O Beckhamie, golfie i Olimpiadzie z Andreasem Koflerem
Andreas Kofler należy do pokolenia młodych i utalentowanych skoczków austriackich. Na swoim koncie, ma już kilka znaczących tytułów ale jak sam twierdzi "w tym sporcie jeszcze chcę wiele osiągnąć". Przed inauguracyjnym konkursem w Kuusamo, "Kofi" zgodził się opowiedzieć o tym jak obecnie wygląda jego życie. Zapraszamy do lektury.
Skijumping.pl: Jak w tym roku wyglądały Twoje przygotowania do sezonu? Czy coś się zmieniło w treningu?
Andreas Kofler: Podobnie jak w zeszłym roku, pracowaliśmy nad naszą techniką, było trochę treningu siłowego. Muszę powiedzieć, że przygotowania w moim przypadku, pomimo kontuzji kolana, przebiegły bardzo dobrze. Uważam, że w porównaniu do zeszłego roku znacznie się poprawiłem we wszystkich elementach. Podobnie jak rok temu, Alex zabrał nas do Brand...
Skijumping.pl: No właśnie, podobno miałeś w Brand przygody?
A.K: <śmiech> Tak, miałem małą przygodę z koniem. Nie zgraliśmy się, ja chciałem jechać w jedną stronę a on miał inne plany. Ale nie spadłem z grzbietu. Pomimo tych trudności udało mi się dojechać na polanę, na śniadanie. Zajęło mi to około pół godziny. Moja dziewczyna śmiała się później ze mnie, ona jeździ konno od 12-stego roku życia, więc nie ma takich problemów. Poza jazdą konną trener przygotował dla nas kurs strzelania z łuku, i tu okazałem się najlepszy podczas konkursu. Do Brand pojechaliśmy się zrelaksować i to się udało.
Skijumping.pl: W czasie przygotowań, a właściwie w czasie startów już w Letnim Grand Prix przydarzyła Ci się kontuzja. Czy wyleczyłeś kolano?
A.K.: Tak, po kontuzji nie ma śladu. Z tego powodu nie przyjechałem na zawody do Zakopanego, a bardzo lubię to miejsce. To był trudny wybór, ale zdrowie jest najważniejsze. Mam nadzieję, że w zimie przyjadę.
Skijumping.pl: Rozmawiamy o przygotowaniach, a czy po sezonie zimowym znalazłeś czas na odpoczynek?
A.K.: Oczywiście. Byłem dwa tygodnie na Bali. To taka indonezyjska wyspa, a potem z moją dziewczyną pojechałem do Portugalii. Spędziliśmy tydzień na Wybrzeżu Algarve - polecam każdemu, kto lubi surfować. Są tam wspaniałe warunki do uprawiania tego sportu.
Skijumping.pl: Jak rozmawialiśmy dwa lata temu, wspominałeś że chciałbyś studiować. Czy coś zmieniło się od tego czasu? Podjąłeś jakieś studia?
A.K.: Jeszcze nie studiuję. Muszę najpierw zdać egzamin, który uprawniał będzie mnie do podjęcia studiów. Po skończeniu nauki w Stams, chciałem uporządkować swoje życie. Zobaczymy co będzie dalej. Na razie udało mi się umeblować mieszkanie. Jestem z tego bardzo dumny, jest funkcjonalnie i nowocześnie urządzone, dużo rzeczy jest ze szkła.
Skijumping.pl: A jak to jest z Twoją fascynacją Davidem Beckhamem?
A.K.: Zawsze interesowałem się piłką nożną. Kiedyś nawet trenowałem. Jestem fanem Manchester United z czasów jak w jego drużynie grali: Andy Cole i David Beckham, lubie też Michaela Owena. Grali niesamowicie. To co oni robili z piłką i jak ją potrafili odebrać przeciwnikowi jest fantastyczne. Beckham zmienił klub, ale to nie jest ważne, dalej jest wielkim zawodnikiem, bo to nieistotne gdzie gra tylko jak.
Skijumping.pl: A co sądzisz o jego decyzji, że zrezygnował z bycia kapitanem Anglii?
A.K.: Beckham zrobił już to co do niego należało. Na pewno dobrze przemyślał swoją decyzję i przeanalizował wszystkie za i przeciw.
Skijumping.pl: W lecie zaproszono Cię na otwarcie pola golfowego w Attersee. Czy golf to Twoje nowe hobby czy tylko obowiązek związany ze zdobyciem tytułu Mistrza olimpijskiego?
A.K.: Nie znalazłem się tam przypadkiem. W Telfes obok mojego domu jest pole golfowe. Golf to moje małe hobby. Nie jestem w tym taki dobry. To ogromna frajda, tak uderzyć piłeczkę, aby wpadła do dołka. Każde uderzenie jest inne, trzeba dużego doświadczenia, aby trafić do dołka. To jest tak jak z łamigłówkami, musisz być maksymalnie skoncentrowany. Golf można porównać do skoków narciarskich. Wydaje ci się, że wiesz jak się zakończy konkurs czy skok, a tak naprawdę nie wiesz nic, ponieważ nie da się niczego na 100% zaplanować i przewidzieć. Golf i skoki są bardzo nieprzewidywalne. I w jednym i drugim sporcie musisz być perfekcjonistą. W golfie jesteś tylko ty i piłka i cisza wokół. Podobnie w skokach jesteś ty i skocznia i cisza. Golf pomaga mi w odpoczynku i rozluźnieniu.
Skijumping.pl: A co z gokartami? Byłeś na otwarciu toru do jazdy.
A.K.:Tak, dostałem zaproszenie na otwarcie toru do jazdy. Przejechałem dwa okrążenia, sprawiło mi to przyjemność i na tym się zakończyła moja przygoda z tym sportem.
Skijumping.pl: Przejdźmy teraz do Olimpiady w Turynie. Zdradź nam, gdzie powiesiłeś swoje medale?
A.K.: <śmiech> Właściwie to moje medale leżą w banku. Umieściłem je tam ze względów bezpieczeństwa, w domu mam już kopie.
Skijumping.pl: A jakie zatem wspomnienia przywiozłeś z Turynu?
A.K.: Mam tylko pozytywne wspomnienia, chętnie wracam do tego okresu w moim życiu. To był niezapomniany i niesamowity czas. Podczas konkursów olimpijskich czułem się inaczej niż na zawodach pucharowych. Trudno opisać słowami, co wtedy się dzieje z człowiekiem. Ja jestem bardzo emocjonalnym typem skoczka.
Skijumping.pl: Czy po konkursie na skoczni normalnej wierzyłeś, że zdobędziesz medal na dużej?
A.K.: Miałem nadzieję. Liczyłem na dobry występ. Pomiędzy konkursami były nerwy. W sumie przegrałem złoty medal, ale do domu przyjechałem z medalem. Na początku może faktycznie czułem się rozczarowany, przegrałem o 0,1 punkta. Ale zaraz potem pomyślałem, mam medal na Olimpiadzie - i to było dla mnie najważniejsze. Przed nami kolejna Olimpiada i tam może ja okażę się lepszy.
Skijumping.pl: A jak zareagowali najbliżsi na Twój sukces?
A.K.: Oglądali mnie w telewizji, nie było ich w Turynie. Po powrocie do domu spotkałem się z pozytywnymi reakcjami. Wiadomo, że sukces zmienił sporo w moim życiu. Teraz więcej ludzi mnie rozpoznaje, dostaje więcej listów od fanów. Ale to, że moje życie obróciło się o 180 stopni, nie oznacza, że ja też się zmieniłem.
Skijumping.pl: Nasuwa się teraz pytanie, czy z powodu tego sukcesu nie pojawili się w Twoim życiu ludzie, którzy chcą wykorzystać Cię do swoich celów, udają przyjaciół?
A.K.: Mam wąską grupę sprawdzonych przyjaciół, na których zawsze mogę liczyć, którzy cieszą się z moich sukcesów. Na szczęście do tej pory nie spotkałem się z ludźmi, którzy chcieliby mnie wykorzystać do swoich celów.
Skijumping.pl: Podczas Mistrzostw Austrii, Schlierenzauer sprawił niespodziankę, wygrywając dwa konkursy.
A.K.: O tak. Dwie wygrane Gregora to była niespodzianka. Liczyliśmy na jedną, a on pokazał, że jest w fenomenalnej formie i zgarnął wszystko. W czasie tych zawodów pokazał bardzo dobre skoki. Myślę, że on już niedługo zacznie wygrywać w Pucharze Świata.
Kuusamo, 24 listopad 2006