Epidemia kontuzji. Eksperci: "To przez nowinki techniczne"
Stosowane od kilku sezonów nowinki techniczne, które zmieniają kąt ustawienia stopy względem nart, są odpowiedzialne za coraz częstsze kontuzje kolan. Tak twierdzi coraz większa liczba ludzi ze środowiska.
Wszyscy wielokrotnie słyszeliśmy w wypowiedziach sportowców te określenia "nakręcić się", "dostać się szybciej nad narty", "zabrakło odpowiednio szybkiej rotacji" - chodzi o szybkie przejście od fazy odbicia do fazy lotu. Sztaby szkoleniowe od dawna szukały sposobu, by ułatwić skoczkowi szybsze przybranie pozycji do lotu. Dzięki temu zmniejsza się opór aerodynamiczny. Skoczek w początkowej fazie leci szybciej, co oczywiście pozwala na dłuższe skoki. Łatwiej jest szybko przyciągnąć narty do ciała, gdy jeszcze przed skokiem podudzie jest pochylone do przodu. Bo wtedy podudzie i narta tworzą mniejszy kąt, więc narta ma krótszą drogę do pokonania. Aby to osiągnąć, stosuje się wiązania z wygiętymi bolcami, oraz wkładki o klinowatym kształcie, które wkłada się pod piętę buta. Grubość wkładki została ostatnio ograniczona przepisami, ale wszystko wskazuje na to, że to za mało.
- Od kilku lat widzimy, że kontuzje kolan są coraz bardziej poważnym problemem. To przerażająca tendencja, kontuzji kolan jest coraz więcej - powiedział ekspert NRK, były rekordzista świata w długości skoku - Johan Remen Evensen. W okresie przygotowawczym do Mistrzostw Świata w Narciarstwie Klasycznym w Trondheim Norwegia straciła czworo zawodników z powodu kontuzji kolana. Ekspert NRK uważa, że jedną z przyczyn tych obrażeń mogą być wygięte bolce wiązań. Twierdzi, że powodują one zbyt duże obciążenie kolana podczas lądowania. I wierzy, że jest to jeden z powodów, dla których wielu skoczków i skoczkiń zrywa więzadła krzyżowe i więzadła w kolanach.
Podobne zdanie ma prezes Polskiego Związku Narciarskiego, Adam Małysz. - Wcale mnie to nie zaskakuje. Wkładki powodują, że kolano masz zgięte pod nienaturalnym kątem. Lądowanie z tak zgiętym kolanem na długą metę musi się wiązać z bardzo dużymi obciążeniami - mówi były czterokrotny zdobywca pucharu świata.
Szczegółowo tłumaczy to Łukasz Zając, fizjoterapeuta z 18-letnim doświadczeniem, który często współpracuje ze sportowcami: - Gdy lądujesz na palcach, lub nawet na śródstopiu, tak zwane siły ścinające są zbyt duże. Chodzi o to, że środek ciężkości jest przeniesiony tylko na przednią część stopy. Gdy skoczek ląduje w takiej pozycji, kość udowa wysuwa się zbytnio do przodu względem kości podudzia. To powoduje zbyt duże napięcie więzadeł. Ma negatywny wpływ na więzadło krzyżowe i więzadło rzepki kolanowej. Gdy stopa lądowała bardziej płasko względem podłoża, tego mechanizmu nie było. Bo gdy naraz lądowała cała stopa, od palca do pięty, obciążenie przenosiło się na całą stopę. Z punktu widzenia biomechaniki przy większym zgięciu nogi obciążenie na więzadła z całą pewnością jest większe, zatem i ryzyko kontuzji kolana wzrasta.
- Myślę, że FIS mógł z łatwością coś z tym zrobić. Powinni zakazać wygiętych bolców, a raczej pozostawić sportowcowi swobodę posiadania płaskich nart w powietrzu - mówi Evensen.
Inna ekspertka NRK, Maren Lundby, nie do końca się z tym zgadza. Przyznaje, że jest to problem, ale nie chce zakazu. – Myślę, że to brzmi bardzo drastycznie – mówi Lundby. - Myślę, że sprzęt nie jest tu jedynym winowajcą. To połączenie sprzętu i tego, że gdy masz deficyt różnych składników w organizmie, jesteś bardziej podatny na kontuzje.
Zdania w środowisku są bardziej podzielone, różne osoby wskazują na kilka czynników, które razem przyczyniają się do zwiększenia ryzyka kontuzji. W grudniu 2023 roku Anna Odine Strøm straciła resztę sezonu z powodu poważnej kontuzji kolana po upadku. - Jeśli uwzględnimy także poprzedni sezon, to można to już nazwać epidemią. Narażanie sportowców na niebezpieczeństwo jest strasznie głupie, mówi Strøm dla NRK. Zawodniczka uważa, że główną przyczyną kontuzji kolana są bardziej rygorystyczne zasady ubioru. W mniejszym kombinezonie trzeba mieć większą prędkość, aby skoczyć na tę samą odległość, co powoduje większe obciążenie podczas lądowania, wyjaśnia Strøm. - Przed zmianą przepisów prawie nie było kontuzji kolan. Potem przyszły nowe zasady mierzenia po poprzednich PŚ, które zapewniały mniejsze kombinezony, a potem nagle przyszła epidemia kontuzji kolan - dodaje. Brązowa medalistka ze skoczni normalnej uważa, że należy podjąć działania na wiosennym spotkaniu Międzynarodowej Federacji Narciarstwa i Snowboardu (FIS). Mają tam być omawiane zmiany w przepisach. - Myślę, że ktoś na górze musi powiedzieć, że nie może tak dalej być. To błędne koło, w którym się teraz znajdujemy. Musimy w ten czy inny sposób przerwać błędne koło – podsumowuje.
Ostatnio ofiarą kontuzji padła Niemka Luisa Görlich. Upadła na środowych treningach w Trondheim na skoczni normalnej i doznała kontuzji kolana. A powróciła do skakania ledwie miesiąc temu. Oczywiście po poprzedniej kontuzji kolana. W marcu zeszłego roku zerwała więzadło krzyżowe w tym samym, prawym kolanie.
- Myślę, że ma to związek z faktem, że wiele osób skacze z bardzo grubymi podkładkami. Kolano zostaje wypchnięte do przodu, jest słabsze podczas lądowania, nie znosi zbyt dużego obciążenia - uważa Eirin Maria Kvandal. Nawiązuje także do kontuzji kolan Halvora Egnera Graneruda, Thei Minyan Bjørsetha, Silje Opseth i Kjersti Græsli, które dotknęły norweską drużynę w zeszłym miesiącu. Rok temu kontuzji łąkotki doznała także Kristoffer Eriksen Sundal. Jako dodatkowy czynnik, Kvandal wskazuje na skakanie na skoczniach normalnych.
Wszyscy, których NRK pytała w tej sprawie, zgadzają się, że mniejsze skocznie powodują większe obciążenie. - Na skoczniach normalnych lądujesz z większej wysokości i z większym impetem. Więc to na pewno też ma znaczenie. Zgadzam się ze Strøm co do kombinezonów i wiązań. To połączenie kilku czynników – mówi Kvandal. Henning Stensrud, były skoczek, a obecnie trener, uważnie śledził zarówno Kvandal, jak i Strøm w okresie treningowym po kontuzjach kolana. Przeprowadził wiele badań na ten temat. - To bardzo skomplikowane, bo jest wiele rzeczy, które zwiększyły ryzyko kontuzji. Może to zależeć od przygotowania podłoża, od sposobu lądowania każdego sportowca i oczywiście od sprzętu. Myślę, że jest mnóstwo aspektów dotyczących sprzętu, z którymi można coś zrobić. Można też dokonać zmian w konstrukcji skoczni. Na przykład przesunąć punkt K nieco wyżej. Jest wiele rozwiązań – mówi. Ale zgadza się, że należy podjąć energiczne działania, by ukrócić epidemię kontuzji.