Strona główna • Kombinacja Norweska

Najwybitniejszy skoczek wśród kombinatorów ogłosił zakończenie kariery

Choć jest zawodnikiem uprawiającym kombinację norweską to jego nazwisko wielokrotnie przewijało się w kontekście skoków narciarskich za sprawą wybitnych umiejętności w tej konkurencji. Jarl Magnus Riiber, bez wątpienia najlepszy skoczek w całej historii dwuboju klasycznego, ogłosił, że po zakończeniu obecnego sezonu zakończy sportową karierę.

- A więc nadszedł ten czas. To jest mój ostatni sezon. Zyskałem jasność co do swoich problemów. Cierpię na chorobę Leśniowskiego-Crohna, z którą będę się zmagał do końca życia. Na szczęście leki pomagają. Nawet gdy moje wyniki są dobre, nie odczuwam już takiej samej radości jak wcześniej. Myślę, że dobrze jest zakończyć karierę, gdy jestem na szczycie - powiedział pięciokrotny zdobywca Kryształowej Kuli na zwołanej w środę rano konferencji prasowej. 

Riiber już jako nastolatek uprawiający kombinację śmiało rozpychał się łokciami w gronie skoczków specjalistów i do rywalizacji z nimi podchodził bez żadnego respektu. W grudniu 2014 roku podczas zawodów Norges Cup na Midtstubakken w Oslo wygrał kategorię Elite, wyprzedzając wyraźnie Andersa Jacobsena i Toma Hilde. Ten pierwszy niecałe dwa tygodnie później triumfował w konkursie Turnieju Czterech Skoczni w Garmisch-Partenkirchen.

Latem 2015 roku w zawodach tego samego cyklu, na tej samej zresztą skoczni, Jarl Magnus ustanowił rekord obiektu wynoszący 111,5 m. Do dziś nikt nie ustał dłuższej próby. Okazał się wtedy lepszy między innymi od Hilde czy Andreasa Stjernena. Rok później otrzymał jedyną okazję rywalizowania ze skoczkami w ramach zawodów FIS. Kuopio organizowało wówczas po dwa zawody FIS Cup i Letniego Pucharu Kontynentalnego. Riiber z każdym konkursem się rozkręcał, wreszcie w czwartym dniu rywalizacji pewnie zwyciężył, wyprzedzając o blisko 20 pkt Alexa Insama i Krzysztofa Miętusa.

Miał już wtedy w dorobku pierwsze podia w Pucharze Świata, gdzie dał się poznać głównie jako świetny skoczek. Na fali entuzjazmu po dobrych wynikach uzyskiwanych wśród dwuboistów i specjalistów dała znać o sobie jego nieokiełznana sportowa ambicja, ale też brak pokory. - W grudniu chciałbym w Lillehammer rywalizować najpierw w Pucharze Świata w kombinacji norweskiej (2-4 grudnia), a następnie w skokach narciarskich, który odbędzie się tydzień później.

- Myślę, że może być to dla mnie wartościowe doświadczenie - zapowiedział w jednym z wywiadów przed sezonem 2016/17. Dodał też, że docelowo jego zamiarem jest zdobycie Kryształowej Kuli zarówno w kombinacji jak i skokach. Nie wszystkim tak buńczuczne wypowiedzi się spodobały. - Jeżeli chciałby skakać w Pucharze Świata w skokach narciarskich, to może wypadałoby, gdyby najpierw zapytał nas o taką możliwość? - odpowiadał nie bez irytacji Alexander Stoeckl, trener specjalistów.

Więcej szans w międzynarodowej rywalizacji skoczków już nie otrzymał, ale na krajowym podwórku w 2022 roku zdołał wywalczyć w Oslo srebrny medal w zawodach o mistrzostwo Norwegii w skokach. Po pierwszej serii prowadził, oddając skok na odległość 133 metrów. W drugiej wylądował osiem metrów bliżej i ostatecznie stracił do zwycięzcy, Johanna Andre Forfanga, niecałe dwa punkty. Warto jednak odnotować, że z powodu covidowego zamieszania do rywalizacji nie przystąpiła trójka czołowych skoczków - Daniel Andre Tande, Marius Lindvik i Freedrik Villumstad.  

W swojej macierzystej dyscyplinie mimo licznych problemów zdrowotnych wygrał do tej pory 76 konkursów, 104 razy stawał na podium. Jest multimedalistą mistrzostw świata i tylko z igrzyskami olimpijskimi ma nie najlepsze wspomnienia. W Pjongczangu zdobył srebrny medal w sztafecie i to do dziś jego jedyny olimpijski krążek. Podczas imprezy w Pekinie przepadł mu jeden indywidualny start z powodu zakażenia koronawirusem, w drugim stracił niemal pewny złoty medal, bo... pomylił trasę. W drużynowym konkursie skoków Norwegia na ostatniej prostej przegrała walkę o medal z reprezentacją Niemiec. Do dziś nie brakuje głosów, że gdyby w składzie wikingów znalazło się miejsce dla Riibera, medal byłby oczywistością. I to niekoniecznie brązowy. Dwuboista skakał jako przedskoczek przed wspomnianym konkursem i w podobnych warunkach uzyskał wynik zbliżony do najlepszych.

Na wielu skoczniach dokonywał rzeczy, wydawałoby się, niemożliwych. W Ruce ustał skok na 153,5 metra. - Nie potrafię zrozumieć jak on, pomimo tego, że prowadzi przecież nie tylko trening na skoczni, ale także trening wytrzymałościowy, może tak daleko skakać. Po prostu tego nie rozumiem - rozkładał ręce czołowy niemiecki dwuboista Manuel Faisst po tamtym wydarzeniu. Na dużym obiekcie w Planicy wylądował na 147 metrze. Żaden skoczek podczas oficjalnych międzynarodowych zawodów nie doleciał do takiej odległości. W 2023 roku otrzymał szansę występu na Vikersundbakken w roli przedskoczka. Oddał skok na odległość 240 metrów, który jednak delikatnie podparł.

Wielu kibiców miało nadzieję, że Riiberowi dane będzie zmierzyć się kiedyś z najlepszymi skoczkami specjalistami, wśród których mógłby walczyć nawet o wygraną. Wobec dzisiejszej deklaracji Norwega jasne wydaje się, że do takiej rywalizacji nigdy już  nie dojdzie.