Adam Małysz: "Hannu ma pewność w oczach"
Polski "Orzeł z Wisły" podobnie jak jego rywale z nadzieją i niecierpliwością czeka na pierwszy konkurs Pucharu Świata, który już za tydzień odbędzie się w fińskim Kuusamo.
"Ciągle jestem zawodnikiem niebezpiecznym, chociaż w ostatnich latach wiele osób już mnie skreśliło. Wygrywając letnią Grand Prix dostałem kopa i uwierzyłem, że jeszcze może być dobrze. Dużo dało mi też zwycięstwo w Oslo na koniec ostatniego sezonu Pucharu Świata. Do tego sezonu podchodzę z dużym optymizmem. Skacze mi się dobrze, przygotowania po raz pierwszy od dawna przebiegły bez przeszkód, zrealizowaliśmy cały program. Ale tak do końca trudno przewidzieć jak to będzie wyglądało na początku sezonu" - mówi Małysz.
Adam Małysz stwierdził, że podczas przygotowań do tegorocznej edycji PŚ brakuje mu porównania z formą, jaką reprezentują najlepsi skoczkowie świata.
"Mnie się może wydawać, że jestem przygotowany na sto procent do walki o najwyższe pozycje. Ale trenowałem tylko z kolegami z kadry i podczas konkursów może okazać się, że wielu zawodników z innych drużyn jest ode mnie lepszych. Na szczęście w Lahti ma z nami trenować Janne Ahonen. To będzie jakieś porównanie, jakiś wyznacznik formy. Dzięki temu na kilka dni przed Kuusamo będę mniej więcej wiedział na czym stoję. Jeżeli będzie dobrze, to mnie uspokoi i pojadę na zawody pewniejszy. Ale z drugiej strony to tylko Ahonen, a jest jeszcze tylu innych świetnych skoczków" - dodaje najlepszy polski skoczek.
Dwukrotny Mistrz Świata z Val Die Fiemme nie może porównac swojej formy do dyspozycji swoich najgroźniejszych rywali, ale ma porównanie do metod treningowych jakie stosują Hannu Lepistoe i Kuttin.
"Jakieś dwa miesiące zajęło mi przyzwyczajenie się do niego, ale wiarę w to, że będzie lepiej, miałem od początku. Metody tych dwóch trenerów trochę się różnią, chociaż pracowali ze sobą w kadrze austriackiej i wzajemnie się czegoś nauczyli. Hannu jest starszy, spokojniejszy, bardziej doświadczony. Wychował Mattiego Nykaenena, Ahonena i tylu innych. Ma wielki respekt w środowisku, ale z nami układ koleżeński. Mówimy do niego Hannu, a nie trenerze. Ma taki głęboki spokój i pewność w oczach, mówiącą, że wie co robić. To bardzo pomaga. Bardzo liczy się z opinią każdego z zawodników, chociaż żeby go do czegoś przekonać, trzeba przedstawić poważne argumenty. To go akurat bardzo różni od Kuttina. Heinz często uważał, że wie wszystko. Nie dopuszczał innych do głosu, nie chciał rad, twierdził, że są zbędne, że wprowadzają tylko niepotrzebne zamieszanie. Ale szkoleniowo są w sumie podobni. Hannu nie robi niczego innego, to samo tylko trochę inaczej. Ja już kilku trenerów przeżyłem i myślę, że każdy mnie w jakiś sposób wzbogacił" - tłumaczy Małysz.
Według trzykrotnego zdobywcy Kryształowej Kuli nadchodząca zima będzie bardzo ciężka dla skoczków.
"Ten sezon będzie bardzo długi. Będzie bardzo trudno wytrzymać fizycznie, psychicznie i wytrzymałościowo. Trzeba być mistrzem, żeby dać radę. Jest paru takich i myślę, że mogę się do nich zaliczać. Chcę jeszcze pokazać na co mnie stać. Także wam, dziennikarzom, bo już zaczęliście mnie skreślać jeszcze przed konkursami" - zakończył najlepszy polski skoczek.
autor: Maciej Mikołajczyk, źródło: Onet/PAP weź udział w dyskusji: 66