Wisła Malinka - skocznia i ludzie
[strona=1]
Dolina Malinki jest idealnym miejscem do budowy tego obiektu - twierdzi trener Apoloniusz Tajner. Tam prawie nigdy nie ma wiatru. Wiatru rzeczywiście nie ma, ale długo nie było też decyzji o tym, kto, kiedy i za ile odbuduje "Malinkę", drugą co do wielkości skocznię narciarską w naszym kraju. Sprawa stała się głośniejsza, gdy padły zapewnienia o przebudowie obiektu od Prezydenta RP.
Sukces Adama Małysza, zwycięstwa w Pucharze Świata i Mistrzostwach Świata w Lahti i Val di Fiemme, ciągną się już od trzech lat, a mimo to tak długo, jak to często u nas bywa, trwały rozmowy i ustalenia. Środki na budowę obiektu zbierano za pośrednictwem Telewizji. Mimo to tak naprawdę budowa skoczni nie ruszyła ani o krok. Długo trwały dyskusje między miastem Wisła, klubem KS "Wisła" a projektantami i przewidywanymi wykonawcami. W Urzędzie Miasta Wisła, gdzie rozmawiałem z wiceburmistrzem Janem Cieślarem, wisi na ścianie wizja nowej, pięknej Malinki, takiej na miarę sukcesu Adama Małysza.
9 lipca br. w Wiśle w obecności przedstawiciela kancelarii Prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, władz Polskiego Komitetu Olimpijskiego, Polskiego Związku Narciarskiego, Ministerstwa Edukacji Narodowej i władz miasta Wisła zapadły bardzo ważne dla Malinki decyzje. Przyjęto nareszcie projekt przebudowy skoczni w Malince, a otwarcie tego w pełni nowoczesnego obiektu zapowiedziano na sezon 2004/05.
Aby lepiej zrozumieć to, czym dla Wisły i polskiego sportu narciarskiego jest Malinka warto zapoznać się z dziejami tej skoczni i skoków narciarskich w Wiśle. "Przewodnik po Wiśle" z 1938 roku, wydany w Cieszynie podaje informację, że już w latach dwudziestych powstała skocznia pod Baranią Górą na Przysłopie1.
Według materiałów Andrzeja Podżorskiego skocznia ta powstała w 1929 r. Jej rozbieg rozebrano w 1977 roku2. Był to dobry obiekt, gdyż śnieg utrzymywał się tam do końca kwietnia. Skakał na niej, jak wspomina, także Apoloniusz Tajner. To była pierwsza z prawdziwego zdarzenia skocznia w Beskidach. Natomiast 21 - 23 lutego 1931 r. otwierano w Wiśle zupełnie nowy obiekt - skocznię w Wiśle-Głębcach (Łabajowie), którą projektował kapitan Loteczka, twórca skoczni narciarskiej w Krynicy. Miała ona wysoki aż na 4 metry próg, a zeskok miał 38 stopni nachylenia. Można na niej było osiągnąć skoki nawet do 50 m, a otwarcie obiektu mało miejsce w 1931 r. przy udziale tylko 8 zawodników, ale oznaczało duży krok naprzód w rozwoju skoków w Beskidach.
Na skoczni tej odbyły się przed wojną Mistrzostwa Polski w skokach narciarskich. Skocznia ta niestety została zniszczona w czasie II wojnie światowej. Wisła po wojnie wróciła do sportu i pojawił się problem wybudowania takiego obiektu, który by spełniał wymagania i był w miarę nowoczesnym. Pomyślano wtedy o istniejącej skoczni w Malince i zaczęła się jej historia.
Skocznia w Wiśle-Malince powstała w 1933 r. Wtedy jeszcze Wisła była niedużą uroczą górską wioską i nie miała wybitnych zawodników w skokach narciarskich. Ale to właśnie dzięki pięknemu obiektowi w Malince sytuacja ta zaczęła się zmieniać. Skocznia leży w dolinie otoczonej lasami przy drodze jezdnej prowadzącej ze Szczyrku do Wisły, która przecina jej zeskok.
Pierwszym jej rekordzistą był skoczek Śląskiego Klubu Sportowego, późniejszy długoletni trener reprezentacji Polski, Mieczysław Kozdruń. Długoletnim działaczem, który opiekował się obiektem był Rudolf Kowala z Wisły. W ciągu swojej historii Malinka była kilkakrotnie powiększana i już w latach 50. rozgrywano na niej konkursy Mistrzostw Polski w skokach, a od 1958 r. wielką międzynarodową imprezę "Puchar Beskidów".
Dzięki niej na Śląsku rozpoczął się przyspieszony rozwój dyscypliny skoków narciarskich, a na Malince wychowały się dwa pokolenia skoczków z Wisły i Szczyrku. Tu zaczynali swoje piękne kariery Jan Raszka, Gustaw Bujok, Jan Pezda, Emil Dawid, Józef Przybyła, Józef Kocyan, bracia Węgrzynkiewiczowie, Leopold, Władysław Tajnerowie, Tadeusz, Józef i Stanisław Pawlusiakowie, Piotr Fijas, a z innych, mniej znanych zawodników zawodników: Rudolf Fros, Stanisław Polok.
Solidna beskidzka szkoła skakania dała widoczne efekty, co było widać po tym, że w latach sześćdziesiątych prawie 90 procent składu reprezentacji Polski stanowili zawodnicy z Beskidów. To także była, przynajmniej po części, była zasługa Malinki. Potem na Malince zaczynało trzecie już pokolenie skoczków z Wisły: Adam Małysz, Tonio Tajner i wielu innych.
Wychowały się na niej pokolenia skoczków z Wisły, Szczyrku i całych Beskidów. W zawodach "Pucharu Beskidów" , oprócz czołówki krajowej, brali udział wybitni zawodnicy jak: skoczkowie z ZSRR E. Vuorinen, K. Tuhkanen z Finlandii, Koba Czakadze, Nikołaj Szamow i Gari Napalkow - podwójny mistrz świata z 1970 r., Dragomir Moteljek, Jiři Raąka, Rudolf "Rudi" Hoehnl, Emil Babis, Zbynek Hubac z Czechosłowacji, Peter Lesser, Henz Wosipiwo z NRD i inni.
W 1957 r. skocznia została gruntownie zmodernizowana, otrzymując nowy profil progu. W 1960 r. miał na tej skoczni miejsce tragiczny wypadek jednego z najzdolniejszych polskich skoczków - Zdzisława Hryniewieckiego. Zawodnik ten złamał sobie podczas treningu kręgosłup i już nigdy nie powrócił na skocznie, a był talentem jakich mało. Od 1965 r. rozgrywano w ramach Pucharu Beskidów także kombinację norweską, a jej pierwszym zwycięzcą został zakopiański dwuboista, Józef Gąsienica-Daniel.
[strona=3]
Nadal rozgrywano na niej poważne zawody, Mistrzostwa Polski, ale w latach 80. zaczął się niestety zły okres w historii Malinki. Skocznia była coraz bardziej zaniedbana.
Szansą i to wielką na przebudowę skoczni stał się sukces młodziutkiego skoczka z Wisły Adama Małysza. Impreza "Adam Małysz zaprasza do Wisły" ściągnęła na skocznię tysiące sportowych kibiców; znowu było o "Malince" głośno. Efekt tych przedsięwzięć był widoczny, bowiem w następnych latach Wisła otrzymała prawo zorganizowania na tym obiekcie Pucharu Świata "B" w skokach narciarskich. Niestety. Delegat techniczny FIS, który przyjechał do Wisły w celu skontrolowana stanu przygotowań obiektu do tej imprezy, stwierdził tak wiele uchybień, że zawody nie odbyły się. Kolejny raz Malinka przegrała swoją szansę i popadła w zapomnienie.
Po sukcesie Adama Małysza w 2001 r. powstał w Wiśle ambitny projekt przebudowy tego obiektu i jego powiększenie z K 105 do K 120. W planach jest też powstanie wyciągu, nowej wieży i infrastruktury sportowej wokół skoczni. Ostatni konkurs na "starej" Malince odbył się 28 lutego 2001 r. w ramach Mistrzostw Polski. Adam Małysz, który zachorował w Lahti, nie brał w nim udziału. Zwycięzcą i mistrzem Polski na skoczni dużej został pod jego nieobecność Wojciech Skupień (WKS Zakopane), ustanawiając przy okazji nowy rekord skoczni - 112,5 m. Jeszcze dalej, bo na 119 m poleciał zakopiańczyk Robert Mateja, ale swego skoku nie ustał.
Obecnie trwają działania klubu KS "Wisła" Ustronianka i miasta Wisła zmierzające do przebudowy skoczni, o których jest mowa poniżej. Największym wyzwaniem dla miasta i klubu jest przebudowa skoczni. Koszt tej inwestycji przekroczy prawdopodobnie 14 milionów złotych. Duża część z tych pieniędzy będzie pochodzić z Warszawy, resztę ma zabezpieczyć klub i Wisła.
Prezes klubu KS Wisła Andrzej Wąsowicz powiedział mi latem 2001 r.: - Przebudowa skoczni ruszy po sezonie 2001/02. Jesteśmy dokumentacyjnie do niej przygotowani. Przebudowa polegać na powiększeniu skoczni z K 105 do K 120 z możliwością bezpiecznego skakania. Samo powiększenie skoczni polega na podniesieniu progu i wycofaniu go w głąb o jakieś 18 m. Oczywiście w związku tym musi powstać nowa wieża sędziowska. Problemem jest tylko droga krajowa. Zeskok może przebiegać nad tą drogą lub pod nią. I jedna i druga wersja jest dobra, a obecnie fachowcy obliczają, która będzie tańsza, co jest dla nas ważne. Na razie na skoczni w Malince nie ma żadnej infrastruktury jak np. szatnie dla zawodników, nie mówiąc o gastronomii, miejscach parkingowych itd. To musimy zmienić, zgodnie z tym co opracowali projektanci. Najważniejszy jest też fakt, wynikający z przepisów FIS, że tak duża skocznia musi mieć wyciąg wywożący skoczków na rozbieg. Na dole przewidujemy stadion zimowy.
Jednym z projektantów skoczni jest inż. Sojka, posiadający własną pracownię, a drugim p. Kołder. W 2001 r. na Mistrzostwach Polski nastąpiło pożegnanie "starej" Malinki. Zwyciężył Wojtek Skupień, ustanawiając nowy rekord skoczni - 112, 5 m. Robert Mateja oddał skok aż na 119 m, ale go nie ustał. Niestety nie było Adama, gdyż choroba wygrała z zawodnikiem. Mimo to aż sześć tysięcy ludzi obserwowało te skoki3.
Tak było w lipcu 2001 r. Od tego czasu minęły dwa długie lata. Długo trwały jednak rozmowy dotyczące ważkich kwestii: kto, kiedy i za ile. Długo trwały ustalenia, kto będzie wykonawcą robót, wykonano też kilka projektów modernizacji skoczni.
Największym problemem jest droga jezdna. Z tego co ustalono 9 lipca wiadomo już, że droga będzie poprowadzona tunelem pod przeciwstokiem. - Skocznia będzie miała przeciwstok jak Bergisel w Innsbrucku - powiedział na zebraniu Paweł Włodarczyk, prezes Polskiego Związku Narciarskiego.- Obiekt będzie miał 8 tysięcy miejsc siedzących, w sumie pomieści 30 tysięcy ludzi. Koszt budowy z igelitem i oświetleniem to około 14 milionów złotych. Wydano już pozwolenie na budowę. Druga duża skocznia jest w Polsce niezbędna.4
Pierwszy krok został więc uczyniony, a nam, sportowym kibicom, pozostaje tylko nadzieja, że w sezonie 2004/05 zostanie otwarty piękny i w pełni nowoczesny obiekt - wizytówka Wisły i polskich skoków narciarskich. Zawodnicy z Beskidów: Władysław Tajner, Józef Kocyan, Gustaw Bujok, z którymi rozmawiałem, marzą, by Wisła wygrała swoją wielką sportową szansę, a Malinka rozbłysnęła nowym blaskiem. Oni najlepiej pamiętają dni jej największej chwały. A mnie się marzy, by przebudowana skocznia nosiła imię Zdzisława Hryniewieckiego, skoczka, który był wielkim talentem, a stracił zdrowie właśnie na Malince. Byłby to ładny ukłon w stronę tych, którzy tworzyli historię polskich skoków narciarskich.
Rekordziści "Malinki": 1933 - Mieczysław Kozdruń (Polska) - 41 m, 1947 - Rudolf Fros (Polska) - 67 m, 1952 - Stanisław Marusarz (Polska) - 78 m, 1960 - Zdzisław Hryniewiecki (Polska) - 78,5 m, 1964 - Józef Przybyła (Polska) - 81 m, 1968 - Józef Kocyan (Polska) - 86,5 m, 1968 - Erwin Fiedor (Polska) - 87,5 m, 1969 - Gari Napalkow (ZSRR) - 90,5 m, 1971 - Stefan Hula (Polska) - 90,5 m, 1973 - Rudolf Hoehnl (Czechosłowacja) - 93 m, 1973 - Stefan Hula (Polska) - 93 m, 1975 - Stanisław Bobak (Polska) - 99 m, potem rekordzistami byli: Piotr Fijas, Robert Mateja, Adam Małysz, a w 2001 ostatnim rekordzistą "starej" Malinki jest Wojciech Skupień (Polska) - 112,5 m.
Zwycięzcy skoków w Malince w Pucharze Beskidów: 1958 - W. Tajner, 1959 - E. Vourinen (Finlandia), 1960 - Z. Hryniewiecki, 1961 - W. Tajner, 1962 - A. Wieczorek, 1963 - D. Moteljek (Czechosłowacja), 1964 - J. Przybyła, 1965 - P. Wala, 1966 - J. Przybyła, 1967 - E. Erzen (Jugosławia), 1968 - J. Kocyan, 1969 - G. Napalkow (ZSRR), 1970 - T. Pawlusiak, 1971 - R. Hoehnl (Czechosłowacja), 1972 - J. Matous (Czechosłowacja), 1973, 1974 - konkurs się nie rozegrany, 1975 - S. Kawulok, 1976 - E. Babis (Czechosłowacja), 1977 - S. Bobak (pozostałych danych brak - W.S).
1 "Przewodnik po Wiśle", Cieszyn 1938, s. 43, ze zbiorów Muzeum Beskidzkiego w Wiśle.
2 M. Barański, Pasmo Baraniej Góry, 1994, s. 214. Tamże.
3 Z wywiadu z prezesem klubu KS Wisła, Andrzejem Wąsowiczem. Wywiad przeprowadził w siedzibie klubu dnia 27 lipca 2001 r. Wojciech Szatkowski.
4 Wypowiedź prezesa PZN, Pawła Włodarczyka z: "Dziennik Polski" z 10 lipca 2003 r. Artykuł Andrzeja Stanowskiego (AS) pod tytułem "Nowa skocznia Malinka".