Adam Małysz: "Muszę oddać dobry i jeszcze lepszy skok"
W przeciągu kilku dni Adam Małysz urósł do roli najpoważniejszego faworyta do zdobycia złotego medalu na dużej skoczni w Sapporo. Już tylko godziny dzielą nas od ostatecznego rozstrzygnięcia na Okurayamie.
Adam Małysz mimo fenomenalnych piątkowych skoków, w których przeskoczył swoich największych rywali o kilka metrów wciąż ostrożnie wypowiada się na temat wyników konkursu - „Chciałbym powiedzieć: wygram w sobotę, ale to nie takie proste. Tak jak po igrzyskach w Turynie nie powiedziałem, że kończę karierę, choć wielu chciało to usłyszeć, tak teraz nie obiecam zwycięstwa. Cieszę się, że wtedy podjąłem decyzję, by skakać dalej. Szybko zapomniałem o tamtych niepowodzeniach, odzyskałem radość ze skakania. Ten sezon jest dla mnie bardzo udany, tutaj przeżywam wesołe chwile i mam nadzieję, że one będą trwały. Konkurs to co innego niż kwalifikacje, inne emocje, ale potrafię sobie radzić ze stresem. Cała sztuka to wykorzystać podenerwowanie w taki sposób, żeby jeszcze podnosiło koncentrację. Żeby dało kopa. Nie mam powodów do zmartwień, lubię tę skocznię. Wygrałem tu sześć lat temu dwa konkursy, wygrał tu olimpijskie złoto Wojciech Fortuna. Niech się Okurayama dobrze kojarzy polskim kibicom i tym razem".
Tymczasem ani polscy kibice, ani bukmacherzy, ani także pozostali skoczkowie ze światowej czołówki nie mają najmniejszych wątpliwości co do osoby głównego kandydata do złota. Wszyscy zgodnie twierdzą, że to Adam Małysz po raz czwarty w karierze sięgnie po medal z najcenniejszego kruszcu. Pozycja głównego faworyta nie przeszkadza jednak Mistrzowi z Wisły - „Jestem zbyt doświadczonym zawodnikiem, by się przestraszyć tej roli. Wiem co jest moim zadaniem i na tym się skupiam. Muszę oddać dobry i jeszcze lepszy skok. To nowe motto. Dwa dobre już nie wystarczają".
Wczorajsze kwalifikacje zakończyły się sporą niespodzianką i to nie dlatego, że wygrał je Małysz deklasując rywali, ale dlatego, że tuż za nim uplasował się inny Polak - Kamil Stoch. Wicemistrz kraju ze Szczyrku był zadowolony ze swojego skoku - „W Sapporo warunki są zawsze zmienne, a ja trafiłem akurat na mocny wiatr z przodu. Nie zamierzam tego ukrywać. Ale skok też był całkiem dobry. Nie popełniłem większych błędów". Apetyt młodego skoczka na dobre miejsce na MŚ znacznie się powiększył - „Oddać dwa dobre skoki, żeby starczyło na medal, to jest moje wielkie marzenie. Oby się spełniło". Stoch przyznaje, że rozstrzygnięcie konkursu może być niespodziewane - „Sapporo to takie miejsce, w którym wygrać może wielu zawodników. Tu strasznie dużo zależy od szczęścia, od tego na jaką pogodę się trafi. W skokach to kluczowe".
Polskim skoczkom życzymy udanych i dalekich lotów w równych dla wszystkich zawodników warunkach.