Następcy Małysza nie mają gdzie trenować!
"Trzeba wreszcie pomyśleć o tych młodych skoczkach z Wisły. Powstały skocznie w Gilowicach, w Zakopanem i to fajna sprawa, ale w Wiśle skocznie są po prostu w opłakanym stanie. Ostatnio zamknięto tam obiekt w Wiśle-Centrum, ponieważ z igelitu wystawały druty i strach było o zdrowie zawodników. Dwie najmniejsze skocznie również są w stanie krytycznym, do tego stopnia, że trenerzy zanim pozwolą tam skakać swoim zawodnikom, sprawdzają czy nie wystają druty" - mówi Adam Małysz.
"Miejmy nadzieję, że Polski Związek Narciarski coś zrobi w tej sprawie. Mogłaby pomóc firma Ustronianka, która przypisuje się do naszego klubu, np. zafundować Wiśle igelit, aby tutejsi skoczkowie mogli się rozwijać" - dodał najlepszy polski skoczek.
Jedna z największych naszych nadziei - Tomasz Byrt - podziela zdanie poczwórnego zdobywcy Kryształowej Kuli.
"To bardzo dobrze, że skocznia w Wiśle-Centrum została zamknięta, ponieważ już było strach na niej skakać. Mam jednak nadzieję, że odpowiedni ludzie wezmą się do roboty i zrobią na tej skoczni nowy igelit i skończą wreszcie Malinkę" - mówi Tomek Byrt, który przed tygodniem wygrał konkurs FIS Youth Cup w Pragelato.
"Nie mamy teraz gdzie trenować, musimy jeździć na zgrupowania aż do Zakopanego. Trudno to nam zrozumieć, że w mieście Adama Małysza nie ma żadnej skoczni, która nadawałaby się do skakania" - kończy młody zawodnik KS Wisły Ustronianki.
Nam pozostaje tylko podpisać się obiema rękami pod apelami Adama Małysza i Tomka Byrta i mieć nadzieję, że Wisła doczeka się wreszcie skoczni z prawdziwego zdarzenia, gdzie młodzi skoczkowie będą mogli rozwijać swój talent bez obaw o swoje zdrowie...