Engelberg - anielska góra i diabelska aura - podsumowanie weekendu
Szwajcarskie miasteczko Engelberg powitało Puchar Świata w skokach typową, alpejską zimą. O ile przed rozpoczęciem sezonu narzekano na brak opadów, o tyle w sobotę obfity opad śniegu uniemożliwił przeprowadzenie pierwszego z konkursów. Kapryśna pogoda weszła do tradycji pucharowych rozgrywek i nadal, niestety z powodzeniem, odgrywa swoją rolę w mieszaniu szyków organizatorom zawodów PŚ.
Lecz tym razem trudno dziwić się z takiego stanu rzeczy: Engelberg to górska miejscowość, a w górach klimat i pogoda rządzą się swoimi prawami. Z przerwania sobotniego konkursu najbardziej niezadowoleni powinni być Polacy, ponieważ aż 4 skoczków mogło zakwalifikować się do finału. Rozczarowanie po pierwszym dniu zawodów miała załagodzić prognoza pogody na niedzielę, która zapowiadała słońce i brak opadów. Tak też się stało. Tym razem wszechwładna aura okazała się wspaniałomyślna i konkurs został rozegrany zgodnie z planem.
Wśród faworytów tegorocznego Pucharu Świata coraz rzadziej wymienia się Adama Małysza. Są nimi bez wątpienia ci, którzy obecnie stanowią czołówkę klasyfikacji generalnej PŚ.
W Harrachovie dominowały skoki na odległość ok. 130 m i więcej. W Engelbergu zawodnicy skakali znacznie krócej - średnia długość oddawanych skoków wynosiła ok. 120m. Jedynie Jakub Janda skoczył 130 m (w drugiej serii). Ten skok zapewnił mu jednocześnie zwycięstwo w niedzielnym konkursie - czwarte na siedem rozegranych zawodów PŚ w tym sezonie... Czyżby pałeczka "dominatora" przeszła w ręce skromnego Czecha?
Jak wiemy, Adam Małysz zajął miejsce 13 - jak dotąd najniższe. Na szczęście nie stracił szóstej pozycji w klasyfikacji generalnej PŚ, choć nad siódmym Larsem Bystoelem na tylko 1 punkt przewagi. Zaczyna mówić się o tym, że u Małysza pojawiło się napięcie i nerwowość. Trwający sezon jest niezwykle ważny z powodu Igrzysk Olimpijskich w Turynie. Grudniowe zawody stanowią początek sezonu. Polska reprezentacja spisuje się poniżej oczekiwań lecz jest jeszcze trochę czasu na przezwyciężenie kryzysów i poprawę.
Zimą życie skoczków upływa pod znakiem ciągłych podróży, co jest z pewnością bardzo męczące. Nadchodzą święta - okazja do odpoczynku i odprężenia w rodzinnym gronie. Życzmy naszym zawodnikom, aby po świątecznej przerwie wrócili pełni sił i wiary w siebie, a Adamowi Małyszowi podium na Turnieju Czterech Skoczni. Pomimo, że obecnie jego forma jest trochę gorsza, przecież nie raz mile zaskakiwał kibiców.
Reasumując, Engelberg należał do Jakuba Jandy. Drugie miejsce Michaela Uhrmanna świadczy o tym, że niemiecki skoczek wychodzi z cienia swoich wielkich poprzedników. Za niespodziankę można uznać najniższy stopień podium dla Austriaka, Andreasa Koflera. Jest on bez wątpienia bardzo utalentowanym zawodnikiem, lecz w niedzielnym konkursie bardzo pomogły mu sprzyjające warunki pogodowe. Janne Ahonen znalazł się poza podium. W Engelbergu swoje pierwsze punkty PŚ zdobył Robert Mateja. Niestety jego 27. miejsca nie można uznać za sukces dnia.
Za tydzień święta, a po nich prestiżowy Turniej Czterech Skoczni.
autor: Alicja Bochenek, źródło: Informacja własna weź udział w dyskusji: 112