Amerykańska przygoda Wiktora Pękali
Wiktor Pękala to jedna z barwniejszych postaci polskich skoków. Skoczek, ekspert telewizyjny i youtuber przebywa obecnie w Stanach Zjednoczonych, gdzie bierze udział w cyklu tamtejszych krajowych zawodach. W rozmowie z naszym portalem podzielił się wrażeniami ze swojej nietypowej eskapady.
- Wiem, że jesteś w tej chwili w USA. Powiedz mi jak tam trafiłeś i co tam porabiasz.
- Do USA przyleciałem 27 stycznia prosto z lotów narciarskich w Oberstdorfie. Historia tego wyjazdu zaczyna się już w zeszłym roku, kiedy to moi koledzy po fachu z Niemiec przedstawili mi możliwość wyjazdu na trzytygodniowe skakanie w Stanach. Wówczas z uwagi na niekorzystny termin, przez który nie mógłbym skakać na skoczni do lotów, wyjazd nie doszedł do skutku, miałem jednak okazję przylecieć do Lake Placid na jeden weekend jako przedskoczek. Poznałem tam norweskiego trenera, Jonasa Langgarda, z którym już wtedy rozmawiałem na temat wyjazdu w 2025 roku. Odezwał się do mnie ponownie jakoś w sierpniu-wrześniu. Wtedy jeszcze nie byłem pewien, czy uda mi się tu dolecieć, bo ponownie loty narciarskie kolidowały z pierwszymi zawodami w Fox River Grove obok Chicago. Udało się jednak to rozegrać w ten sposób, że pierwszy weekend w Stanach opuściłem.
- Kto finansuje Twój wyjazd?
- Lokalne kluby były w stanie opłacić nam bilety lotnicze, noclegi i transport na miejscu, przez co jesteśmy tutaj prawie za darmo. Ciężko jest to zrozumieć Europejczykowi, ale z drugiej strony zainteresowanie skokami mimo niskiej rangi zawodów jest tutaj bardzo duże. Świadczy o tym chociażby pierwszy weekend, na który nie dotarłem, gdzie przez dwa dni zawodów według moich informacji sprzedano 12000 biletów. U nas na Memoriał Olimpijczyków w Szczyrku, gdzie skaczą mistrzowie świata, czy mistrzowie olimpijscy przychodzi maksymalnie kilkaset osób. Różnica we frekwencji wynika tutaj jednak z podejścia do organizacji zawodów. U nas na pierwszym miejscu stawia się rywalizacją sportową, tworzenie wewnętrznych sprawdzianów, a nie “show”, tak jak ma to miejsce w Stanach. Tutaj, przed moimi pierwszymi skokami w Westby codziennie po kilka razy dziennie słyszałem w radiu o tym, że coś się będzie działo na skoczni. Do tego dochodzą banery, wzmianki w telewizji i rozmowy lokalnej społeczności, gdzie każdy zaangażowany w organizację zawodów zaprasza swoich rozmówców na skocznię. To jest coś, czego w Europie nie ma, a szkoda, bo atmosfera tutaj jest wspaniała.
- Gdzie do tej pory skakałeś?
- Dla mnie pierwszy tydzień rozpoczął się w Westby, gdzie mieliśmy dwa dni zawodów. Drugiego dnia, w sobotę miało się odbyć longest standing, jednak z uwagi na wiatr przełożono to na niedzielę rano. Przy drugim podejściu też nie wiadomo było do końca, czy skoczymy, bo zeskok był bardzo mocno zmrożony, a tory bardzo, ale to bardzo miękkie i mocno zniszczone. Ostatecznie udało nam się skoczyć, ale dla mnie to była najtrudniejsza skocznia, na jakiej skakałem, głównie z uwagi na tory. Trzeba mieć tam bardzo dobrą pozycję dojazdową i balans. Ogólne wrażenie ze skoczni jest pozytywne. Będę ją pamiętał jako jedną z najlepszych, na których skakałem, bo uwielbiam skocznie starego typu, a profil tejże nie był zmieniany chyba od lat 80-tych. Przynajmniej profil rozbiegu, na zeskoku mogły być jakieś prace, ale rozbieg wygląda jak zabytek. Dodam jeszcze, że na torach w tak złym stanie nigdy w życiu nie skakałem i to jest piękne. Mam nadzieję, że będę miał okazję tu wrócić, bo na tej skoczni, mimo że moje skoki nie przypominały moich najlepszych skoków, to wyniki nie miały znaczenia – dawno nie miałem takiej frajdy ze skakania, może nie licząc lotów narciarskich.
- Z tego co wiem w najbliższy weekend pojawisz się na Pucharze Świata w Lake Placid
- Tak, przyjechaliśmy teraz do Lake Placid, gdzie pełnimy rolę przedskoczków podczas Pucharu Świata oraz części Mistrzostw Świata Juniorów. Tu też powinienem mieć dużo dobrej zabawy, bo bardzo lubię tę skocznię, a dodatkowo poznam nową, czyli K90. Mam nadzieję, że przyjedzie też dużo polskich kibiców, bo w zeszłym roku było dla mnie wielką przyjemnością zobaczyć tylu Polaków za Oceanem, którzy byli bardzo otwarci i zawsze w drodze do wyciągu zamieniałem przynajmniej kilka słów z rodakami.
- Co po Lake Placid?
- Ostatni przystanek to Brattleboro i K88. Słyszałem, że skocznia jest bardzo przyjemna, a w zeszłym roku oglądałem transmisję na YouTube, więc wiem, że tam atmosfera również jest świetna. Na Harris Hill longest standing nie będzie, natomiast w programie jest “target jump”, czyli skok do celu. Na zeskoku zostanie namalowana linia, kto skoczy w punkt, bądź będzie najbliżej, ten wygrywa. Jednak może to mieć coś wspólnego z longest standing, bo zeszłoroczni uczestnicy powiedzieli mi, że w minionej edycji linia była namalowana w okolicach HS. Po Brattleboro wrócę do Polski i wystartuję w Orlen Cup, a do końca sezonu już prawdopodobnie nie pojawię się nigdzie w roli przedskoczka.
- Jakie są Twoje ogólne wrażenia do tej pory z amerykańskiej wycieczki?
- Wyjazd póki co układa się lepiej, niż przypuszczałem, a i tak wiedziałem, że będę miał tutaj dużo “funu”. Myślałem nawet, że będę wstawiał relację z wyjazdu na YouTube na bieżąco, jednak okazuje się, że w ogóle nie miałem takiej możliwości przez ilość atrakcji jakie zapewniają nam nasi gospodarze. Tak było w stanie Wisconsin, obecnie jestem w Lake Placid w hotelu, gdzie być może atrakcji będzie mniej, jednak program kolejnych dni jest tak wypełniony, że skakać będziemy cały czas, co raczej mnie nie martwi. Oby tylko pogoda dopisała, bo na ten moment prognozy nie wyglądają perfekcyjnie.