Mnożą się głosy krytyki wobec planów połączenia męskiego i kobiecego Pucharu Świata
Międzynarodowa Federacja Narciarska nosi się z zamiarem ujednolicenia od sezonu 2026/27 cykli Pucharu Świata mężczyzn i kobiet i rozgrywania zawodów skoczków i skoczkiń w tych samych lokalizacjach. Pojawia się jednak coraz więcej głosów krytyki wobec tego pomysłu.
Jeszcze w październiku daleko posunięty sceptycyzm w tej kwestii wyraził Adam Małysz w rozmowie z Przeglądem Sportowym. – Nie tędy droga! Trzeba wymyślać sposoby na popularyzację, ale inne, a nie takie. To samo było kiedyś w narciarstwie alpejskim i zrezygnowano z takiego rozwiązania. Oczywiście czasem zdarza się, że w jednym miejscu rywalizują wszyscy i w porządku, u nas też tak może być, ale nie zawsze. Wiem, jak to wygląda u nas w kraju, mamy swoje doświadczenia i nie jest łatwo. Są kraje, gdzie skoki kobiet są popularniejsze niż mężczyzn i odwrotnie. To będzie narzucone i jeśli chcesz konkurs mężczyzn, to musisz też organizować skoki kobiet? Jeśli tak, to jestem przeciwny - podkreślał sternik Polskiego Związku Narciarskiego.
W ostatnich dniach federacje austriacka, słoweńska i japońska wystosowały list do Międzynarodowej Federacji Narciarskiej, prezentując swoje stanowisko w tej sprawie. - Uważamy, że tak fundamentalne zmiany w organizacji rozgrywek na najwyższym szczeblu wymagają co najmniej czteroletniego okresu przejściowego, podczas którego można by dokładnie ocenić pozytywne i negatywne skutki połączenia cykli. Uważamy, że niektóre zawody – zwłaszcza te na mniejszych skoczniach – powinny pozostać niezależne dla kobiet przynajmniej do końca sezonu 2030/2031. Wymuszone fuzje nie uwzględniają unikalnych cech i potrzeb każdego miejsca - czytamy w liście.
Wyżej wymienione federacje obawiają się, że z terminarza wypadną skocznie normalne zlokalizowane w Villach, Ljubnie i Zao. - Odwołanie zawodów na takich skoczniach mogłoby zagrozić funkcjonowaniu i utrzymaniu tych obiektów, co pośrednio wpłynęłoby na rozwój młodych sportowców, którzy na nich trenują. Wielkie zawody sportowe, takie jak Zimowe Igrzyska Olimpijskie i Mistrzostwa Świata nadal wykorzystują zarówno duże, jak i normalne skocznie narciarskie. W ten sposób dostrzegają potrzebę i znaczenie różnych rozmiarów skoczni, aby zapewnić uczciwą rywalizację i optymalne warunki dla sportowców o różnym poziomie umiejętności - piszą przedstawiciele trzech federacji, którzy używają też innych argumentów.
- Połączone zawody nie wykazują zauważalnego wzrostu liczby widzów na konkursach kobiet; w niektórych przypadkach efekt był wręcz odwrotny. Indywidualne zawody kobiet, takie jak te w Ljubnie, Villach i Zao pozostają jednymi z najpopularniejszych w kalendarzu. Ponadto, gdy zawody były łączone, konkursy mężczyzn były często traktowane priorytetowo w ekstremalnych warunkach pogodowych, co doprowadziło do odwołania skoków kobiet z powodu ograniczeń czasowych - wskazują autorzy "protestu".
Obawy związane z planami FIS-u wyraził nawet gubernator Karyntii Peter Kaiser, którego zaniepokoił fakt, że w kalendarzu może zabraknąć miejsca dla Alpen Areny w Villach. Lokalny polityk wystosował apel do Austriackiego Związku Narciarskiego, by ten bronił interesów austriackiego miasteczka. - Długoterminowe zapewnienie zawodów Pucharu Świata kobiet w Karyntii jest dla nas bardzo ważne. Będziemy o nie walczyć – dla młodych talentów, dla pań, dla sportu oraz dla Villach i Karyntii jako szanowanego i popularnego miejsca - odpisali mu przedstawiciele federacji.