Strona główna • Mistrzostwa Świata

"Dzisiaj było, jak było" - Piotr Żyła ocenił kwalifikacje

 

Było jak było - Polacy w komplecie awansowali do mistrzowskiego konkursu, ale żaden nie pokazał nic, co mogłoby dać kibicom nadzieję, że czekają nas jutro emocje związane ze skokami reprezentantów Polski.

- Dzisiaj było, jak było. Wczoraj miałem trochę więcej energii. A dziś było jakoś tak niemrawo. Pogadam z trenerami, prześpię się i może na jutro wymyślę jakiś impuls. Trzeba zaryzykować, bo będzie nudno. Albo wywalę w bulę, albo może skok mi wyjdzie - skwitował Piotr Żyła, ktry zajął w kwalifikacjach 37. miejsce.

- W kwalifikacjach oddałem najlepszy skok jak do tej pory na tej skoczni. Wcześniej nie mogłem z nią zupełnie dojść do porozumienia. Ale też wiedziałem, jakie są tego przyczyny. Wczoraj miałem zdecydowanie zbyt wysoką pozycję najazdową. Staram się konsekwentnie te problemy rozwiązać i ten skok kwalifikacyjny to dla mnie taki wzór na jutro - ocenił Jakub Wolny. Ten najlepszy skok dał skoczkowi z Bielska-Białej 34. lokatę.

Dawid Kubacki został spytany o tym, czy skoki w deszczu są dla skoczków trudne: - Szczerze mówiąc, nie jest to jakiś duży problem. Najgorzej jest w deszczu schodzić z belki, bo kombinezon nasiąka i jak przeciągniesz tyłkiem w te i wewte to nie ma mowy - gacie masz przemoczone. No i jak pada intensywnie, to oczywiście kombinezon staje się cięższy. Ale dopóki woda nie płynie torami i nie przytrzymuje nart, to deszcz nie jest czymś, co jakoś wybitnie by wpływało na nasz skok. Czasem jak mocno zacina to czuć ten deszcz podczas lotu na twarzy, ale to też nie jest tragedia, mały dyskomfort. Uprawiamy sport na świeżym powietrzu i nie ma co przesadnie narzekać. Czy jest minus 30 stopni zimą, czy 30 stopni upału latem, my skaczemy w tym samym kombinezonie i trzeba sobie dawać z tym radę. To są rzeczy pomijalne. Jak jesteś na zawodach, to schodzi zupełnie na drugi plan i się o tym w ogóle nie myśli - wyjaśnił zawodnik z Szaflar, który w kwalifikacjach uplasował się na 22. pozycji.

- Nie ma co narzekać, skok był w porządku, a i lekki wiatr pod narty poczułem już tam na dole. Słyszałem, że jutro wiatr może tu na skoczni hulać, ale najważniejsze są nasze skoki i nasza forma. Mam nadzieję, że zawody się odbędą bez przeszkód. Natura to natura i nie mamy na to żadnego wpływu. Mam z tej skoczni dobre wspomnienia, czerpię z tego energię, moja pamięć do tego wraca i to mi pomaga oddawać lepsze skoki - tyle ze strony Aleksandra Zniszczoła, który kwalifikację zakończył o jedno oczko wyżej od Kubackiego.

- Udało nam się zrealizować to, co założyliśmy sobie z trenerem. Pod względem technicznym jestem już blisko tego, czego chcę. Musiałem obniżyć pozycję dojazdową, bo ostatnio była za wysoka. Jutro dzień jak codzień, wstanę rano, mamy aktywację na sali gimnastycznej a potem na skocznię i konkurs. Szkoda, że dziś skakaliśmy przy pustym stadionie, wolelibyśmy przy pełnym, ale trudno. Jest jak jest, bywały już takie konkursy, szczególnie jeszcze w czasach covida. Jutro na konkursie już chyba kibice będą. Czy przyzwyczaiłem się do roli lidera? Nie skupiam się na tym, gdzie jestem w tabeli, tylko na swoim skakaniu. Na tym, co mogę zrobić jeszcze lepiej - powiedział Paweł Wąsek. Skoczek z Cieszyna był w kwalifikacjach siedemnasty.

Konkurs o mistrzostwo świata na skoczni normalnej jutro o godzinie 17:00. Poprzedzi go seria próbna. Piotr Żyła wystąpi w roli obrońcy złotego medalu sprzed dwóch, a także czterech lat. 

Korespondencja z Trondheim, Marcin Hetnał i Kinga Marchela