Marcin Bachleda: Natalia Słowik zawiesiła karierę
Tylko trzy zawodniczki zabierze ze sobą trener Marcin Bachleda na mistrzostwa świata do Trondheim. Czy mimo to jest szansa na występ Polek w konkursie drużynowym? O rozpoczynającej się niebawem imprezie porozmawialiśmy ze szkoleniowcem naszych skoczkiń.
Anna Twardosz, Pola Bełtowska i Nicole Konderla - to skład kobiecej reprezentacji Polski na nadchodzące mistrzostwa w Trondheim. Dlaczego w kadrze zabrakło miejsca dla Natalii Słowik, która jeszcze niedawno startowała podczas mistrzostw świata juniorów? - Natalia już w połowie sezonu straciła motywację, chce odpocząć od skoków. Tak naprawdę więc zawiesiła karierę. Inna sprawa, że jej skoki w ostatnim czasie nie były na tyle dobre, by startować w takiej imprezie - wyjaśnia trener Bachleda.
- Początkowo chcieliśmy wystąpić w konkursie drużynowym, ale zdarzyła się taka sytuacja, jaka się zdarzyła, a my więcej tych dziewczyn po prostu nie mamy. Nic na siłę. Nie jest to konkurencja olimpijska, ewentualny dobry występ nie dałby dziewczynom nawet stypendium. Dla nas ważniejsze są konkursy indywidualne i miksty - dopowiada popularny "Diabełek".
Zasugerowaliśmy jednak szkoleniowcowi skorzystanie ze specjalistki od kombinacji norweskiej Joanny Kil, która będzie na miejscu i mogłaby stanowić uzupełnienie składu, zwłaszcza, że jej starty w dwuboju nie pokryłyby się z drużynowym konkursem skoczkiń. - Szczerze mówiąc nie rozważaliśmy takiej opcji. Chociaż w sumie... Teraz sobie myślę, że może to byłoby do zrobienia. To można załatwić już nawet tam na miejscu. Pomyślimy jeszcze o tym, nic w takim razie nie jest jeszcze stracone - przyznał Bachleda.
Jakie są najbliższe plany naszych czołowych skoczkiń przed wylotem do Norwegii? - Aktualnie jesteśmy w domach, dziewczyny potrzebują chwili oddechu, bo mieliśmy ciężką przeprawę z Japonią i Ameryką. Myśleliśmy jeszcze o Pucharze Świata w Hinzenbach, ale strasznie "ciasno" by to wszystko wyszło, praktycznie musielibyśmy prosto stamtąd lecieć do Trondheim. Uznaliśmy, że lepszą opcją będzie chwila takiego luźnego treningu. Dziś skakaliśmy, jutro mamy trening poza skocznią i w sobotę planujemy jeszcze skoczyć. W poniedziałek wybieramy się do Trondheim. Nie mamy żadnych celów wynikowych na te mistrzostwa. Chcemy, by dziewczyny oddawały normalne, dobre skoki. Żeby też nauczyły się skakać z chłopakami, bo do tej pory w tych mikstach było różnie, za bardzo chciały. Przydałoby się być przynajmniej w tej ósemce - mówi szkoleniowiec.
Podczas ostatnich zawodów Pucharu Świata w Ljubnie Anna Twardosz zajęła rekordową w swojej karierze, piętnastą lokatę. - Bardzo się cieszymy, że Ania sobie regularnie punktuje. Ważne jest, że uwierzyła w to, że nie musi robić nic ponadto, tylko że swoimi normalnymi skokami jest w stanie punktować i uzyskiwać coraz to lepsze wyniki - cieszy się trener polskich skoczkiń.
Nasz stan posiadania jeśli chodzi o liczbę czynnych skoczkiń topnieje z każdym rokiem. - Coraz mniej jest tych dziewczyn. Cieszę się, że mamy Anię, Polę i Nicole i skupimy się nad tym, by utrzymać te dziewczyny, by nie ponosić więcej strat na tym polu. Młodsze uciekają... Kończą szkołę i zaczyna im brakować motywacji. Pozytywne jest to, że na Orlen Cup Kids jest coraz więcej tych dziewczynek. Tu jednak trzeba będzie poczekać 4-5 lat, zanim one będą mogły występować w zawodach FIS-owskich. Póki co więc musimy się trzymać tego, co mamy - zakończył Marcin Bachleda.