Adam Małysz: "Spokojnie dążę do swojego celu"
Już za nami są emocje związane z pierwszym dniem mistrzostw świata w lotach narciarskich w austriackiej miejscowości Bad Mitterndorf. Do ścisłego finału udało awansować się dwóm Polakom: Robertowi Mateji oraz Adamowi Małyszowi.
Najwyżej sklasyfikowanym Polakiem jest aktualnie Robert Mateja, zajmuje po dwóch seriach 17. pozycję. "Skacze mi się tu lepiej, pewniej się czuję. Oddałem dobry skok i jestem zadowolony. Z wiatrem to przesada - w Vikersund kazali nam skakać przy jeszcze silniejszym wietrze i wtedy zawodnicy się zbuntowali. Tutaj troszkę wieje i już się wszyscy denerwują." -powiedział nasz zawodnik, po pierwszej odwołanej serii.
"Moim zamierzeniem było oddać dobre, równe skoki. Powoli zmniejsza się mój dystans do najlepszej 30-tki" - dodał "Mati".
W drugim skoku Mateja lądował nieco bliżej. Jednak 181,5m zapewniło mu miejsce w drugiej dziesiątce zawodów. "Drugi skok był krótszy więc gorszy, ale nie było tak źle. Najwyższy czas żeby moje skoki były równe, bo do tej pory zawsze czegoś brakowało, a to miłe zajmować dobre miejsca. W skoku zawsze czegoś brakuje - nawet w tym najlepszym można coś poprawić, trochę nad nim popracować." - ocenia Mateja.
Niezadowolony ze swojego występu w pierwszym dniu mistrzostw był nasz najmłodszy zawodnik, debiutant Kamil Stoch. "Przyjechałem tu polatać, skok mi nie wyszedł, czyli nie polatam" - powiedział rozgoryczony Stoch, po swoim pierwszym skoku.
W swoim drugim skoku, mieszkaniec Zębu popełnił drobny błąd po wyjściu z progu i niestety nie miał już szans na daleki lot. "Nie wyszło tak jak chciałem. O wietrze nic nie mogę powiedzieć, mi w niczym nie przeszkadzał. to był mój zły skok i w ogóle nie jestem zadowolony" - skwitował swój występ 18-letni reprezentant Polski.
Pozytywnie swoje skoki ocenił Adam Małysz. "Dwa skoki w zawodach były bardzo przyzwoite na progu. Na pewno nie odbiłem się za wcześnie i dużo lepiej się czułem. Dzisiaj był problem raczej w powietrzu, nie czułem swobody, cały czas byłem jakiś spięty. Myślę, że to zaważyło, o tym, że nie mogłem tu "odlecieć". Bardzo chciałem walczyć o tę długość, ale po prostu cały czas mnie coś spinało w powietrzu. Mam nadzieje, że jakby było luźniej, to te skoki też byłyby dużo dalsze." - powiedział tuż po piątkowych zawodach najbardziej utytułowany polski skoczek.
Małysz nie narzekał na warunki panujące na skoczni w Kulm. "Myślę, że problemem nie było za wczesne wybicie, a ta rotacja powietrza dużo lepiej wyglądała na progu. Na buli miałem lekki wiaterek z tyłu, ale najważniejsze jest żeby czuć skocznie, żeby czuć się dobrze w powietrzu" - dodaje Adam Małysz.
Po wczorajszych treningach i kwalifikacjach bardzo obawiano się o dzisiejszą formę polskiego skoczka.
"W nocy spałem w miarę spokojnie, nie było jakiegoś wielkiego zdenerwowania. Oczywiście był jakiś niepokój, zmartwienie po wczorajszych skokach, zastanawianie się, dlaczego tak jest, a nie inaczej, później była rozmowa z trenerem" - opowiada Małysz.
Małysz po raz kolejny zaznaczył, ze musi odciąć się od presji, którą wywierają na nim media.
"Nie mogę po prostu czuć tej presji, która jest na mnie wywierana przez media, przez ludzi, którzy chcą żebym jak najszybciej powrócił do normy. Spokojnie dążę do swojego celu i tak dzisiaj podszedłem do tego. W pewnym sensie mogę być zadowolony, bo te skoki były lepsze. Jeszcze temu czegoś brakuje, ale napawają mnie optymizmem, że znów będę skakał daleko. Na mamucie bardzo trudno jest trenować, bo każdy nawet najmniejszy błąd jest zwielokrotniany. Z reszta to widać, że tu naprawdę trzeba latać", zakończył podwójny złoty medalista MŚ w Val di Fiemme.
autor: Karolina Osenka, źródło: Informacja własna weź udział w dyskusji: 44