Wróciła na skocznię po 12 latach. Niezwykła historia Caroline Rochas

W 2013 roku usłyszała od lekarzy, że z uwagi na poważną kontuzję kolana nigdy nie powinna już uprawiać wyczynowo sportu, a już zwłaszcza tak obciążającej stawy dyscypliny jak skoki narciarskie. Minęło 12 lat, a w miniony weekend Caroline Rochas wróciła na skocznię, wystartowała w zawodach Pucharu Interkontynentalnego w Eisenerz i była najlepszą skoczkinią ekipy Francji.
Caroline Rochas, wówczas jeszcze Espiau, w zawodach międzynarodowych zadebiutowała w 2007 roku jako piętnastolatka podczas mistrzostw świata juniorów w Tarvisio. Zajęła na dzień dobry wysokie siódme miejsce. Dwa lata później wystartowała w pierwszych seniorskich mistrzostwach świata pań w Libercu, gdzie w gronie 36 zawodniczek zajęła 33 pozycję.
Do końca swojej krótkiej młodzieżowej kariery prezentowała się dość regularnie w konkursach Pucharu Kontynentalnego, notując pojedyncze ciekawe rezultaty. W sierpniu 2009 roku stanęła na trzecim stopniu podium podczas letniego "kontynentala" w Bischofsgruen. W marcu 2010 roku otarła się o pudło zawodów rozgrywanych na Średniej Krokwi w Zakopanem, finiszując na czwartym miejscu. Ostatni raz podczas oficjalnych zawodów wystąpiła w 2012 roku w Erzurum podczas mistrzostw świata juniorów.
- Ze skocznią musiałam się rozstać w czerwcu 2013 roku po poważnej kontuzji kolana. Skakałam wówczas bardzo dobrze, ale podczas jednej z prób zaliczyłam nieprzyjemny upadek i mocno uszkodziłam sobie staw kolanowy. Sytuacja była naprawdę niewesoła, ostatecznie wymagała aż siedmiu operacji i wstawienia endoprotezy - opowiada Caroline. Wtedy była przekonana, że to absolutny koniec jej sportowego życia i próbowała znaleźć dla siebie nowe miejsce w rzeczywistości.
- Po zakończeniu kariery robiłam wiele rzeczy... Najpierw wróciłam na uniwersytet, zamieszkałam na południu Francji, ale bardzo stęskniłam się za śniegiem i finalnie wróciłam w Alpy. Od 2011 roku jestem krawcową, jeszcze przed kontuzją szyłam kombinezony. Nigdy nie przestałam tego robić, ale na poważnie wróciłam do tego w 2016 roku. Dziś jestem matką dwójki dzieci, zeszłego lata wyszłam za mąż i pracuję nadal jako krawcowa - wyjaśnia Rochas.
Tak jak natura ciągnie wilka do lasu, tak Caroline mimo upływu lat i problemów zdrowotnych ciągnęła na skocznie. Po długim rozbracie z wyczynowym sportem poczuła głód adrenaliny i zaczęła po cichu myśleć o powrocie. - Mimo że lekarze mówili mi, że uprawianie sportu jest w moim przypadku na zawsze wykluczone, jakiś czas temu poczułam, że moje kolano stało się silniejsze. Przestały mi doskwierać jakiekolwiek dolegliwości bólowe. Ponieważ jestem osobą, która kocha wyzwania, stwierdziłam, że rozpocznę trening fizyczny i zobaczę, jak się sytuacja dalej potoczy. Po kilku miesiącach intensywnych ćwiczeń poczułam, że jestem gotowa do tego, by wrócić na skocznię - mówi Francuzka.
Pierwszy start po trzynastoletniej przerwie zanotowała w miniony weekend podczas zawodów Pucharu Interkontynentalnego w austriackim Eisenerz. W sobotę uplasowała się na 29. pozycji, zaś w niedzielę była 20., wyprzedzając swoje dwie koleżanki z reprezentacji. - Szczerze mówiąc, nie przyjechałam do Eisenerz z celami nastawionymi na konkretne wyniki, a raczej z chęcią dobrej zabawy i sprawdzenia, gdzie jestem w porównaniu z innymi zawodniczkami. Nie mogłam zbyt wiele trenować tej zimy. Pracuję często do późnych godzin, jestem matką, więc nie mogę mieć tak dużych ambicji jak sportowcy, którzy znajdują się na co dzień w reżimie treningowym. Muszę być świadoma tego, gdzie jestem. Ale ostatniego dnia w Eisenerz byłam naprawdę szczęśliwa, widząc, że udało mi się oddać próbę przypominającą skok narciarski - śmieje się Karolina, która w pierwszej serii drugiego konkursu uzyskała 79 metrów, ale w drugiej części zawodów mocno się poprawiła, lądując na 88,5 metrze.
- Co dalej? Szczerze mówiąc, to nie mam pojęcia. To jeszcze nie czas na strategiczne decyzje, muszę dać sobie trochę czasu na myślenie i poukładanie tego wszystkiego w głowie. Na razie liczy się dla mnie to, że świetnie się bawię, gdy skaczę. Zobaczymy co przyniesie życie - zakończyła 32-letnia dziś skoczkini.