Adam Małysz ma dobre przeczucia
Mimo, że piątkowe skoki Adama Małysza do najlepszych z pewnością nie należały (37. miejsce na treningu i 14. w kwalifikacjach), to najlepszy polski skoczek nie traci optymizmu przed jutrzejszą walką o medale na dużej skoczni w Pragelato.
"Ciągle trochę brakuje, jeszcze nie wszystko zaskoczyło. Poza tym warunki dzisiaj były bardzo nierówne. Było tak, że jednym wiało z przodu, drugim z tyłu. W kwalifikacjach oddałem lepszy skok niż w treningu, ale nie mogę być zadowolony. Muszę dopiero obejrzeć te skoki na wideo, żeby wiedzieć, co było nie tak" - komentuje Małysz.
"Myślę, że problemem jest niska prędkość dojazdowa. Do najlepszych zawodników tracę około dwóch kilometrów. To trudno nadrobić. Moja optymalna pozycja jest taka, że kolana są ustawione blisko siebie, a narty ocierają się o tory. To powoduje zmniejszenie prędkości. W serii próbnej próbowałem ułożyć się inaczej, jechałem trochę szybciej, ale nie czułem się dobrze" - wyjaśnił polski skoczek.
"On ciągle pilnuje wszystkich elementów. W takich kontrolowanych skokach nie może być błysku. W konkursie musi po prostu przestać myśleć, zdać się na instynkt, wybić i lecieć jak najdalej się da. Musi być luz, swoboda. Jak Adamowi się to uda, jak wyjdą mu dwa dobre skoki, to będzie miał szansę na medal" - twierdzi drugi trener naszej kadry - Łukasz Kruczek.
Na jutro polscy skoczkowie nie planują już żadnych treningów - jedynie relaks i regenerację.
autor: Tadeusz Mieczyński, źródło: Onet/PAP weź udział w dyskusji: 92