Życiówka na cudzych nartach. Norweżka pomogła Amerykance
18-letnia Josie Johnson ustanowiła w sobotnim konkursie kobiet w Willingen swój nowy rekord życiowy. Niewiele brakowało, a z powodu złamanej narty Amerykanka mogła w ogóle nie wystartować. Z pomocą przyszła jej rywalka.
– W piątek popełniłam błąd na zeskoku i złamałam nartę. Na szczęście mogłam wystartować na norweskich nartach, ponieważ Thea Minyan Bjoerseth pożyczyła mi swoją zapasową parę. Jestem jej za to bardzo wdzięczna, bo bez niej nie mogłabym wystartować – mówiła po konkursie osiemnastolatka.
– Cieszę się, że mogłam pomóc i Josie mogła wystartować mimo odrobiny nieszczęścia w piątek. Miałam zapasowe narty, więc oczywiście je jej pożyczyłam, skoro mogły jej pomóc – tłumaczyła Thea Minyan Bjoerseth, która sobotni konkurs skończyła tuż za podium.
Dzięki nartom pożyczonym od rywalki Johnson ustanowiła w sobotę nowy rekord życiowy. Jej dotychczasowym najlepszym wynikiem było 27. miejsce w 2023 roku na skoczni w Rasnovie. Teraz, na Muehlenkopfschanze, Amerykanka sklasyfikowana została na 26. lokacie.
– Jestem przeszczęśliwa i cieszę się, że udało mi się tu dzisiaj tak skoczyć – podsumowała ten dzień Johnson, która już za tydzień wystąpi przed własną publicznością w Lake Placid.
– Jestem podekscytowana tym, że będę mogła wystąpić przed moją rodziną i przyjaciółmi. Pokazać tym wszystkim dziewczynom w moim wieku, z całej Ameryki, że takie marzenia da się spełniać. To będzie super zabawa – opowiadała o swoim nastawieniu. – Chciałabym po prostu dobrze się bawić i nie nakładać na siebie zbyt dużej presji, mimo że będę startować u siebie w domu. Wiem, że nieważne jak daleko skoczę i jaki dystans osiągnę, każdy będzie mi tam kibicował i się cieszył – podkreśliła.
Zawodniczki po raz pierwszy w historii Pucharu Świata wystartują w Lake Placid już w przyszły weekend.