Strona główna • Puchar Świata

Okiem Samozwańczego Autorytetu: "Norweskie zwycięstwo, polski rekord i niemiecki cud"

Czekał, czekał i się doczekał. Do ścisłej czołówki sezonu dobijał się już od Engelbergu, w Zakopanem po raz pierwszy stanął na podium i wreszcie zapewnił Norwegom pierwsze zwycięstwo tej zimy. Johann André Forfang przybił sobie pieczątkę na glejcie "Lider Drużyny".

Nie żeby już od kilku tygodni nie było wiadomo, że Sundal tylko grzał siedzonko dla starszego kolegi, aż się kolega przecknie. Zresztą, może on się nie przecknął, tylko Brevig i spółka z rozmysłem budowali jego formę na mistrzostwa świata? Jakby nie było, w takim teamie jak Norwegia, lider powinien legitymować się przynajmniej tym jednym zwycięstwem. No to już ma.

Jak ci Niemcy ten sobotni mikst wygrali, to ja nie wiem. Wam się wydaje, że Polacy skakali w sobotę piach i muszelki? Ale zdobyli 41 punktów, a Niemcy 37. (Wellinger 16., trzech Niemców w trzeciej dziesiątce, Hoffmann poza drugą serią.) A w niedzielę było nawet 78 do 54. I z tak beznadziejnie skaczącymi panami, Niemcy wygrali konkurs. Fakt, że zarówno Selina Freitag jak i mało znana na razie Agnes Reisch skaczą na tyle dobrze, że bez żalu odstawiono od składu Katharinę Schmid, choć wciąż jest najwyżej sklasyfikowaną Niemką. Ale to sprężenie się na konkurs drużyn mieszanych to wręcz taki mały Cud Domu Brandenburskiego. A my? Na odwrót. To znaczy, owszem, w sobotę było słabiutko, ale ta drużynówka to już kompletna katastrofa. Thomas Thurnbichler twierdził tuż przed konkursem, że piąte miejsce jest w zasięgu. Ładny mi zasięg, 90 punktów. Chociaż gdyby w sobotnie wieczór Paweł i Aleksander skakali tak, jak w  niedzielę, to może by nas Finowie nie zdeklasowali. Być może trener myślał, że takie 131 metrów to się zdarza Poli Bełtowskiej raz na kilka skoków...

Wellinger też się dziwi.

Skok Bełtowskiej i odwołaną serię też FIS wykorzystał, żeby się ośmieszyć. Ile razy już notowano rekordy skoczni czy rekordy życiowe w przerywanych seriach, to pewnie nie da się zliczyć. Ale w sobotę z anulowaną serią anulowano też rekord. Nie mamy Pani skoku i co nam Pani zrobi? Ano nic. Na szczęście prawie nikogo nie obchodzi, że nie macie. Ludzie mają. Dziołcha skoczyła 131, to jej rekord życiowy i zarazem kobiecy rekord skoczni w Lake Placid. Ci, co oglądali widzieli na własne oczy. Ci, co nie widzieli, mogą sobie obejrzeć  w sieci. Jednocześnie Bełtowska została szóstą Polką, która w swojej karierze zdobyła punkty pucharu świata pań. 

Polki z punktami pucharu świata
Lp zawodniczka liczba
1 Kinga Rajda 138
2 Anna Twardosz 67
3 Nicole Konderla 25
4 Kamila Karpiel 10
5 Pola Bełtowska 3
6 Magdalena Pałasz 3

Ciemną czcionką (w stosunko do pań trzymajmy się z daleka od słowa"gruba") zaznaczone zawodniczki aktywne. Tak, to by było na tyle w historii polskich skoczkiń. I żeby było jasne - ja tu nie mam żadnych pretensji do żadnej z osób z powyższej tabelki.

Pola Bełtowska - rekordzistka skoczni MacKenzie Intervale w Lake Placid

U naszych panów stabilnie. Paweł tańczy Polkę Galopkę, reszta kontredansa. Z tych, co tańczyli kontredansa, w sobotę najlepszy był Dawid, to w niedzielę był najsłabszy. Najsłabszy w sobotę był Jakub, to w niedzielę był najlepszy. I tak upłynął wieczór i poranek - dzień dwudziesty szósty Puchar Świata panów w skokach narciarskich 2024/2025. Konkursów zostało jeszcze dziesięć, z czego osiem indywidualnych. Zobaczmy, kto ma jeszcze matematyczne szanse na Puchar? Otóż zachowało je sześciu skoczków. Ostatnim jest Deschwanden. A tak realnie? Jak dla mnie, to Czofi już wygrał. Cherlawy Janek walczy już tylko o to, żeby go Forfang z drugiego miejsca nie wysiudał. Od razu przy okazji uspokajam, z mikstami tej zimy już koniec, został nam konkurs duetów w Lahti i tradycyjna drużynówka czteroosobowa w Planicy. Wiecie, nawet jak już duety zupełnie wyprą tradycyjne drużynówki, to akurat w Planicy ja bym chciał, żeby zawsze była drużynówka czteroosobowa. Taki ukłon w stronę tradycji. A wracając do Polaków, to jak komuś umknęło, to nadmieniam, że Maciej Kot też się doczekał zwycięstwa, tyle, że w Pucharze Kontynentalnym w Kranju. W sobotę prowadził na półmetku, ale spadł na piąte miejsce. W sumie też dobry wynik. Można kręcić nosem, że to tylko skocznia normalna, ale nie da się nie zauważyć, że forma idzie w górę. Zatem Kot leci do Sapporo. Przypomnijmy, że Okurayama i Maciej kojarzą nam się pozytywnie. Maciej nie tylko wygrał tam kiedyś konkurs, był też przez jakiś czas jej współrekordzistą. Do Sapporo leci też Kamil Stoch. Nie wypada nie przypomnieć, że Kamil nadal jest jej rekordzistą. Do Sapporo leci też Kacper Juroszek. Nie wypada nie zauważyć, że Juroszek jest już na Okurayamie dość oskakany, ale jak na razie tylko w Pucharze Kontynentalnym. Można zapisać fajne wspomnienia. No i do Sapporo leci też Paweł Wąsek. Dodajmy tu, że przez Toronto, Waszyngton i Tokio. 

Tak wygląda Kacper Juroszek - jakby ktoś oglądał tylko Puchar Świata i od Wisły zdążył zapomnieć

Japończycy też skakali w Lake Placid słabiutko jak niemowlęta z anemią. Ale wobec najsłabszego występu Szwajcarii tej zimy (10 punktów w niedzielę) dali radę wyprzedzić Helwetów w Pucharze Narodów. Inna sprawa, że w niedzielę Smok był przecież piąty. A że w sobotę odpadł w kwalifikacjach, to Sakutarō dokonał sztuki nie byle jakiej i był najlepszym Kobajaszim ze wszystkich Kobajaszich, jacy występują w pucharze świata. Zauważcie zresztą, jak ten Kento Sakuyama rotuje tymi Kobajaszimi. Tylu ich ma, a rzadko kiedy wystawia wszystkich na raz. Jakby się bał, że mu się zużyją. Bez sensu. Ja bym oszczędzał raczej Nikaido, bo Nikaido ma tylko jednego. No ale Kento mnie nie słucha, woli robić po swojemu. Co się dziwić, że ma takie wyniki, jakie ma...

Jestem Sakutarō. Na dziś Kobayashi numer jeden!

Przypominam wszystkim, o tym, że emocje w Lake Placid wcale się nie kończą. Szczególnie proszę pamiętać o 12 lutego. Raz, że to urodziny Gromita. A po drugie - indywidualne konkursy chłopaków i dziewczyn na Mistrzostwach Świata Juniorów Anno Domini 2025. 

                     Czołówka weekendu w Lake Placid
Lp zawodnik kraj przybytek pkt. wPŚ
1 Daniel Tschofenig Austria 160 1506 1
2 Jan Hörl Austria 160 1303 2
3 Johann André Forfang Norwegia 150 877 4
4 Anže Lanišek Slowenia 96 621 10
5 Marius Lindvik Norwegia 61 349 16
6 Ren Nikaido Japonia 58 303 18
7 Gregor Deschwanden Szwajcaria 55 830 6
8 Paweł Wąsek Polska 53 433 13
9 Kristoffer Eriksen Sundal Norwegia 50 620 8
10 Domen Prevc Słowenia 50 311 17
  Aleksander Zniszczoł Polska 20 185 23
  Jakub Wolny Polska 20 105 32
  Dawid Kubacki Polska 13 102 33
  Piotr Żyła Polska 13 66 38
  Kamil Stoch Polska 0 64 39

W powyższej tabelce brak choćby jednego Niemca. Zresztą pisałem już powyżej, że żaden nie był nawet blisko. Raz jeszcze - jak oni ten mikst wygrali?! Forfang tak się rozpędził, że awansował w klasgenie od razu o dwie pozycje. Nie będę pisał, że ułatwiła mu to absencja Piusa, bo by mi ktoś zarzucił, że tak ostrą satyrą kopię leżącego. 

             Poczet Podiumowiczów 09.02.2025
Lp zawodnik kraj 1. 2. 3. suma wPŚ
1 Daniel Tschofenig Austria 8 2 5 15 1
2 Pius Paschke Niemcy 5 1 1 7 5
3 Jan Hörl Austria 2 8 2 12 2
4 Stefan Kraft Austria 2 1 4 7 3
5 Johann André Forfang Norwegia 1 4 0 5 4
6 Domen Prevc Słowenia 1 0 1 2 17
7 Andreas Wellinger Niemcy 1 0 0 1 10
8 Timi Zajc Słowenia 1 0 0 1 14
9 Gregor Deschwanden Szwajcaria 0 3 1 4 6
10 Michael Hayböck Austria 0 1 2 3 11
11 Maximilian Ortner Austria 0 0 2 2 9
12 Kristoffer E. Sundal Norwegia 0 0 1 1 8
13 Karl Geiger Niemcy 0 0 1 1 12
14 Anže Lanišek Słowenia 0 1 1 2 7

Wszyscy śmieszkowali z Forfanga, że wiecznie drugi, bo zajął cztery razy drugie miejsce, zanim wreszcie wygrał. Tymczasem arytmetycznie na miano "wiecznie drugiego" zasługuje raczej Janek, bo w tym sezonie zajmował owe zaszczytne, choć nie wszystkich satysfakcjonujące miejsce, aż osiem razy. Dwa zwycięstwa przy ośmiu drugich miejscach, to ten sam współczynnik, co u Norwega. Zresztą - zauważcie - Czofi osiem razy pierwszy, dwa razy drugi. Janek na odwrót. Przypadek? Oczywiście. Ale zawsze można powiedzieć "nie sądzę".

            Plastikowa Kulka 09.02.2025
Lp zawodnik kraj liczba wPŚ
1 Felix Hoffmann Niemcy 11 47
2 Niko Kytösaho Finlandia 11 43
3 Killian Peier Szwajcaria 7 35
4 Casey Larson USA 6 n
5 Fatih Arda İpcioğlu Turcja 6 49
6 Antti Aalto Finlandia 6 41
7 Valentin Foubert Francja 6 28
8 Pius Paschke Niemcy 6 5
9 Muhammed Ali Bedir Turcja 5 n
9 Felix Trunz Szwajcaria 5 n
11 Roman Koudelka Czechy 5 58
12 Erik Belshaw USA 5 44
13 Stephan Leyhe Niemcy 5 40
14 Lovro Kos Słowenia 5 34
15 Naoki Nakamura Japonia 5 29
16 Władimir Zografski Bulgaria 5 29
17 Aleksander Zniszczoł Polska 5 23
18 Domen Prevc Słowenia 5 17
19 Maximilian Ortner Austria 5 9

W Plastikowej Kulce duże zmiany. Felix Hoffmann zastąpił na fotelu lidera Niko Kytösaho. Do klasyfikacji, i to od razu na trzecie miejsce, wskoczył Killian Peier. Zasady Plastikowej Kulki możecie znaleźć w tym felietonie.

Cytat zupełnie na temat:

"- Miewa czasami Lanišek takie przebłyski geniuszu, że gdyby w jego głowie bylo tak wszystko poukładane, jak w jego locie, no to myślę, że miałby już zwycięstwa. 

- Zacznijmy od tego, że nie uprawiałby wtedy skoków narciarskich.

- Ema Klinec zdjęła czapkę z głowy.

- Hats off - jak mawiają Amerykanie.

- Albo klobouk dolů, jak mawiają Czesi."

Michał Korościel i Igor Błachut

Panie Igorze, te góry to Adirondack, nie Sudety.

Cytat zupełnie nie na temat:

"You think you're in love like it's a real sure thing

But every time you fall, you get your ass in a sling

You used to be strong, but now it's "Ooh baby please"

'Cause falling in love is so hard on the knees"

Steven Tyler

Opuszczamy zatem Amerykę, Góry Adirondack, Aerosmith i hot-dogi i lecimy do Azji. Azję reprezentuje, tradycyjnie, Sapporo. A w Sapporo tylko dwie rzeczy są pewne: nieśmiertelny, niezniszczalny, nieusuwalny Noriaki, oraz  oraz tłumy w słynnym muzeum piwa.

Ceterum autem censeo notas artifices esse delendas.

***
Felieton jest z założenia tekstem subiektywnym i wyraża osobistą opinię autora, nie stanowiąc oficjalnego stanowiska redakcji. Przed przeczytaniem tekstu zapoznaj się z treścią oświadczenia dołączonego do artykułu, bądź skonsultuj się ze słownikiem i satyrykiem, gdyż teksty z cyklu "Okiem Samozwańczego Autorytetu" stosowane bez poczucia humoru zagrażają Twojemu życiu lub zdrowiu. Podmiot odpowiedzialny - Marcin Hetnał, skijumping.pl. Przeciwwskazania - nadwrażliwość na stosowanie językowych ozdobników i żartowanie sobie z innych lub siebie. Nieumiejętność odczytywania ironii. Nadkwasota. Zrzędliwość. Złośliwość. Przewlekłe ponuractwo. Funkcjonalny i wtórny analfabetyzm. Działania niepożądane: głupie komentarze i wytykanie literówek. Działania pożądane - mądre komentarze, wytykanie błędów merytorycznych i podawanie ciekawostek zainspirowanych tekstem. Kamil Stoch ostrzega - nieczytanie felietonów Samozwańczego Autorytetu grozi poważnymi brakami wiedzy powszechnej jak i szczegółowej o skokach.

P.S. Kochani, nie karmcie mi tu trolli. Ja też się będę starał.