Adam Małysz nie narzeka
Zarówno Apoloniusz Tajner, jak i Małysz twierdzą iż wszystkiemu winien jest wiatr oraz szczęście, którego na razie Polakowi brak.
Adam Małysz:
"W kwalifikacjach poleciałem najdalej i liczyłem, że powtórzę to w zawodach. W drugiej serii, jak wyszedłem z progu, byłem święcie przekonany, że to będzie bardzo daleki skok. Taki dobrze ponad 130 metrów. Niestety, w drugiej fazie szybko ściągnęło mnie do dołu. Wiaterek nie powiał i nie dało się polecieć dalej."
"Pettersen miał więcej szczęścia. Dostał wiatr wtedy, kiedy tego najbardziej potrzebował. To zdolny chłopak. Świetnie spisywał się latem w zawodach na igelicie. W Kuusamo też dobrze skakał. Takich młodych, zdolnych jest znacznie więcej. Ja skaczę na swoim dobrym poziomie. Inni robią jednak szybkie postępy i dlatego w czołówce jest coraz ciaśniej."
"Nie widzę jednak powodów do niepokoju. Cały czas jestem blisko podium. Przyjdzie czas, że zacznę wygrywać. Potrzeba tylko trochę szczęścia. W Trondheim były trochę szersze tory niż normalnie. To nie jest dobre dla mnie. Myślę, że to też miało jakieś znaczenie."
Trener polskiej kadry ma nadzieję, iż kilkudniowa przerwa w skakaniu pomoże naszemu czołowemu zawodnikowi odzyskać świeżość i już w Neustadt znów zaprezentuje nam pełnię swych możliwości. Jednak wygrać na "niemieckim terenie" z pewnością nie będzie łatwo. Swój "come back" w Neustadt zapowiada przecież Sven Hannawald..