Michael Uhrmann: "Po IO w Turnie miałem doła"
Michael Uhrmann po minionym sezonie nie ze wszystkich swoich występów jest zadowolony, jednak mimo to jest pełen optymizmu przed przygotowaniami do kolejnej zimy.
"Mimo, iż nie wszystkie moje marzenia się spełniły to i tak miniony sezon oceniam jako bardzo udany" - mówi Michael Uhrmann.
Minionej zimy, podobnie jak i w poprzednich sezonach, "Michiemu" stopniowo szło coraz lepiej. Z sezonu na sezon Niemiec poprawia się. W sezonie 2003/2004 po raz pierwszy w swojej karierze zajmował regularnie lokaty w czołowej "10" i ostatecznie był 9. w klasyfikacji generalnej PŚ.
"W minionym sezonie tylko trzy razy byłem poa pierwszą "15", a to jest naprawdę coś" - mówi Niemiec, który w ostatnim konkursie PŚ w Planicy został zepchnięty na ósme miejsce przez Andreasa Koflera.
Uhrmann wie, że stać go na więcej. "Po moim dobrym początku sezonu, wiedziałem już że rywale muszą się ze mną liczyć i moje cztery miejsca na podium to udowodniły. Chciałbym jednak regularnie pasował się w czołowej 6-tce" - dodaje Niemiec.
Turniej Czterech Skoczni nie wypadł dla Michaela Uhrmanna najlepiej. Startował w nim ze sporymi oczekiwaniami, a trzeci konkurs, w austriackim Innsbrucku, opuszczał z najgorszym wynikiem sezonu - 24.lokatą. "To był mój najsłabszy występ i byłem tym zdruzgotany. Coś, co wcześniej szło mi łatwo, teraz wymagało ode mnie mnóstwo wysiłku. Brak pewności siebie zaczął mieć wpływ na moje skoki" - opowiada "Michi".
Od tych zawodów rozpoczęły się pierwsze problemy. Prędkość na progu nie była już tak dobra, występy drużyny były złe. "Wszyscy na mnie bardzo liczyli i byłem cały czas pod lupą, ale z tą sytuacją nieźle sobie poradziłem i szybko wróciłem do stabilnej formy. Na Mistrzostwach Świata w Lotach w Kulm, wywalczyłem 5-te miejsce w konkursie indywidualnym, które było moim życiowym osiągnięciem w lotach. Także trzecia lokata w drużynie była wspaniałym wynikiem" - opowiada Niemiec.
Sezon trwał dalej i nadeszły IO w Turynie, gdzie Uhrmannowi zabrakło na średniej skoczni zaledwie pół punktu do medalu. W drugim skoku uzyskał lepszą odległość, niż mistrz olimpijski - Lars Bystoel.
"To był bardzo trudny moment w mojej karierze, ponieważ wiedziałem, że w życiu nie dostaje się wielu takich sans" - powiedział "Michi".
Prędkość Michiego na progu była cały słaba. "Gdy jest się nawet do 2 km wolniejszym, to trudno liczyć się w walce o najwyższe lokaty" - kontynuuje Niemiec.
Znalezienie powodu słabszych prędkości i rozwiązanie problemu będą jednym z najważniejszych celów Niemca w przygotowaniach do następnego sezonu.
Do przyszłej zimy "Michiego" czeka dużo pracy. "Po sześciu latach na nartach Rossignola, musze i chcę zmienić je na nowe. Pierwsze testy mogę robić już teraz, lecz trudno jest dostosować się, znaleźć wyczucie i równowagę między wiązaniami a nartami.
"Podczas lotów w Planicy zauważyłem iż większość skoczków ze światowej czołówki obiera nieco inną pozycję niż ja, więc chyba i ja będę ją zmieniał" - dodaje Uhrmann.
Jednak, gdy Michael spogląda na miniony sezon to może z optymizmem myśleć o nowych wyzwaniach.
"Jest dla mnie jasne, że zawsze mam możliwości, aby skakać i lądować w czołowej 10-tce, nawet jeśli nie jestem w optymalnej formie. Gdy wszystko mi się udaje, wówczas w moim zasięgu jest również i podium" - uważa niemiecki skoczek.
"Po Turynie miałem małego doła, ale teraz znów czuję się bardzo dobrze. Ostatnie lata to dla mnie stopniowy ciągły rozwój i coraz lepsze wyniki i dalej chcę iść tą drogą. A pomoże mi w tym moje doświadczenie" - zakończył Uhrmann.
autor: Vicktoria Murawska&Tadeusz Mieczyński, źródło: michael-uhrmann.de weź udział w dyskusji: 15