Thomas Thurnbichler: "Na mistrzostwach liczą się medale"
Po konkursie mistrzostw świata na normalnej skoczni w Trondheim polska kadra może być zadowolona z kilku pozytywów, choć do medalowych pozycji Biało-Czerwonym zabrakło sporo. Trener Thomas Thurnbichler ocenił występ swoich zawodników i zdradził plany na kolejne dni. Odniósł się również do aspektów dotyczących kombinezonów innych ekip, które w kuluarach budziły sporo kontrowersji.
Polska reprezentacja zakończyli rywalizację o mistrzostwo świata na normalnej skoczni w Trondheim z jednym zawodnikiem w czołowej dziesiątce i pięcioma w najlepszej trzydziestce. Jak ocenił ten występ trener?
- Widzieliśmy pozytywne rzeczy, choć na mistrzostwach świata liczą się medale, a tego nie osiągnęliśmy. Jednak zawodnicy pokazali, że każdy z nich oddał przynajmniej jeden dobry skok. Teraz ważne jest, by wziąć te pozytywne aspekty i przełożyć je na występy na dużej skoczni. Nadal wierzę, że możemy stanąć na podium. Ważne, abyśmy wykonywali swoją pracę i realizowali proces. Widzimy, że poprawa może nastąpić z dnia na dzień - powiedział Thurnbichler.
Jednym z zawodników, który miał dobre momenty, był Aleksander Zniszczoł. W jego przypadku drugi skok nie był udany, a sam zawodnik mówił, że warunki mu nie sprzyjały. Jak sytuację widział Austriak?
- Było blisko. Olek zrobił ważny krok w przygotowaniach do dużej skoczni, widać, że znów się rozwija. Drugi skok - wiadomo, jesteś 11. i chcesz poprawić swoją pozycję, więc próbujesz dołożyć trochę mocy. Niestety, zgubił odpowiednią pozycję najazdową i skok się nie udał. Na dodatek warunki były wtedy bardzo trudne - wyjaśnił trener.
Występy na normalnej skoczni pokazały, że forma polskich zawodników nieco zwyżkuje, choć do optymalnych skoków wciąż brakuje sporo.
- Było bliżej najlepszych prób, zwłaszcza jeśli chodzi o pierwszy skok Piotrka. Kuba też w pierwszym skoku zaprezentował się lepiej, choć nadal nie jest tam, gdzie powinien być. Dawid oddał dwa solidne skoki, a Paweł poprawia się. Jego występ był naprawdę dobry, choć nie najlepszy w sezonie. W pierwszym skoku zabrakło trochę szczęścia, w drugim miał bardzo silny wiatr pod narty, aż zbyt silny. Przez to miał problemy w locie - podsumował szkoleniowiec.
Teraz przed kadrą skoki na dużej skoczni - tam pojawi się rywalizacja o miejsce w składzie.
- Mamy pięciu zawodników i cztery miejsca. Na normalnej skoczni nie chcieliśmy takiej rywalizacji, ale teraz zaczyna się walka o miejsce. Mam nadzieję, że to sprawi, że zawodnicy będą bardziej skoncentrowani od pierwszego skoku - powiedział Thurnbichler.
W trakcie konkursu widać było u zawodników poszczególnych ekip różnice w obszerności kombinezonów. Jak skomentował to Thurnbichler?
- Najlepszym należą się gratulacje, ale widać też, że niektórzy zawodnicy naprawdę przesuwają granice dotyczące sprzętu. Uważam, że nadal mogliby rywalizować na najwyższym poziomie, nawet bez posuwania się tak daleko. Nie chcę nikogo wskazywać. Gratulacje dla wszystkich, którzy dziś byli najlepsi. My nie, więc musimy dalej się poprawiać. Czy system kontroli również wymaga ulepszeń? To nie jest łatwe zadanie dla kontrolera – jedna osoba jest odpowiedzialna za sprawdzanie kombinezonu. Choć myślę, że system się poprawił, wiemy, że na mistrzostwach świata wszyscy starają się ryzykować lub czasem nawet przesadzają. Nie jest łatwo utrzymać nad tym pełną kontrolę - przyznał trener.
Rywalizacja mężczyzn na obiekcie HS138 rozpocznie się już we wtorek o 17:00 - na tę godzinę zaplanowano pierwsze oficjalne treningi na skoczni dużej.
Korespondencja z Trondheim, Kinga Marchela i Dominik Formela