Strona główna • Szwajcarskie Skoki Narciarskie

Simon Ammann: "Jestem otwartym człowiekiem"

Simon Ammann należy do skoczków, którzy pomimo odniesionego sukcesu starają się być sobą. W czasie konkursów zawsze usmiechnięty i skory do żartów. W wywiadach nie ukrywa, że podziwia Adama Małysza.

W swojej kolekcji miał już złote krążki, z zawodów olimpijskich w Salt Lake City. Teraz dołożył do nich kolejny złoty medal - mistrzostw świata. "Medali na najważniejszych imprezach nie zdobywa się przypadkiem. Nie wygrywają anonimowi skoczkowie. Żeby być najlepszym w najważniejszej chwili, cały czas trzeba skakać na wysokim poziomie. Ja w tym sezonie skakałem dobrze, choć nie wygrywałem. Tu, w Japonii, przypomniałem sobie Salt Lake. Wróciła tamta symboliczna moc. Nie skakałem idealnie, ale mentalnie byłem przygotowany, by wygrać. Przypomniałem sobie, jak się wygrywa najważniejszą imprezę roku" - powiedział Simon Ammann po konkursie na dużej skoczni w Sapporo.

W rodzinnej Szwajcarii należy do grona najbardziej popularnych sportowców. Często jest zapraszany na bankiety, do różnych programów telewizyjnych nie tylko tych związanych ze sportem. "Nie wiem, dlaczego wzbudzam tyle entuzjazmu, radości. Mam w sobie jakiś dar, że ludzie przy mnie czują się dobrze. Po Salt Lake City podchodziło do mnie wiele osób, rozmawiało, gratulowało. Ciekawe, jak będzie tej wiosny?" - wyjaśnia fenomen swojej popularności Ammann.

Recepta na popularność według Simona jest bardzo prosta. Wystarczy pozostać sobą. "Cały czas staram się być sobą, normalnym, uśmiechniętym facetem. Oczywiście, na skoczni każdy z nas jest egoistą. Myśli tylko o sobie, swoim skoku i jak najlepszym miejscu. Ale kiedy kończy się rywalizacja, trzeba wrócić do normalności. Jestem otwartym człowiekiem, lubię wzbudzać w ludziach pozytywne emocje." - dodaje Ammann.

Simon wzbudza sympatię nie tylko w kibicach ale także wśród kolegów ze skoczni. Od niedawna przyjaźni się z naszym najlepszym skoczkiem Adamem Małyszem. "Adam zawsze był wobec mnie fair. Nawet w 2001 roku, kiedy wygrywał, a ja byłem nowy na tej karuzeli. Jeśli ze sobą rywalizowaliśmy, to tylko na skoczni. Tu, w Sapporo, Adam mnie bardzo pochwalił. Powiedział, że w pierwszym, konkursowym skoku niesamowicie mocno się odbiłem. Z ust tak wybitnego zawodnika, który odbija się na progu z niewiarygodną siłą i precyzją, to ogromny komplement." - mówi Ammann.