Igrzyska Olimpijskie nie takie ważne, jak je malują?
Igrzyska Olimpijskie w Turynie dla skoczków narciarskich dobiegły już końca. Po konkursach indywidualnych zarówno kibice jak i sami zawodnicy byli raczej w minorowych nastrojach. Humory poprawił nieco wszystkim konkurs drużynowy, w którym nasi skoczkowie wywalczyli świetne, piąte miejsce.
Mimo wszystko, powrót Adama Małysza do Polski bez żadnego medalu jest powszechnie uznawane za porażkę, koniec pewnej ery i znakiem, że polskie skoki znów czekają gorsze czasy.
Tymczasem należy zastanowić się, czy waga Igrzysk Olimpijskich, nie jest przeceniana, szczególnie jeśli chodzi o skoki narciarskie. Nie od dziś przecież wiadomo, iż w tym sporcie o dobrym występie skoczka decyduje tak wiele czynników, że dwa skoki nie są żadnym wymiernym sprawdzianem i nie dają odpowiedzi na to, kto jest aktualnie najlepszym zawodnikiem.
W żadnej innej dyscyplinie olimpijskiej tak wiele nie zależy od warunków atmosferycznych, panujących akurat w chwili skoku danego uczestnika zawodów, a także od obiektów, na których zaplanowana jest rywalizacja. Każda bowiem skocznia jest nieco inna i nierzadko jeden obiekt pasuje lepiej danemu skoczkowi, a inny mniej.
Igrzyska w Turynie należały indywidualnie do Larsa Bystoela oraz Thomasa Morgensterna Podobnie miała się sytuacja w przypadku Simona Ammanna, który wywalczył dwa złote medale przed czterema laty. Jednak, oceniając dorobek tych zawodników na przestrzeni tego sezonu, trudno naprawdę określić ich mianem najlepszych skoczków świata.
Na te miano zdecydowanie bardziej zasługują w tej chwili Jakub Janda, Janne Ahonen czy Andreas Kuettel, którzy w kilkunastu startach w tegorocznym Pucharze Świata, raz za razem pokazywali iż są prawdziwym mistrzami tej dyscypliny.
W tej sytuacji nieporozumieniem wydaje się traktowanie słabszych lokat Adama Małysza w Turynie, jako katastrofę, której w żaden sposób najlepszy polski skoczek nie zdoła już nam i sobie zrekompensować.
W skokach narciarskich bowiem właściwie każde zawody Pucharu Świata są tak mocno obsadzone i tak ważne, iż możemy niemal stwierdzić, że ich ranga jest praktycznie równa konkursom olimpijskim.
Warto podkreślić na koniec, iż nieudane występy polskich skoczków i tak były jednymi z najlepszych wyników Polaków startujących w Turynie.
Podsumowując, polskie skoki mają się całkiem dobrze. Zdejmijmy nieco presji z Adama Małysza, a skupmy się na innych naszych reprezentantach. Mamy w tej chwili wiele obiecujących zawodników, którzy już w przyszłym sezonie mogą okazać się rewelacjami na miarę Morgensterna czy Koflera. Wśród nich wymienić należy przede wszystkim takie talenty, jak: Kamil Stoch, Piotr Żyła, Łukasz Rutkowski, Stefan Hula, a także młodsi - Jakub i Maciej Kot, Dawid Kubacki, Jan Ziobro, bracia Skroboty czy Paweł Słowiok.
Nie należy więc załamywać rąk i płakać nad dwoma nieudanymi konkursami tylko dalej trzymać kciuki za Adama Małysza i resztę polskich skoczków, a wyniki w końcu przyjdą, czego zwiastunem może być chociażby piąta lokata naszych zawodników, w zawodach drużynowych w Pragelato.
autor: Tadeusz Mieczyński, źródło: Informacja własna weź udział w dyskusji: 87