stanie skakać lepiej – uważa 35-latek.
Po niespełna miesiącu pucharowa karuzela powróci do Oberstdorfu. Tym razem w celu sprawdzenia się na skoczni do lotów narciarskich. To właśnie w Bawarii ruszy bój o Małą Kryształową Kulę.
– Olek jest bardzo dobrym lotnikiem. Kilka spokojnych skoków treningowych powinno mu pomóc. Paweł jest w nowej sytuacji. Jestem pewien, że w tej formie może zacząć się cieszyć lotami narciarskimi. Reszta? Spójrzmy na Dawida. Może wykorzystać ten czas, by poprawić fazę lotu i przyspieszyć nieco bardziej swoje skoki. Ja standardowo nie mogę doczekać się lotów narciarskich, ponieważ to dla nich wszyscy zaczęli skakać na nartach – mówi Thurnbichler.
– Decyzja dotycząca składu zostanie podjęta później. Mamy możliwość potrenowania w Polsce, chcemy też wziąć pod uwagę długoterminową politykę startową pod kątem mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym – uzupełnia Tyrolczyk.
W Oberstdorfie na pewno zabraknie Macieja Kota, który w Pucharze Kontynentalnym w Bischofshofen zajął 9. i 4. miejsce, co na ten moment daje naszej reprezentacji dodatkowe miejsce startowe na lutowe konkursy rangi Pucharu Świata. Wszystko w tej sprawie wyklaruje się w Sapporo, gdzie w najbliższy weekend mają odbyć się trzy drugoligowe konkursy na Okurayamie.
– Maciek Kot wykonał dobrą robotę w Pucharze Kontynentalnym. Jest w walce o dodatkowe miejsce startowe, więc częścią naszej strategii będzie utrzymanie go w Pucharze Kontynentalnym, aby budował pewność siebie. Oby powiększył kwotę startową, co ułatwi sytuację całemu zespołowi – nie ukrywa szkoleniowiec.
– Główny wniosek po Zakopanem jest taki, że musimy nadal pracować, aby się poprawiać i po prostu musimy trzymać się naszej pracy zorientowanej na proces – podsumował Thurnbichler.