Wypowiedzi Polek po konkursie. "Poczułam atmosferę mistrzostw"
Pola Bełtowska 32. a Anna Twardosz 36. Takimi wynikami pożegnały się z mistrzostwami w Trondheim polskie zawodniczki. Apetyty były nieco większe, szczególnie w przypadku starszej z naszych zawodniczek.
Numer 13. z którym skakała Anna Twardosz, okazał się jednak pechowy. Już za progiem było widać, że skok będzie nieudany. Zawodniczką zachwiało w powietrzu, narty z wysoko zadartymi dziobami uderzyły mocno w powietrze, skoczkini wytraciła pęd. Zawodniczka z Suchej Beskidzkiej zakończyła zawody na 36. miejscu.
- Chyba popełniłam błąd przy odbiciu, przeanalizuję to z trenerami. Poza tym zaraz za progiem poczułam mocny podmuch z prawej strony, rozbujało mnie, straciłam równowagę i uleciałam tyle, ile uleciałam. Szkoda, bo chciałam poprawić swój wynik na mistrzostwach, ale wyszło, jak wyszło. Pokazałam w poszczególnych skokach, że stać nie na lepsze lokaty, więc mam nadzieję, że jeszcze to pokażę w końcówce tego sezonu. Jutro jest Dzień Kobiet, więc tak czy owak, mamy z Polą powód do świętowania - powiedziała Anna.
18-letnia Pola Bełtowska była w lepszym nastroju. Do awansu do drugiej serii zabrakło zaledwie 3 punktów i 2 pozycji. Starty w Trondheim i tak może zaliczyć na plus.
- Cztery metry dalej i awansowałabym bez żadnego problemu. Ale brak timingu na progu zrobił swoje. Bardzo się cieszę, że miałam okazję zadebiutować na mistrzostwach świata. Czuję tę atmosferę, mnóstwo zawodników z tylu krajów, fajnie jest. Ostatnie tygodnie są dla mnie bardzo intensywne, trudno jest pogodzić sport z nauką, ale się staram. Mam zajęcia online, ale i tak zaległości rosną. Wrócę w kwietniu do domu, nadrobię te zaległości i czeka mnie matura. A potem już wolne - zakończyła zawodniczka AZSu Zakopane.
Korespondencja z Trondheim, Marcin Hetnał