Kamil Stoch rzutem na taśmę z awansem do konkursu w Oberstdorfie. "To nie była zaplanowana akcja"
W piątek w Oberstdorfie Kamil Stoch spisał się całkiem nieźle w dwóch seriach treningowych i nic nie wskazywało na to, że będzie miał problemy z zakwalifikowaniem się do sobotniego konkursu. Po oddaniu próby kwalifikacyjnej (171,5 m) trzykrotny mistrz olimpijski musiał jednak nieco poczekać, by ujrzeć literkę "Q" przy swoim nazwisku. Stoch tuż po kwalifikacjach opowiedział o skoku, który dostarczył mu sporo - nie do końca oczekiwanych - emocji.
- To nie była zaplanowana akcja, ale koniec końców wyszło tak, że będę miał szansę, by jutro polatać. Nie chciałem zaryzykować, bo skoki treningowe były solidne. Starałem się spełniać taktykę małych kroków. Jedyne, co chciałem poprawić w kwalifikacjach, to po prostu bardziej trafić w próg, bo drugi skok treningowy był bardzo mocno spóźniony. W kwalifikacjach poczułem, że skok był zbyt mocno przerzucony do przodu. Potem poczułem, że próba jest całkiem niezła, tylko że zbyt szybko "zamknąłem" ją zaraz za progiem. Przez to nie dałem sobie szans, żeby nabrać trochę wysokości - ocenił Stoch po kwalifikacjach, w których zajął ostatnią premiowaną awansem - 39. pozycję - ex aequo z Amerykaninem, Kevinem Bicknerem.
Warunki wietrzne na Heini-Klopfer-Skiflugschanze były podczas piątkowych serii dość zmienne.
- Wiatr bardzo kręcił, a na mamutach to dość duże utrudnienie. Nie wiadomo było, czy pójść za tym, czy odczekać. Niczym w grze Deluxe Ski Jump - jeśli w powietrzu nieco się odpuści, to wtedy sylwetka się "stawia" i nic z tego. Tu jest podobnie, trzeba nieco więcej śmiałości, by cały czas utrzymywać w locie stałą prędkość i móc odlecieć w końcówce - przyznał zawodnik z Zębu.
Jakie było podejście Kamila Stocha do rywalizacji w lotach narciarskich w Oberstdorfie?
- Gdy przybyliśmy na skocznię zobaczyłem, że obiekt jest fajnie przygotowany, a chorągiewki ledwo się poruszają. Potem okazało się, że jednak ten wiatr powiewa nieco mocniej, ale pomimo tego pomyślałem, że cieszę się, że tu jestem. Dobrze, że będę miał narty na nogach i będę mógł polatać. Byłoby mi żal, gdybym siedział teraz w domu - podsumował rekordzista Polski w długości lotu.
Korespondencja z Oberstdorfu, Dominik Formela